''Chodorowicz zwrócił się z interwencją do "Jerusalem Post" po tym, jak na stronie internetowej dziennika ukazał się artykuł pt. "Polski premier dumny z wydarzeń, które wywołały antysemicką nagonkę w 1968 roku".''
Wszystko fajnie, wiemy dobrze, że nas tam w Izraelu i USA odsądzają od czci i wiary, że krytyka Polski opiera się na kalumniach, czy "nadinterpretowaniu" wydarzeń...
Ale jak można w tak trudnym dyplomatycznie czasie popełnić taki błąd?
Wypowiedź niby słuszna:
"Często dzisiaj słyszymy, że Marzec'68 powinien być naszym powodem do wstydu. Ja uważam, że przede wszystkim Marzec'68 dla Polski, dla Polaków, którzy walczyli o wolność, powinien być powodem do dumy, a nie powodem do wstydu".
Wiecie jakie było moje pierwsze wrażenie po tym tekście? Czekałem na skandaliczny, zmanipulowany nagłówek o dumie z antysemickiej eskapady czerwonych bonzów Wiesława.
No i się doczekałem...
To było tak oczywiste!!!
Zróbmy prosty eksperyment, cytuje:
"Często dzisiaj słyszymy, że Marzec'68 powinien być naszym powodem do wstydu. Ja uważam, że przede wszystkim Marzec'68 dla Polski, dla Polaków...
...powinien być powodem do dumy, a nie powodem do wstydu".
Albo nagłówek:
"Morawiecki dumny z wydarzeń Marca 68"
Czy skłamałem? Zaznaczyłem przecież kropkami, że to tylko wycinek, a nagłówek nie mija się z prawdą.
Ależ do jasnej cholery, znamy przecież wyczyny Wybiórczych i innych TW.N-ów, to aż się prosiło, żeby zmanipulować.
A oni co? Tyle lat poniewierki na szablonach wrogiej im prasy w Polsce i zero refleksji!
Mogą wydać pierdyliard złotych na Polską Fundację Narodową, ale jak tam zasiadają ludzie z takim ogarnięciem jak ten co pisze premierowi Morawieckiemu przemówienia, to będziemy tam, gdzie będziemy.