Repost z mojego starego bloga http://kontrowersja.livejournal.com/ . Oryginalna data postu: 6.10.2015r.
Chorobliwie nie znoszę telewizji, ale za namową znajomego zdecydowałam się obejrzeć jeden odcinek "Kuchennych rewolucji". Po seansie - zbulwersowana tym co zobaczyłam, aby dopełnić całości obrazu - obejrzałam jeszcze jeden pogadankowy program z panią Magdą i poczytałam trochę na necie. Przed seansem spodziewałam się, że obejrzę program w jakimś stopniu kulturalno-kulinarny prowadzony przez znaną restauratorkę i celebrytkę, nigdy wcześniej go nie widziałam ani nie znałam prowadzącej. Możecie więc sobie wyobrazić moje zdegustowanie tym co zobaczyłam. Nie spodziewałam się, że ogólnopolska stacja telewizyjna w godzinach dziennych potrafi wyemitować coś takiego, a już tym bardziej nie spodziewałam się, że osoba o jakimśtam nazwisku z tradycjami, w poważnym wieku, celebrytka, osoba światowa, kobieta biznesu, restauratorka, KOBIETA potrafi się w taki sposób zachowywać i to jeszcze przed kamerami i całym światem (odcinki są dostępne za darmo on-line na oficjalnej stronie) i być po fakcie z tego dumna.
Pokazany lokal jak lokal - czysty ale bez wyrazu, kuchnia z jedzeniem przechowywanym w prawidłowych warunkach, posiłki przygotowywane na miejscu. Nic do zarzucenia - żadna tam speluna. Pierwszy szok - pani Magda zabawia się kisielem na stole (taki powrót do lat dziecięcych?) przy okazji mieszając z błotem całą obsługę, po czym wpada jak burza do kuchni i rzuca garnkami, wyrzuca jedzenie z lodówek na podłogę jak opętana "bo jest mrożone"... (o ile wiem mrożenie jest bardzo dobrym i zdrowym sposobem na przechowywanie żywności). Ale pani Gessler do jedzenia żadnego szacunku nie ma, bo najwyraźniej - co widać - ma go za dużo... Właścicielka restauracji stara się trzymać fason - zagryza zęby i grzecznie przytakuje. No dobra - bałagan zrobiony, czas coś ugotować. Następuje seria epickich scen typu włosy pani Gessler w garze z zupą czy wkładanie obślinionej łyżki do garnka, ale nikt ich nie widzi więc wszyscy się cieszą i wszystkim smakuje. I tu następuje finał programu, w którym pani Magda wpada po kilku tygodniach do lokalu na "kontrolę". Jeszcze nic nie spróbowawszy nastawiła się już z góry na to że będzie robiła borutę (oglądalność!), zamówiła kilka dań, których nie lubi i krzywiła się z obrzydzenia jeszcze zanim je otrzymała (gwoli rzetelności: faktycznie połowy dań z karty - o które pytała - lokal nie miał na stanie). Chyba pani Gessler szaleju do tego jedzenia dodali bo zaczęła rzucać obelgami, jedzeniem a w końcu - w lokalu pełnym ludzi - wywraca zapełniony stół i wychodzi trzaskając drzwiami.
Cóż - gdybym kiedykolwiek miała mieć restaurację to pani Magda z miejsca ląduje na liście pt. "tych klientów nie obsługujemy". Jestem mocno zaskoczona jak osoba medialna i kreująca się na fachowca w tej dziedzinie nie umie się nawet zachować przy stole, nie mówiąc już o kulturze w stosunkach międzyludzkich i zwykłej przyzwoitości. Oburza ją brak szacunku dla jej pracy, podczas gdy ona nie ma kompletnie żadnego dla innych, czego się więc spodziewa w zamian?
W sumie nic by mi było do tego, że jakaś tam baba robi gdzieś z siebie pośmiewisko, ale w tym przypadku ma to poważniejsze konsekwencje. Bo gdy taka celebrytka zostaje pokazana publicznie i to jeszcze jako pozytywny wzorzec to na konsekwencje nie trzeba długo czekać. Takie zachowania stają się przykładem dla młodych ludzi, o czym można się łatwo przekonać widząc odzew na "Kuchenne rewolucje" w mediach społecznościowych. I jak tu tłumaczyć pobieranie abonamentu telewizyjnego tym, że telewizja ma misję czy służy kulturze?