Roger Scruton – Głupcy, oszuści i podżegacze. Myśliciele nowej lewicy. Recenzja

in reakcja •  6 years ago 

Głupcy, oszuści i podżegacze to rozszerzona wersja książki z 1985 roku pt. Myśliciele nowej lewicy. Tamta publikacja Scrutona, z czasów rządów Żelaznej Damy, spotkała się z niesamowitą histerią brytyjskich lewicowców. Doprowadzili oni do końca jego kariery uniwersyteckiej i zmusili wydawnictwo Longman do wycofania książki Scrutona ze sprzedaży. Cały nakład miał wylądować u niego w ogródku. Upadek ZSRR był ważnym punktem zwrotnym w jego karierze, bo lewicowa pycha zadrżała w posadach i antykomunizm wrócił do łask. "Myśliciele" wrócili do sprzedaży, zaczęto ich tłumaczyć na inne języki i autor został poproszony o napisanie zaktualizowanej wersji. Sam określa tę książkę jako "prowokacyjną" i całkiem słusznie, bo oprócz zaczepnego tytułu natkniemy się w niej często na cięty dowcip brytyjskiego filozofa, bardzo celnie podsumowujący bzdury omawianych myślicieli.

glupcy-oszusci-i-podzegacze-mysliciele-nowej-lewicy-b-iext53054087.jpg

Pierwszy rozdział zawiera wyjaśnienia dotyczące podtytułu, bo, jak co bardziej obeznani z historią idei czytelnicy wiedzą, podział na lewicę i prawicę narodził się i miał sens w czasie rewolucji francuskiej, a potem bardzo szybko się zdezaktualizował i poglądy polityczne najczęściej się dziś ustala na dwóch osiach – światopoglądowej i gospodarczej – albo dla zaznaczenia podobieństwa pewnych skrajnych ruchów rozmieszcza się poglądy na "podkowie". Według Scrutona ten podział ma sens tylko lokalny, bo każdy ustrój polityczny ma swoją własną lewicę i prawicę, a tytuł książki ma takie uzasadnienie, że wymienieni w niej intelektualiści sami identyfikowali się z lewicą i że wszystkich ich łączą poglądy etatystyczne. Ja to kupuję.

Każdy poszczególny rozdział można by omówić bardzo dokładnie; powiem nawet więcej – każdego poszczególnego myśliciela można by omówić bardzo dokładnie, bo Scruton podaje mnóstwo dobrze uźródłowanych szczegółów i obficie cytuje, by było widać, że te absurdy, o których pisze, to nie są jego własne wymysły, a coś, co realnie istniało (a nawet istnieje w przypadku Badiou i Žižka) i oddziaływało na masy pseudointelektualistów. Niestety jednak przekraczałoby to rozsądną zawartość dobrej recenzji, więc czytelnik musi zadowolić się moja arbitralną selekcją treści wyprodukowanych przez Scrutona.

Plan jest taki. Zaczniemy od bardziej szczegółowej części w postaci wymienienia najistotniejszych głupców, oszustów i podżegaczy, a potem przejdziemy do części bardziej ogólnej, którą będzie charakterystyka nowej lewicy. Niestety rozdziały to poprzerabiane artykuły Scrutona i pewnie nie chciał już za bardzo w nich mieszać, więc nie dostaniemy od niego wywodu chronologicznego. Musimy przebrnąć przez gąszcz myśli i spróbować sami je obrobić.

Punktem wyjścia współczesnego szaleństwa bez dwóch zdań jest dialektyka pana i niewolnika Hegla. Jest to coś bardzo trudnego zarówno w lekturze, jak i w wyjaśnianiu, więc nie gwarantuję, że zrobię to na tyle dobrze, by każdy zrozumiał. No ale spróbujmy. Świadomość pana jest samoistna i jej istotą jest "byt dla siebie", zaś świadomość niewolnika ma samoistność zapośredniczoną w elemencie rzeczowym; jej istotą jest byt dla innego ("byt w sobie"). "Byt w sobie" jest świadom przedmiotów jako rzeczy zmysłowych i jego pewność znajduje się w zmysłach. Wyłącza z siebie wszystko, co inne. Musi w procesie dialektycznym (czyli w procesie zachodzącym nieustannie w duchu absolutnym, którym wszystko rzekomo jest) wyjść poza siebie, by uzyskać świadomość samego siebie poprzez relacje z innymi, od których musi wywalczyć swoją wolność. Podmiot spostrzega, że cała wiedza o przedmiocie pochodzi od niej samej i uznaje inną świadomość, co jest podwojeniem samowiedzy – oznacza to ukonstytuowanie jej i uznanie przez coś zewnętrznego. Potem następuje zniesienie tej innej samoistnej istoty, która ją (naszą samowiedzę-podmiot) ukonstytuowała i która przez to zaczęła zawierać jej odbicie. To jest ta wspomniana wcześniej walka. Czyni to, by stać się pewną siebie jako istoty i by nie musieć być zapośredniczona w innym.
Pan może sprawować rządy tylko dzięki niewolnikowi, który uważa za przedmiot. Bez jego uznania jest nikim i niewolnik nie może być tego świadom. Ponieważ niewolnik swoje ja widzi w innym (służenie panu), bo zatrzymał się na poziomie świadomości zmysłowej, pan może to wykorzystać, zaspokajając potrzeby zmysłowe niewolnika i budując ideologiczną podbudowę dla jego działań.

