Witam dzisiaj miałem tak bardzo nielogiczny sen że aż sam jestem zdziwiony, nie będę zbędnie przedłużał wstęp więc zapraszam do przeczytania.
Zacznę najpierw od tego co zapamiętałem z samego początku snu, znajdowałem się w sali komputerowej jakiejś szkoły, co ciekawe był tam mój znajomy którego nie widziałem jakieś 6 lat. Nie wiem dlaczego ale na komputerze miałem włączoną grę Plemiona taką strategię przeglądarkową (wydaje mi się że jest to związane z tym że gram w SteemNova która bardzo mi Plemiona przypomina pod względem rozgrywki i dla tego mi się Plemiona przyśniły) w której coś tam klikałem, ale nie za długo, wychodząc z sali naglę napotkałem na korytarzu jakieś pomieszczenie którego wcześniej nie widziałem. Z ciekawości postanowiłem tam zajrzeć i ujrzałem magazyn. Było tam wiele klamotów, jednak gdy zwróciłem wzrok w prawo ujrzałem masę owoców w reklamówkach. Najciekawsze były gigantyczne truskawki które były wielkości jabłek. Między innymi były tam jeszcze banany i czereśnie, pamiętam że kilka czereśni zjadłem, a reszty nie kosztowałem.
Potem opuściłem to miejsce. Wyszedłem na zewnątrz a tam protesty, między innymi nauczyciel-ów i dyrektorki szkoły, kilka metrów dalej. Kilka metrów dalej był stragan z bielizną gdzie sprzedawał łysy chłopak. Chciałem kupić skarpetki ale sprzedawał je tylko na zamówienie, pytał mnie o rozmiar nogi, jednak zrezygnowałem bo chciałem kupić od razu skarpety by nie czekać. Zauważyłem jakieś różowe majtki między jego towarem. On zauważył że się na nie spojrzałem i powiedział "Może by wlazły te gacie na dyrektorkę, zamiast strajkować lepiej by coś kupili".
W końcu wyszło że nic nie kupiłem i wracałem do domu rowerem, pogoda nagle się zmieniła niebo wyglądało jak w grze follout po wybuchu bomby atomowej. Zaczęły się pojawiać huragany ale były bez silne bo po dotknięciu przewodów elektrycznych nad przejazdem kolejowym jedynie wywoływały iskry. Pędziłem do domu jak najszybciej by nic gorszego się nie zaczęło dziać. Na miejscu dopadła mnie taka tempota że nawet nie wiedziałem gdzie jest mój rower, już chciałem się po niego wracać pod szkołę. Okazało się ostatecznie że już go sprzątnąłem.