RE: This post is for role play

You are viewing a single comment's thread from:

This post is for role play

in rp •  7 years ago 

-Niestety, ale i tak musimy go sprawdzić - Mikasa się podniosła i powoli ruszyła, żeby również się przyjrzeć jego rzeczom. Wiedziała, że jego matka nie wierzy w to że mógłby coś zrobić...ale mimo to.
Jak widać jej "partner" się już rozgościł na całego, coś niesamowitego. Przyglądała się mu chwilę i westchnęła ciężko.
-Zawsze jesteś taki bezpośredni? Coś jeszcze znalazłeś? - Mruknęła już tylko.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Kiedy mu się tak przyglądała przerwał i spojrzał też na nią. Chwilę więc tak na siebie patrzyli.
-Tak, nie lubię się bawić w podchody. Rodzina zawsze będzie kryć bliskich. Czegoś się dowiedziałaś? - wrócił już do przeglądania szafy, wyciągając zaraz z pomiędzy ubrań woreczek z jakimś narkotykiem. Uniósł go by jej pokazać. -Masz ochotę, pani porucznik? - uniósł brew, zerkając jeszcze do szafy. Już chyba nic nie było. -Jeśli był pod wpływem jakiegoś gówna mógł tak posiatkować swoją byłą...

-Ma motyw. Ale na razie chyba tu nie wróci jeśli faktycznie to on - Założyła ręce na piersi i uniosła zaskoczona brew gdy wyciągnął narkotyki - Rozumiem że poczucie humoru dopisuje. Oprócz tego coś jeszcze masz?
Rozejrzała się uważnie po pokoju. Niby normalny, lekki syf...jak oni go znajdą skoro tyle nie wracał?

Westchnął ciężko i pokręcił głową.
-Nic więcej nie ma - mruknął już, znudzony. Co teraz? Będą szukać kolesia po mieście? Niech zrobią to już jacyś mundurowi... -Zapytam tą babcie czy ma jakieś zdjęcie syna - mruknął jeszcze, już wychodząc. Też lubił działać sam.

Wspaniale, do dupy z taką współpracą. Rozejrzała się jeszcze raz i już wyszła z pokoju. Nie czekając też na Leviego, opuściła budynek i usiadła na schodach. Na cholerę jej dali takiego partnera. Ona była trudna, ale on to jakaś masakra. I dobrali ich razem, jak to niby miało zadziałać?

Levi dostał zdjęcie i już jej poszukał. Pożegnał się ze starszą panią i wyszedł, pewny że kobieta jest już w aucie. Jednak siedziała na schodach. Zamknął drzwi i przykucnął, dając jej zdjęcie tego faceta.
-Tak czy siak trzeba go złapać, miał narkotyki. No i może w laptopie będzie jakaś poszlaka?

Mruknęła coś niewyraźnie pod nosem i spojrzała w końcu na niego.
-Zdjęcie trzeba rozesłać, a laptopa oddać technikom. Teraz możesz na mnie zaskarżyć i zmienić partnera. Nasza przygoda się kończy - Powiedziała dość niewyraźnie, jako że opierała się brodą o rękę i dłoń zasłaniała jej trochę usta. Niczego jej i tak nie zrobią, ale znowu zmienią jej partnera. I już tak od roku...
Nie raz w nagłej sprawie ktoś musiał w środku nocy jechać do niej do domu gdzie leżała pijana na podłodze. Wtedy zazwyczaj to się kończyło dla niej zimnym prysznicem, a następnego dnia rezygnacją danej osoby. Miała już tego dość, bo z pracy nie zrezygnuje a jej też nie wyrzucą. Była dobra, a nawet lepiej...

Zamrugał, nie powie... zdziwiła go. Usiadł w końcu, marszcząc brwi.
-Wiem co trzeba zrobić - westchnął zrezygnowany, patrząc na nią. -Zaskarżyć... o co ci nagle chodzi? - schował zdjęcie i dragi, kładąc laptopa na kolana. -No tak, już masz mnie dosyć? W takim razie to ty powinnaś zaskarżyć mnie.

-Właściwie to mi twoje zachowanie wisi. Zazwyczaj to wy rezygnujecie, a ja czekam na nowego. Ale skoro już dali mi kogoś takiego jak Ty to muszą być zdesperowani - Prychnęła pod nosem, raczej rozbawiona. Najwyraźniej mieli podobne charaktery.