image.png

Żeby bardziej już nie gmatwać, zakończę to cytatem Scrutona, przekładającym to na język współczesnej lewicy: "Dlatego też wchodzę w posiadanie mojej moralnej Świadomości i wolności w dwóch etapach. Najpierw przechodzę od mojego chwilowego „chcę” do alienującego spojrzenia na siebie jako przedmiot zniewolony przez żądzę; następnie łączę tę samoświadomość z moją własną podmiotową istotą. Za sprawą woli staję się niezależnym podmiotem, zdolnym przezwyciężyć żądzę
i kierować się w swoich działaniach dobrem. Osiągam tym samym jedność kontemplacji i czynu: staję się prawdziwym sprawcą, motywowanym przez koncepcję samego siebie, zasługuję na własny
respekt i respekt ze strony innych."

Brzmi głupio? No cóż. Zainspirowało to mnóstwo ludzi. Bezpośredni uczeń Hegla, Feuerbach, twierdził, że w religii przemieniamy nasze cnoty w przedmiot, następnie oddajemy mu cześć, jakby był naszym mistrzem, a to oznacza, że jesteśmy wyalienowani od samych siebie i odseparowani od naszego spełnienia. Chwilę później Marks wykorzysta to do krytyki własności. Człowiek urzeczowia w niej swoją wolę, obdarzając ją podmiotowością i tracąc ją tym samym. Człowiek zostaje sobie przywrócony tylko, gdy w relacjach z innymi nie pośredniczy już alienujący świat rzeczy. Jak można zauważyć, obaj ci panowie oferują świecką teologię grzechu pierworodnego, gdzie zło jest "na zewnątrz", nawiedza nas i wypacza nasze działania, prowadząc do naszego wyobcowania. Bardzo wygodne i ta wygoda spodoba się w XX wieku. Heglować na całego będzie potem Lukacs, ten zaś zainspiruje szkołę frankfurcką, w szczególności Adorna. Chwilę wcześniej słynne wykłady z Hegla w Paryżu poprowadzi Kojève, a słuchać go będą Bataille, Lacan, Sartre, de Beauvoir, Levinas, Aron, Queneau, Merlau-Ponty i wielu innych. Dla de Beauvoir dialektyka ja i Innego stanowiła wyjaśnienie podrzędności kobiet, na którą są skazane przez sposób, w jaki są reprezentowane. Według Bataille'a fascynacja podmiotu przedmiotem jest kluczowym elementem w erotyzmie i odzwierciedla sposób, w jaki świat rzeczy jest zarażony naszą wolnością. Lacan przekształci dialektykę Hegla w psychoanalityczną historyjkę o "fazie lustra" psychiki, będącej momentem, w którym podmiot postrzega siebie jako przedmiot i tym samym staje się innym dla samego siebie.

Oprócz Hegla drugim ważnym tematem będzie marsz przez instytucję opisany przez włoskiego komunistę Gramsciego, który jest niczym innym, jak zastosowaniem strategii faszystowskiej do potrzeb neomarksistów, ale by to wyjaśnić, znów konieczny jest mini wykład z filozofii. Otóż Marks uważał, że baza stosunków produkcji, na którą składają się siły wytwórcze (ziemia, surowce, siła robocza itd.) i siły produkcji (warunki pracy, relacje robotnik-pracodawca itp.), determinuje nadbudowę, czyli całą ludzką kulturę, politykę, duchowość etc. Konsekwencją tego jest niemożność zmieniania świata działalnością społeczną i intelektualną, z czym jegomość ten radził sobie za pomocą materializmu dialektycznego (czyli przerobionego heglizmu z materią zamiast ducha absolutnego), którego magiczne prawa miały doprowadzić do nieuchronnego zwycięstwa socjalizmu.

image.png

Gramsci załapał, że to głupie i że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Najpierw "wyjaśnił", że ruch masowy, który jest antykomunistyczny, nie może być ruchem "mas" i stwierdził, że faszyzm to ruch drobnoburżuazyjny, a potem skopiował faszystowskie rozwiązanie, gdy zdał sobie sprawę, że społeczeństwo składa się z tysięcy instytucji, stowarzyszeń i kanałów komunikacyjnych i że dotrzeć do nich wszystkich i narzucić im żelazną dyscyplinę, nie naruszając jednocześnie ich potencjału hegemonii, jest prawdziwym sekretem polityki. Celem komunistycznych intelektualistów jest więc przeniknięcie wszystkich możliwych instytucji, wykorzenienie z nich burżuazji i wpływanie na masy (oczywiście te prawdziwe, a nie drobnoburżuazyjne), by razem przejąć władzę. No może nie tak razem, bo rządzić będą oczywiście intelektualiści, ale łączy ich z robotnikami niewidzialna nić porozumienia, która sprawi, że aparat represji zacznie być zbędny. Na temat instytucji funkcjonujących w tej utopii Gramsci oczywiście nie napisał nic.

