Ciężko mi się wyzbyć emocji, gdy poruszam takie kwestie. Nie chodzi mi nawet o moralną ocenę samych działań, to jest również ważna rzecz, jednak najbardziej drażni mnie przerzucenie środka ciężkości właśnie na kwestie, czy to dobrze, czy źle, zamiast kwestii zasadniczej, czy aparat państwowy ma prawo mieszać się do tak intymnych spraw ludzkich, intymnych czy po prostu prywatnych.
Jest to znana już kwestia gotowania żaby, która nie czuje wzrostu temperatury, aż do momentu, gdy jest już za późno.
Moim zdaniem, jesteśmy uczestnikami miękkiego totalitaryzmu.
Bo nikt już nie pyta, czy oni mają prawo, tylko ocenia ich posunięcia, z prawa, czy z lewa.
W tej materii jesteśmy ugotowani.