RE: This post is for role play

You are viewing a single comment's thread from:

This post is for role play

in rp •  6 years ago 

Zerkał na nią chwilę, gdy ona już jadła. Naprawdę wyglądała na szczęśliwszą. Ślicznie się uśmiechała. Spojrzał na swoje jedzenie, zerknął na ludzi i westchnął cicho. Wypadałoby odpowiedzieć.
-Wesołych świąt - szepnął spokojnie, już jedząc. W trakcie zaczęto ich zagadywać. Levi nie miał większej ochoty na rozmowy, ale z grzeczności coś tam mówił. Aż faceci nie zaczęli zagadywać Mikasy.
-Więc to wasze pierwsze święta w takim miejsu? Niektórzy spotykają się tu co roku od lat... Fajne uczucie. - mruknął jeden, ciemnowłosy mężczyzna dobijający pięćdziesiątki. Drugi się nie zgodził.
-...Tak naprawdę nic nie zastąpi rodziny - młody chłopak rozmawiający z innymi ludzmi zdecydował się wtrącić. Dotąd jakoś bardzo nawet nie słuchał, miał swoich rozmówców. Spojrzał w ich strone. Blondyn o zielonych oczach chwile się w nich wpatrywał, jednak szybko został zagadany przez własne towarzystwo.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Mikasa wbrew pozorom nawet grzecznie słuchała i odpowiadała, kto by się spodziewał. Mimo wszystko ci ludzie chcieli po prostu być uprzejmi i pomyślała że...w święta powinna jednak być mniej ponura.
Jednakże ta uwaga...momentalnie zwróciła na chłopaka uwagę i zaczęła mu się chwilę przyglądać. Wyglądał na naprawdę młodego, kto by się spodziewał tak poważnego tonu. Westchnęła bardzo cicho pod nosem i kiwnęła głową do samej siebie.
-To fakt. - Szepnęła niewyraźnie. Ona tego nie zaznała i raczej nie zazna już dziecięcej magii świąt. Jedyne co mogłaby zrobić to obdarować nią swoje dzieci gdyby jakieś miała...

Levi był od niej o wiele cichszy, oboje byli nie przyzwyczajeni do takich wesołych konwersacji z ludzmi.
Chłopak zdecydowanie był od niej młodszy, jakoś po dwudziestce. Kiedy przyznała mu rację westchnął i pokręcił głową.
-Przepraszam, nie powinienem tego mówić. Święta są wspaniałe w gronie ludzi, po prostu. - uśmiechnął się ładnie. Poczuł, że psuje atmosferę. Już na pierwszy rzut oka był bardzo miły. No i samo to ilu rozmówców miał w koło siebie.
Kolacja jednak zaczęła powoli się kończyć a ludzie rozchodzić.

-Nie ma za co przepraszać...naprawdę - Wydusiła, chociaż znowu miał rację. Kwestia świąt to raczej kłopotliwa kwestia na to wygląda. Spojrzała już tylko na Levi'ego i nieco krzywo się uśmiechnęła. Nie była dobra w kontaktach z ludźmi, na to przynajmniej wychodzi. Chociaż do chłopaka też się uśmiechnęła, nieco ładniej.
-Levi...? Idziemy?

Levi tylko wzruszył ramionami, zrezygnowany. No cóż... Nieźle jej szła rozmowa, wcale nie było tak źle. Zgodził się, skinięciem głowy i wstał od stołu wraz z nią. Chwycił jej dłoń i idąc odetchnął. Trzeba przyznać że to męczące, tyle ludzi.

Cichutko jeszcze się żegnała z ludźmi których widzieli na korytarzu, chociaż jej się nawet trochę spodobało to wszystko to też była raczej zmęczona. Przetarła sobie delikatnie oczy i zerknęła na Levi'ego.
-Co powiesz...podobało Ci się? Mi...mi nawet trochę tak.

Kiedy już byli u siebie zamknął drzwi i się przeciągnął.
-To... coś nowego. Ale nie było źle. Nawet ciekawie - mruknął szczerze, zapalając światło. Przycupnął do walizki, szukając bokserek. Wykąpie sję przed snem. Natknął się jednak na prezent jaki jej kupił. To, powinno poczekać do jutra rano. Choć chyba można postawić paczuszkę na miejsu? W kącie mieli małą sztuczną choinkę. Obejrzał opakowanie. Cóż, starał się ładnie to zapakować, ale nie wyszło jak chciał.

Mikasa sobie wyjęła koszule nocną i zaczęła się powoli w nią ubierać. Była długa, miała też długi rękaw i była dość cieplutka więc chętnie ją ubierała.
Również miała dla niego prezent, chociaż nie miała zielonego pojęcia co może mu dać więc poszła w coś okropnie standardowego...

Odłożył pakunek pod choinkę, trzymając ciuchy na zmianę do spania. Również nie znał się na prezentach. Alice cieszyła się z drogich rzeczy, nie była trudna. A co ucieszyłoby Mikasę? Nadal jest dla niego zagadką. Nie zależy jej na pieniądzach, cenił tę jej cechę, ale przez to nie miał poj3cia co jej podarować. Podszedł do niej i cmoknął ją jeszcze we włosy.
-Zaraz wrócę - obiecał, uciekając do łazienki.