Primavera Sound - moja dziesiątka tegorocznej edycji

in primaverasound •  6 years ago 

Cóż to był za festiwal. Wróciłam po raz siódmy na boskie tereny barcelońskiego forum, które wreszcie przestało się rozrastać. Mamy już mosty, sceny z basenami dla VIPów, widok na marinę, część klubową wyglądającą jak kawałek Ibizy i dwudziestominutowy spacer z jednego końca na drugi, i chyba dość miejsca dla 200.000 uczestników. I chociaż wydawało mi się, że lineupu z ubiegłego roku nic nie przebije (The Magnetic Fields, Annette Peacock, Aphex Twin, Death Grips, Solange - you name it, każdy tam grał), z dnia na dzień ten nieco skromniejszy plan okazywał się pełny pięknych niespodzianek i niezapomnianych koncertów. I najlepszą z edycji jakie widziałam do tej pory.

Mam kilka ogólnych uwag, zanim przejdę do rankingu - który będzie oczywiście niedoskonały, niepełny, problematyczny i bardzo upraszczający sytuację, ale do którego uciekam się jako do łatwiejszej metody usystematyzowania moich chaotycznych i entuzjastycznych przeżyć.

Primavera Sound i gender. W tym roku Barcelona i organizowane tu festiwale podejmują kroki w celu stworzenia przyjaznej i bezpiecznej atmosfery dla uczestników. Flagową inicjatywą jest No Callem, zapoczątkowana przez prezydentkę miasta Adę Colau, która od lutego wdraża nowy protokół dotyczący życia nocnego. No Callem próbuje pozbyć się molestowania i wykluczenia w różnych formach - darmowych drinków dla dziewczyn, niewpuszczania do klubów osób ubranych w sposób “nieodpowiedni dla ich płci”, i tak dalej. Organizatorzy i pracownicy klubów i festiwali w Barcelonie przeszli przez trening, który uczył rozpoznawania przypadków agresji seksualnej i molestowania i tego, jak w tych sytuacjach reagować i pomagać ofiarom. Primavera zorganizowała stoisko, w którym pracownicy udzielali informacji i pomocy, miała też patrole rozsiane po całym terenie, czuwające nad bezpieczeństwem publiczności. Dodatkowo, 30% programu należało do kobiecych zespołów lub występów - dało się to odczuć szczególnie drugiego dnia, kiedy przez kilka godzin widziałam wyłącznie fantastyczne kobiece koncerty.

Primavera Sound i środowisko - niestety, pomimo deklaracji wielkiego zaangażowania w ochronę planety, Primavera wciąż ma słabe punkty. Plastik pod koniec dnia leżał wszędzie - podobno jest na festiwalu dużo śmietników, i kubki są zrobione z biodegradowalnego plastiku, ale chyba dałoby się to zorganizować odrobinę lepiej z pomocą kaucji? Plus ochroniarze nie pozwalający wejść na teren festiwalu z butelkami na wodę wielokrotnego użytku (moja prawie wylądowała w koszu) - powinno się raczej promować przynoszenie własnych butelek i instalowanie większej ilości fontann w parku. Transfer autobusem między scenami też raczej nie należy do przyjaznych - nie ma nigdzie wzmianek o tym, czy są to autobusy elektryczne.

I to chyba cała organizacyjna krytyka, jaką mam tym razem - wiadomo, są kolejki, są tłumy, czasami nagłośnienie i odległość od sceny pogarszają jakość przeżyć. Tak to jest z ogromnymi festiwalami. Na szczęście koncerty, widoki i cudowna publiczność rekompensowały całą niewygodę.

To teraz moja dziesiątka. Najmocniejsze koncerty tego roku, w kilku częściach.

Fever Ray

Fever Ray 01 PRIMAVERA WITH APPLE MUSIC _Paco Amate.JPG

Porzucenie Nicka Cave’a z nowym albumem i podobno najlepszymi występami jego kariery dla Fever Ray wymagało asertywności i tak zwanych jaj. Ale widziałam Nicka kilka razy, z The Bad Seeds i Grindermanem, i za każdym razem był to najlepszy koncert świata, za to The Knife zdarzyło mi się widzieć tylko przy okazji słabego kabaretu Europa Europa w Tilburgu - nadszedł czas nadrobić braki.

Karin okazała się znakomita na scenie pod każdym względem. Jej polityczne zaangażowanie i stanowisko w kwestiach płci, równości i seksualności są centralne dla jej koncertów. Zespół, z którym występuje, jest nie tylko kobiecy, ale też subwersyjny. Mamy wokalistkę ubraną w ognisty kostium bodybuildera, ucieleśnienie silnej kobiecości; mamy steampunkową Ewę z wężem na szyi za keyboardem; drugą wokalistkę ubraną w stroje łączące burleskę z BDSM - i całą masę innych rekwizytów, skrzydeł nietoperzych, łańcuchów, podwiązek i lateksów. Sama Fever Ray wybrała makeup Jokera - i z nieustannym uśmiechem na twarzy wyglądała niepokojąco.

