W przyszłym miesiącu wybory samorządowego, więc dziś coś bardziej rozrywkowego.
Czyli druga już teoria spiskowa mojego autorstwa.
Ale może najpierw przypomnę, co się działo 4 lata temu. W wyborach do sejmików wojewódzkich w całym kraju zgłoszone było 7 komitetów wyborczych: Polskie Stronnictwo Ludowe, Demokracja Bezpośrednia, Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska, Ruch Narodowy, SLD Lewica Razem, Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikke.
O zwycięstwo miały walczyć PiS i PO. I pierwsze sondaże exit-pole faktycznie wskazywały zwycięstwo PiS-u nad PO oraz nieco słabszy wynik PSL-u. Ale z godziny na godzinę, gdy oficjalne wyniki były publikowane w kolejnych obwodach i okręgach, itd., PiS zaczął tracić poparcie na rzecz PSL-u. I tak wynik ze wstępnego 31.5%, 27.3% oraz 17% dla odpowiednio PiS-u, PO i PSL-u zmienił się w 26.89%, 26.29% i 23.88%.
No i zaczęto mówić o nieprawidłowościach przy głosowaniu lub liczeniu głosów (włącznie z fałszerstwem wyborczym). No ale nikt nikogo za rękę nie złapał, więc przyjęto, że przyczyną zamieszania był fakt, że kandydaci PSL-u byli na 1. stronie kart do głosowania. I wyborca, wziąwszy kartę, zaznaczał na nieświadomce kandydata z pierwszej strony, nie wiedząc w ogóle, że głosuje na PSL. Myśląc, że głosuje na inną partię, np. na PiS. Jeśli naprawdę tak było, to bardzo źle to świadczy o demokracji. Wychodzi na to, że suweren jest wtórnym analfabetą.
W każdym razie pozwoliłem wykonać sobie pewne obliczenia, które podważają wiarygodność wyników głosowania w 2014 roku.
Zapraszam: