Stary mistrz zen siedział na ławce w towarzystwie swojego przyjaciela.
– Zen jest prosty – stwierdził mistrz.
– Tak sądzisz? – zapytał z niedowierzaniem przyjaciel. – Myślę, że wcale prosty nie jest. Czytałem dużo książek na ten temat, ale niewiele z tego rozumiem.
– Doprawdy? – uśmiechnął się mistrz.
– Tak. Uważam, że zen jest trudny.
– Mylisz się – odparł mistrz. – Zen jest bardzo prosty.
– Skoro tak, proszę, wyjaśnij mi, czym tak naprawdę jest zen – poprosił mężczyzna.
– To nie jest zen – odparł mistrz.
– A co nim jest? Co w ogóle oznacza?
– To nie jest zen – powtórzył mistrz.
– Wyjaśnisz mi znaczenie choć jednego koanu?
– To nie jest zen.
– Powiedz, proszę, co miał na myśli Joshu*, mówiąc, że "najwyższa droga nie lubi dokonywania wyborów".
– To nie jest zen.
– Możemy w ten sposób rozmawiać cały dzień i niczego się nie dowiem – zaprotestował mężczyzna.
– A nawet dłużej, żeby być szczerym – rzekł mistrz. – Dlaczego zatem nie zapytasz mnie wreszcie o zen?
Mężczyzna milczał przez chwilę, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem. O cokolwiek pytał, padała ta sama, bezsensowna odpowiedź.
– To jest bardzo dobre pytanie – powiedział nagle mistrz.
– Jak to – zdziwił się jego przyjaciel – przecież nic nie powiedziałem.
– Och, wybacz. Myślałem, że właśnie pytałeś o zen.
:)