Koncert składał się przede wszystkim z utworów z nowego albumu, a ten jest przednim materiałem na ekstatyczne disco. Surowe i agresywne beaty “Wanna Sip” tworzyły atmosferę obskurnego klubu, ukłon w kierunku podziemnej sceny elektronicznej i tradycji rave’ów, z queerowym elementem obecnym w twórczości Fever Ray. Połamane i trybalne zarazem “An Itch” otworzyło koncert, a najmocniejszym momentem był “Falling”, kiedy wokalistki wykonały seksowny, prowokacyjny taniec-komentarz do ról płciowych, dominacji, feminizmu i płciowej płynności. Przynajmniej ja tak go odczytałam - chyba najmocniejszy układ, jaki widziałam kiedykolwiek na scenie, który w połączeniu z prowokacyjnymi strojami rzucał na kolana. Publiczność była zachwycona tym koncertem - obok mnie zawiązała się spora grupa entuzjastycznych tancerzy z konfetti i przechodzeniem pod linami, resztę tłumu hipnotyczne syntezatory i trybalne perkusje. Artystki i słuchacze wychodzili z pola bitwy z ogromnymi uśmiechami.

Tyler, the Creator

Tyler, The Creator 04 SEAT_SergioAlbert.jpg

Tyler jest jednym z moich ulubionych artystów ostatnich lat. Moje serce skradła widoczna w jego twórczości mieszanka introwertyzmu i ekshibicjonistycznych wyznań, bipolarne niemalże połączenie wrażliwości i agresji, fascynujący minimalizm i złożoność zarazem jego muzyki, personalne i bardziej ogólne diagnozy wskazujące na niespójności i chorób współczesnego społeczeństwa. Z Tylerem nie do końca wiadomo, kiedy żartuje. I to też w nim lubię. Nie wspominając już o tym, jak dopracowane w każdym szczególe są jego teledyski, dziwaczne i genialne zarazem, a muzyka przełamuje konwencje hip-hopu - trochę jak twórczość Franka Oceana, który zamazał granicę pomiędzy popem, elektroniką i hip-hopem. I który był jego zespołowym kolegą w fenomenalnym Odd Future.

Okonma bawi się tradycją czarnej muzyki i miesza warsztat rapera z elementami jazzu i soulu, hip-hopowe bity z elektrycznymi gitarami w duchu NERDa, RnB z gospelowymi klawiszami. Jego albumy są konceptualne - analizuje się je jako zapiski z wizyt u terapeuty, narzekania na media i blogerów muzycznych, czy pod kątem “dziesiątych utworów z każdego albumu”, które zawsze są kombinacją dwóch czy trzech różnych kawałków. I wychodzą mu doskonale.

Na Primaverze mieliśmy Tylera na piedestale ekranów - stał na wysokich schodach, dzięki czemu był dla wszystkich widoczny (pomagała robotnicza, odblaskowa kamizelka), królując na scenie; DJe schowali się gdzieś z boku, jedyną osobą wpuszczoną do centrum był gościnnie pomagający z “Who Dat Boy” A$AP Rocky (na którego widok publiczność chwilowo postradała zmysły). Tyler okrasił swój fantastyczny koncert wyświetlanymi na schodach i ekranie za nim widokami - gwiazdami, psychodelicznymi polami zbóż, fragmentami karaoke. Całkiem niezłym tańcem, i nieustannym ruchem na scenie - leżał, siedział, pojawiał się na głośnikach tuż przed publicznością, wbiegał w korytarz między tłumem. Tyler jest równie dynamiczną postacią jak jego nieprzewidywalna twórczość. Muzycznie - zgodnie z przewidywaniami: zabrakło tylko trzech utworów z “Flower Boy”, pojawiły się też klasyki z wcześniejszych płyt - “DEATHCAMP” i “IFYH”, nowy singiel “OKRA” oraz youtubowy hit “Ziploc”. Doskonale nagłośniony, doskonale zrealizowany, świetnie zarapowany i zaśpiewany koncert. I publiczność znów wypadła cudownie.

(Primaverowa publiczność zwykle dopisuje pod względem entuzjazmu, ale lubi zagadywać artystów z daleka. Zdecydowanie nie dawali szans Arctic Monkeys, tych jednak zabiła nuda ich nowych kawałków i mizerne nagłośnienie. Bardzo słaby koncert, nota bene — Alex Turner co prawda nie pojawił się pod wpływem na scenie jak dwa lata temu z Last Shadow Puppets, wypadł jednak tak samo miernie, jak wówczas. Oby rozruszali się trochę do Openera.)

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Congratulations @notwist! You received a personal award!

Happy Birthday! - You are on the Steem blockchain for 1 year!

Click here to view your Board

Support SteemitBoard's project! Vote for its witness and get one more award!

Congratulations @notwist! You received a personal award!

Happy Birthday! - You are on the Steem blockchain for 2 years!

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!