RE: This post is for role play

You are viewing a single comment's thread from:

This post is for role play

in rp •  6 years ago 

Dobijać się mogła, kto by się spodziewał tego że się tam pojawi? Na pewno nie oni...
A zwłaszcza Bryan który był w domu. Musiał się zająć Sumo w końcu...skoro Mikasa miała pracę. Chociaż nie spodziewał się wizyty jakieś obłąkanej baby.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Ona natomiast nie spodziewała się jego. Więc się dobijała... Wołała Levia ale równiez i Mikasę. Mogłaby otworzyć! Szczególnie, że obeszła dom i wydawało jej się, że ktoś w domu jest. Była uparta.
Natomiast Levi nie chcąc budzić Mikasy postanowił wstać i się przebrać. Było już trochę późno.

Bryan jej w końcu otworzył i wyraźnie poirytowany spytał się o co jej do cholery chodzi. Chciałby wiedzieć co ta kobieta chce...
Za to Mikasa w końcu się obudziła i zaczęła się sennie wpatrywać w sufit. Więc święta...życzenie wszystkim miłego dnia jak tylko kogokolwiek zobaczy...i jedzenie. Właściwie tylko z tym kojarzyła święta.

No cóż... Nikt nie miałby tyle cierpliwości by ją olać. Od taki typ wkurzającej kobiety. Choć zdziwiła się. Kim on do cholery jest? Zignorowała jego zirytowanie.
-Mieszka pan tutaj? Gdzie jest ta cała Mikasa? - mruknęła starajac się zajrzeć mu przez ramię do środka. Wysoki koleś... To nie było proste. -Chcę się zobaczyć z Levim! Mógłby ze mną porozmawiać chociaż w święta. Gdzie oni są? - była rozdrażniona. No bo co oni sobie wyobrażają?!
Levi już się przebrał i siedział obok, przeglądajac telefon. Jakieś durne życzenia od ich współpracowników. Mikasa też pewnie ma tego od cholery. Zerknął na nią i zdał sobie sprawę że się obudziła. Ukradł jej całusa, dosyć namiętnego.
-Wesołych świąt, śpiochu - szepnął, gdy tylko się od siebie odkleili.

Bryan był bardziej niż zdziwiony tym wszystkim. Kim była ta kobieta...ale wychodzi na to że znała Mikasę i...tego Levi'ego. Pamiętał go.
-Nie wiem czego chcesz od Mikasy i dlaczego ona miałaby być tutaj z tym Levim skoro mają wyjazd służbowy. Może idź dręczyć kogoś innego? - Spróbował już jej tylko zatrzasnąc drzwi przed nosem.
Mikasa za to się nieco zarumieniła i objęła go mocno za szyję, trochę sobie pospała ale to nic...
-Mamy wolne więc korzystam...

-Wprowadził się do niej, więc to oczywiste... I jaki wyjazd? - pochyliła pierw łepek, zanim do niej dotarło. -Ktoś tu został okłamany... Oczywiscie, że najpierw poszłam do ich pracy. - mruknęła pod nosem, widząc jak zamykał drzwi. Westchnęła ciężko. Kim był dla Mikasy ten facet? Co jeśli był jej mężem? Oklamywała go? Zatem... jest źle! Aż jej się oczy zaszkliły. Chyba jej nie zdradzał, prawda?

Odłożył komórkę i przyciągnął ją do siebie, objął jej talię i zajrzał w oczy.
-Taa. Wiem, powinnaś odpoczywać - zgodzil się z nią, choć troche było mu samotno. Może to samolubne, ale od snu wolałby aby razem spędzali czas. Nagle sobie przypomniał... -Prezenty. Muszę pfzyznać, że chyba trochę się stresuję. Moglibyśmy mieć to za sobą? - choć może po prostu się niecierpliwił?

Wprowadził do niej? Jak już zamknął drzwi to oparł się o nie i właściwie...teraz nie wiedział co zrobić. Może chyba zadzwonić do Mikasy i spróbować się jej dopytać o szczegóły. Ten Levi był chyba czymś większym niż się spodziewał.
Mikasa za to popatrzyła uważnie na Levi'ego i jak już się podniosła z łóżka to akurat zadzwonił jej telefon. Zerknęła na wyświetlacz i nagle jej buzia się zrobiła blada. Bryan rzadko dzwonił gdy wiedział że ona jest w pracy...to musiało być coś poważnego. Niewiele myśląc odebrała i wyszła do łazienki. Nie chciała martwić Levi'ego, ale nawet mu właściwie nie odpowiedziała...
Nie spodziewała się jednak takiego przesłuchania. To nie w jego stylu. A zachował się...jakby się czegoś domyślał. Ale wtedy wyjaśnił że przyszła jakaś kobieta i szukała tego jej kolegi. I zrozumiała wszystko. Westchnęła ciężko i spróbowała mu wyjaśnić że to porąbana żona Levi'ego która sobie coś ubzdurała.

Levi po jej buzi zdał sobie sprawę że jest coś nie tak. No i kto niby mógłby do niej dzwonić? Wiedzial, że mogłaby to być jedna osoba. Jej reakcja tylko to potwierdzała. Coś się stało? Odprowadził ją do drzwi łazienki i westchnął. Cokolwiek by to nie było... To nie był dobry moment.

W końcu wyszła z łazienki i spojrzała na Levi'ego nieco ponuro. Wzięła głęboki wdech i podrapała się po głowie.
-Wiesz co...przełożymy prezenty? Muszę się napić kawy - Mruknęła i bez odpowiedzi poszła się już ubrać. W minutę była już ubrana i uczesana i bez słowa wyszła z pokoju. Nie miała chyba najlepszego humoru.