RE: This post is for role play

You are viewing a single comment's thread from:

This post is for role play

in rp •  6 years ago 

Skrzywiła się na ten widok, zrobiła mu z domu dosłowny burdel. Cud że na żadną nie nadepli. Westchnęła ciężko i już tylko pomogła mu wyciągnąć torbę, była dość spora. Ale pakowanie się zostawiła mu. Ale przy okazji...
-Pamiętasz swoje dane do banku? Będziesz w końcu musiał wyrobić sobie nowe karty...tak tylko proponuję. I proponuję ci zabrać jakieś oszczędności jeśli masz, podejrzewam że nie będziecie mieli łatwo.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Podczas pakowania musiał się porządnie zamyślić. Przypomnieć sobie... Sle w końcu skinął głową. Choć to niby trudniejsze do zapamiętania niż jakiś klucz.
-Najpierw muszę załatwić sobie nowy dowód - mruknął zrezygnowany. Tyle roboty... Sam by sobie nie poradził. Trochę mu zajmowało te pakowanie. W końcu przyszła na górę ta dziewczyna co ich wpuściła. Trochę zaczęło ją to chyba niepokoić. I kim była ta baba? Zmierzyła Mikasę i zaczęła już budzić Alice.

Spokojnie czekała na niego i przy okazji czasem mu coś podawała. Jednak pojawiła się jedna z tych lasek.
Westchnęła ciężko, no pięknie. On był przecież w swoim domu...
-Wiesz że on jest u siebie prawda? - Mruknęła unosząc brew. Spojrzała na dziewczynę naprawdę zimno, znowu będą kłopoty.

Spojrzała na Mikasę, przez chwilę mroziły się spojrzeniami.
-Może i tak! Ale Alice powinna wiedzieć! - prychnęła dobudzając ją dalej. Levi już praktycznie się spakował, w sumie szybko kończąc. Skoro tak...
Alice się przeciągnęła i podniosła do siadu umęczona. Otworzyła ciężkie powieki, jednak gdy zobaczyła Levia na moment oniemiała, po czym szybko wstała z łóżka. No i był z nią... Co tu się dzieje? Chwyciła Levia za ramię.
-Pakujesz się? P-po co?! - jednak nim odpowiedział zaatakowała Mikasę, zerknęła na nią, nadal go trzymając. Levi że miał problemy z równowagą, zachwiał sję ale chyba utrzymał. -To twoja sprawka?! Chcesz mi go zabrać? O co ci chodzi?!

Mikasa uniosła trochę rozbawiona brew i wywróciła oczami, co za dziecinne zachowanie. Pokręciła głową i spojrzała nieco zmartwiona na Levi'ego.
-Ja tylko mu robię za szofera, w końcu ty nawet nie przyjechałaś żeby odebrać go ze szpitala. A musi sobie wyrobić nowy dowód i załatwić inne sprawy, nie uważasz że to też jest ważne dla waszego bezpieczeństwa?

Puściła go w końcu i podeszła do Mikasy. Taka niska, a zabijała ją spojrzeniem. Nie lubiła jej, wtrącała się w ich życie.
-W takim razie czemu się pakuje? - warknęła i wróciła do napastowania męża. -Levi! Załatwimy to zaraz razem... - chyba się zaniepokoiła. Miała zamiar to wszystko z nim załatwić, oczywiście! -Wypakuj się - poprosiła, nie podobało jej się to, sama postanowiła spróbować dobrać się do jego już zapiętej torby. Levi wyraźnie zaś się zastanawiał. Jednak w końcu ją zatrzymał. Już się zdecydował. Zerknął na Mikasę, by pomogła mu z torbą.
-Mikasa, możesz?

Kto by pomyślał że coś tak małego może być takie zabawne zwłaszcza jak próbuje być groźna. Mikasa patrzyła na nią lekceważąco z założonymi rękoma. Zerknęła na Levi'ego uważnie i kiwnęła już głową.
-Jasne - Wzięła od niego torbę i spojrzała na Alice - Miłego dnia życzę.

Alice była oniemiała. Co ta baba z nim zrobiła? Czemu jej wcale nie słuchał? Levi już ruszył by zejść po schodach. Nie wyobrażał sobie, gdyby musiał chodzić w tę i z powrotem po nich codziennie.
Kiedy już zeszli na dół i byli przy drzwiach Alice znowu się przyczepiła do niego.
-A...ale... Levi! - użyła innej taktyki, zwyczajnie zalewając się łzami. I to faktycznie zrobiło na Levim jakieś wrażenie. W końcu to była jego żona, miał do niej słabość... Jednak Mikasa nie musiała interweniować. Sam się opamiętał i już wyszedł.
Odetchnął dopiero gdy byli już w aucie. Gdy tylko usiadł ciężko odetchnął, wyraźnie przygnębiony. Rozmasował szyję, wbijając wzrok w szybę. Przeżywał to...

Sama szczerze myślała że może się już podda. Ale ucieszyła się gdy ruszył dalej. Jak byli w aucie to bez słowa ruszyła do domu, nie chcąc na razie go zajmować rozmową. Pewnie musiał się jakoś uspokoić w związku z tym wszystkim. Pomogła mu tylko z rzeczami i już byli u niej w domu.
Panował porządek a Sumo siedział sobie na kanapie wyraźnie zadowolony. Widząc Mikasę i Levi'ego jednak się nagle ucieszył i podszedł do nich, liżąc ich po rękach.
-Rozgość się, ja odłożę to tylko do pokoju...