Tego wszystkiego jest naprawdę mnóstwo, jestem pełen podziwu dla Scrutona, że zmieścił tyle informacji na powierzchni zaledwie 420 stron. Bez wchodzenia w szczegóły mogę tylko sucho stwierdzić, że czytelnik może z tej książki dowiedzieć się wiele na temat Dworkina, Galbraitha, Hobsbawma, Thompsona, Foucalta, Habermasa, Althussera, Deleuzego, Saida, Fromma, Horkheimera, Marcusego oraz Derridy, nie wspominając już po raz kolejny wymienionych we wcześniejszych akapitach.

Skupmy się teraz na ogólnym obrazie nowej lewicy. Oprócz wspomnianego zamiłowania do Hegla (często nawet nieświadomego, czego przykładem są szeregowe feministki, uważające, że to, co ktoś myśli o nich, jakoś na nie wpływa) i zawłaszczania instytucji ważną jej cechą jest zamiłowanie do nowomowy uniemożliwiającej porozumienie i zawłaszczającej rzeczywistość. Wyobraźcie sobie heglowanie upiększone nowymi, bezsensownymi słowami, symbolami matematycznymi, niemającymi nic wspólnego z matematyką i z poupychanymi fragmentami o złym kapitalizmie i o konieczności "zaangażowania" w "zdarzenie" będą czymś, czego jeszcze nie ma, a więc czymś niemożliwym do uzasadnienia w obecnym języku. Oczywiście jakoś tym "zdarzeniem", w które się trzeba "zaangażować", a którego nie da się sensownie uzasadnić, jest rewolucja komunistyczna i z tej perspektywy niestraszne są ofiary i terror. Nie ma dobra i zła, jest tylko "zaangażowanie". Znany słoweński menel, który ma ponoć w tym roku debatować z Petersonem (wielki błąd Petersona, chyba że traktuje to jako marketing) napisał nawet, że problem z Hitlerem i Stalinem polega na tym, że było w nich nie dość przemocy! W tej samej książce pt. W obronie przegranych spraw stwierdził, że: nie powinniśmy odrzucać terroru, a wynaleźć go na nowo; że trzeba zaakceptować kosmiczną perspektywę Mao i odczytać rewolucję kulturalną jako "zdarzenie" pozytywne; że stalinizm uratował Sowietów przed biopolityką, więc trzeba go chwalić za humanizm; że stalinizm był zbyt moralny, bo opierał się na postaci wielkiego Innego, która jest błędem wszystkich moralistów (z czym zgodzą się wszyscy lacaniści); że lepsza katastrofa wierności "zdarzeniu", niż "nie-istnienie" związane z obojętnością wobec "zdarzenia". Jak to ładnie ujął Scruton – skacze po tematach i przemyca pojedyncze pigułki z trucizną.

image.png

Warto jeszcze zwrócić uwagę, że "Tam, gdzie konserwatyści i klasyczni liberałowie mówią o autorytecie, rządzie i prawach, lewicowcy mówią o sile i dominacji. Prawa i urzędy odgrywają dla nich marginalną rolę, podczas gdy klasy, siły oraz środki kontroli są przytaczane jako podstawy porządku publicznego". Za tym się kryje tajemnica lewicowej natury, która jest przesiąknięta przemocą. Oczywiście, że nie będą mówić o rządzie i o prawach, bo te uniemożliwiałyby im ludobójstwa i terror. To "zaangażowanie", będące próbą samo-odkupienia nie liczy się z ofiarami, bo liczenie się z czymkolwiek co jest na zewnątrz głowy demonicznego, lewicowego intelektualisty będzie jego zniewoleniem.

Podsumowując, książka Scrutona jest lekko chaotyczna, ale z jej przeładowania informacjami da się wyłuskać główne wątki i jak najbardziej jest możliwym zrozumieniem myśli, które chciał nam przekazać. Nie są one co prawda zbyt optymistyczne, ale na pewno są niezbędne zarówno wszystkim konserwatystom, jak i liberałom, którzy nie chcą stać się abstraktami do przezwyciężenia przez jakiegoś nawiedzonego utopistę. Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę i proponujcie ja jako zamiennik wszelkiej maści karonistom i innym szurom.

9,5/10

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Ale Dialektyka Marksa > Dialektyka, to trzeba przyznać Marksowi

Posted using Partiko Android