Zapomnieć siebie, zrozumieć duhkha - moja droga na ścieżce buddyzmu zen

in tematygodnia •  7 years ago  (edited)

Był wrzesień lub sierpień. W każdym razie początek drugiej klasy liceum. Szedłem na pocztę, lekko poddenerwowany oglądałem się za siebie co chwila, ale jak się okazało wszystko było w porządku i nikt na mnie nie czyhał. Odebrałem cienki list. Wieczorem otworzyłem go w sam w pokoju i moim oczom ukazały się one - 8 malutkich kwadratowych blotterów nasączonych dietyloamidem kwasu lizergowego, znanym potocznie jako LSD.


1.png



Nie będę opisywał całego przeżycia bo wpis jest nie o tym, ale do rzeczy: w pewnym momencie "podróży" zacząłem się zastanawiać - kim ja właściwie jestem? Jak to jest być mną? Miałem wrażenie, jakbym kompletnie zapomniał, jak to jest być mną, w mojej skórze w moim życiu. Podzieliłem się tym z moją ówczesną dziewczyną, która mi towarzyszyła. Zaczęła więc mnie pytać: Wiesz jak się nazywasz? Kiedy się urodziłeś? Kim są twoi przyjaciele, twoi rodzice? Ile masz lat? Co lubisz, co cię interesuje? Na wszystkie te pytania znałem odpowiedź, odpowiadałem bez problemu. Tak więc zjawisko to nie polegało na amnezji. Mimo to miałem wrażenie rozpłynięcia tożsamości. Poprosiłem dziewczynę, by zapisała na kartce, że chcę napisać wiersz pod tytułem "Zapomnieć siebie".

Następnego dnia napisałem prosty wiersz pod tym tytułem, który miał trochę oddawać to, co wtedy przeżywałem:

Kim jestem?
Jestem?
Jestem.
Jakub Szwedo.
Ale czym jeszcze?
Skóra i kości!
Ale czym jeszcze?
Umysł i zmysły!
Ale czym jeszcze?

Nie wiem.
Zapomniałem siebie.

Jakiś tydzień, dwa później odezwał się do mnie dobry przyjaciel. Praktykował on od jakichś dwóch lat buddyzm zen, ale niewiele o tym wiedziałem, praktycznie się tym nie dzielił. Pomimo tego, że religie świata i filozofia od dawna mnie fascynowały, to buddyzm był dla mnie po prostu egzotycznym terminem i nie miałem większego pojęcia na jego temat. W każdym razie zapytał się mnie, czy nie byłbym zainteresowany pojechaniem z nim na odosobnienie medytacyjne buddyjskie do Falenicy do ośrodka zen. Bym się trochę przygotował, dał mi cieniutką książeczkę dla początkujących i zalecił bym przez ten tydzień przed wyjazdem spróbował popraktykować przez 10-15 minut dziennie. Szczęką mi jednak opadła gdy ujrzałem tytuł tej książki:

1.png

Uznałem to wtedy za jakiś cudowny, znaczący zbieg okoliczności. Był on tym mocniejszy, że kończące mój wiersz "nie wiem" jest właściwie jednym z najważniejszych określeń używanych w buddyzmie zen, opisujący pewien charakterystyczny stan umysłu. Zarówno te pytanie jak i ta odpowiedź pojawia się często w buddyjskich przypowieściach, oto przykład:

Pewien cesarz, gorliwy buddysta, zaprosił wielkiego mistrza Zen do swego pałacu, by ten nauczał jego i dworzan. Na samym początku władca zapytał:

— Jaka jest najwyższa prawda w Buddyzmie?

— Bezbrzeżna Pustka, bez śladu świętości — brzmiała odpowiedź mistrza.

— Jeśli nie ma świętości — powiedział cesarz — to kim, lub czym ty jesteś?

— Nie wiem — odpowiedział mistrz.


Ten w długich włosach to ja w 2010 roku na odosobnieniu :)
Spędziłem więc trzy dni, gdzie codziennie przez kilka godzin medytowaliśmy na różne sposoby. Główną medytacją było siedzenie na poduszce i liczenie oddechów lub zadawanie sobie (jak najbardziej szczerze) pytania "Kim jesteś?". Oprócz tego odbywały się także śpiewy sutr i pokłony, ale jako medytacje traktowaliśmy także posiłek i sprzątanie ośrodka - w zasadzie chodziło o to, by medytować kiedy się da. Odbyłem osobistą rozmowę z mistrzem zen, który wprowadził mnie w nauki, a po wszystkim wiedziałem już co robić, by praktykować samemu. I tak pytanie i odpowiedź "Kim jesteś? Nie wiem" stanowiło centrum mojej medytacji przez następne 1,5 roku. Niestety później z różnych przyczyn przerywałem praktykę, by powracać do niej po paru miesiącach i tak w kółko. Obecnie od około 2 miesięcy znowu praktykuję.

Teraz może parę słów o samym buddyzmie zen. Nie będę opisywał nauk, bo nie czuję się do tego kompetentny i mogę tworzyć tylko fałszywy obraz buddyzmu zen wśród czytelnika. Jednak parę podstaw mogę przedstawić:

Buddyzm zen tak jak każdy inny buddyzm opiera się o nauki żyjącego 2,500 tysiąca lat temu Buddy Siakjamuniego. Najważniejszym trzonem wszystkich nauk są Cztery Szlachetne Prawdy i Szlachetna Ośmioraka Ścieżka. Mówiąc bardzo, bardzo skrótowo Cztery Szlachetne Prawdy mówią o zasadniczo o tytułowym duhkha, które zwykło się tłumaczyć jako "cierpienie" lub "krzywda", jednak słowo to oznacza także brak stałego zadowolenia i przemijanie wszelkich przyjemnych doznań. Jest to więc uniwersalna prawda o tym, że wszystko co dobre przemija, a przy tym w naszym życiu pojawia się także wiele nieuniknionych przykrości. Dosyć pesymistyczna prawda, jak na stereotypowo uśmiechniętych mnichów tybetańskich prawda? ;) Druga Szlachetna Prawda mówi o tym, że przyczyną cierpienia jest pragnienie, pożądanie, dążenie do przyjemności. Głębiej chodzi nie tyle o same pragnienia tylko o przywiązywanie się do nich. Trzecia Szlachetna Prawda mówi o tym, że jeżeli wygasimy pragnienia zniknie także cierpienie z nim związane. Czwarta Szlachetna Prawda wskazuje natomiast na to, w jaki sposób można pragnienia ugasić, a jest to własnie podążanie Szlachetną Ośmioraką Ścieżką. Nie będę już jej interpretował, ale wygląda ona tak (więcej o niej np. tutaj):

  1. Właściwy pogląd (rozumienie).
  2. Właściwa intencja (postanowienie).
  3. Właściwa mowa (słowo, język).
  4. Właściwe działanie (czyn, postępowanie).
  5. Właściwy sposób życia (egzystencja).
  6. Właściwy wysiłek (dążenie).
  7. Właściwa uważność (przytomność, obecność).
  8. Właściwe skupienie (koncentracja, medytacja).

Tak więc Droga Buddy to właśnie dążenie do autentycznego zrozumienia Czterech Szlachetnych Prawda i podążania Ośmioraką ścieżką. Dzięki temu można wyzwolić się od pragnień, a poza tym po prostu najzwyczajniej w świecie żyć trochę lepiej, moralniej i (paradoksalnie) przyjemniej :)

Buddyzm ma wiele szkół, bardzo różniących się od siebie, jedne są bardziej zrytualizowane i "ezoteryczno-religijne", inne są bardziej filozoficzne j przyziemne. Zen należy do rodzaju tych drugich. Zen kładzie nacisk na doświadczanie swojego życia jak najpełniej "tu i teraz" (co w trochę okrojonej formie sprzedaje się teraz na zachodzie jako mindfulness). Ważnym aspektem jest własne doświadczenie, własna praktyka, natomiast nauki i teoria są drugo-, jak nie trzeciorzędne. Nie istnieją tutaj tak naprawdę dogmaty w które trzeba wierzyć, jest to w pewnym sensie religia "empiryczna". I tak to właśnie traktuję ja - jako droga do lepszego poznawania siebie, świata i ludzi, do pełniejszego doświadczania życia. Dla mnie zen to bardziej filozofia życia, niż religia.

Medytację z kolei traktuję wręcz jako rodzaj "siłowni" dla umysłu/ducha. Jeżeli regularnie ćwiczysz na siłowni to możesz później podnieść o wiele większy ciężar, podobnie jest z medytacją - formalna praktyka pozwala utrzymywać czysty, jasny umysł na co dzień. Ja w zasadzie nie lubię nawet słowa "medytacja" gdyż sugeruje coś egzotycznego i magicznego, natomiast jest to najzwyklejsze, przyziemne siedzenie na poduszce i utrzymywanie umysłu na jednym zadaniu (np. liczenie oddechów). W dodatku z otwartymi oczami (by jak najmniej "odcinać się" od świata i... nie zasnąć). Czasami jest to cholernie nudne, a jeszcze częściej niesamowicie trudne - wysiedzieć samemu ze sobą w milczeniu przez 30 min to nie lada wysiłek, zwłaszcza na początku :)

Nie określił bym się buddystą gdyż po 1) nigdy nie praktykowałem tego bardzo poważnie, po 2) "Budda szukał partnerów, nie wyznawców". Natomiast na pewno jest to dla mnie pewna jasna ścieżka moralna i sposób na poprawę życia mojego i wokół mnie. Odkąd przestałem być chrześcijaninem, potrzebowałem jakiejś "drogi" i chyba ją znalazłem.

Temat nakreśliłem bardzo pobieżnie, jak są jakieś pytania odpowiem na ile umiem!


Podczas mojej pierwszej większej wyprawy autostopowej odwiedziłem centrum zen w Paryżu i Pradze, gdzie spaliśmy i medytowaliśmy w jednej sali.



Zafu, czyli poducha na której siedzę.


Mój mały "ołtarzyk" i mala, czyli koraliki służące do mantrowania.


Jako uzupełnienie praktyki warto jednak poczytać!

"Jeśli spotkasz Buddę, zabij go!"

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Bardzo ciekawy tekst - przeczytałem z zainteresowaniem :-)

Dzieki!

post a very good @sauter, I really liked posts you share, it makes me to be more experience, you exceptional in issuing idea creative ,, I wait your post the next. MAS "Clay once - once in my account @ nanda05 ,,

I'll post that in English soon :)