Moje top-10 filmów z 2018

in engrave •  5 years ago  (edited)

Minął kolejny rok, więc pora na coroczne podsumowanie najlepszych filmów, jakie widziałem w 2018. Czy był on lepszy niż 2017? Jeśli chodzi o mnie, to jak najbardziej. Pojawiło się kilka produkcji, do których na pewno nie raz wrócę. Nawet jak trafiły się rzeczy, które mnie wkurzyły (np. box-office "First Man", czy koszmarnie nijaki "Solo", którego nie byłem w stanie obejrzeć do końca), to szybko o nich zapomniałem. Nie przedłużając - zapraszam do mojej top-listy 10 najlepszych filmów mijającego roku! Brałem pod uwagę te, które miały swoją premierę pomiędzy 1 stycznia 2018, a 31 grudnia 2018.

10 Hunterkiller - Z początku chciałem tu umieścić "Venoma", ale potem zmieniłem zdanie. Obie produkcje prezentują mniej-więcej podobny poziom, ale "Hunterkiller" jest spójniejszy w swej formie. Twórcy zrobili konsekwentny film akcji klasy B, bez zbytnego udziwniania, czy zmiany koncepcji w trakcie kręcenia. Mimo, że antagonista Spidermana ma więcej rzeczy, za które mogę go pochwalić, to całościowo wygląda jak taki potworek posklejany z różnych pomysłów. Nie jest to co prawda poziom żenującego "Suicide Squad", ale bycie lepszym obrazem od tego syfa to żadne wyzwanie. Im starszy jestem, tym bardziej doceniam solidnie zrobiony 2-godzinny film, pełny one-linerów, z co najwyżej niezłym aktorstwem aniżeli "ambitniejsze", acz mniej udane kino studia Sony. Jeśli lubicie takie solidne produkcje w duchu z lat '90 z prostą fabułą, nieskomplikowanymi bohaterami, średnimi efektami specjalnymi, to "Hunterkiller" jest całkiem niezły. O ile nie będziecie wymagali nic ponad 6/10.

9 Deadpool 2 - Mam problem z tym filmem. Z jednej strony, jest to najlepsza komedia super-bohaterska jaką widziałem, z drugiej jednak - jestem zmuszony przyznać rację niektórym narzekającym. Gdy już wiadomo co się stanie, to "Deadpool 2" (podobnie jak pierwsza część) bardziej nudzi niż śmieszy. Nie zrozumcie mnie źle - przez dłuższy czas ma naprawdę dobry klimat, a twórcy nie ograniczali się idiotycznie pojmowaną poprawnością polityczną i pozwolili sobie na wiele różnych żartów. Sam humor jednak nie utrzyma wadliwej konstrukcji filmu, szczególnie za drugim seansem, gdy wady stają się jeszcze bardziej widoczne. Nierówne, czasem wręcz nienaturalne tempo filmu, zbyt częsta powtarzalność niektórych dowcipów, widać też, że od pewnego momentu zabrakło im pomysłów. Jest zauważalnie lepiej niż w pierwszej części, ale poziom dwójki nadal oscyluje wśród tych nieco gorszych (nie najgorszych) filmów z MCU.

Byłoby świetnie, gdyby Disney zdecydował się zrecastować Ryana Reynoldsa i dać swojemu "Deadpoolowi" rating dla dorosłych. Kierownictwo Disneya wypowiedziało się pozytywnie na ten temat, więc liczę że pociągną temat. Można narzekać na filmy z MCU oraz fakt, że mimo różnorodności, to nadal są one do siebie podobne. Trudno im jednak odmówić umiejętności w budowaniu świata, głowy do dobrych pomysłów i skrupulatnego trzymania się założonego planu. Gdyby połączyć to z wizją Ryana Reynoldsa, to mogłaby wyjść przeepicka komedia... I mam nadzieję, że kolejny "Deadpool", o ile powstanie, będzie właśnie tak dobry. Póki co - b. fajny film na raz, na więcej już niekoniecznie.

8 Mission Impossible - Seria "Mission Impossible" towarzyszy mi od dziecka. Mogłem obserwować rozwój tej marki od strony filmowej, jak i rodzących się wówczas proto-memów, przeróbek, parodii, prostych animacji we flashu itd. Co prawda to nie był ten poziom co dziś, ale przez całe swoje dzieciństwo i okres nastoletni, widziałem tysiące fanowskich przeróbek najbardziej kultowych scen z tego filmu. Mimo, że mało kto spodziewał się sukcesu (były wówczas inne trendy i producenci nie byli pewni sukcesu swej pracy), to marka chwyciła, a Tom Cruise i kultowy już motyw muzyczny stały się rozpoznawalne niemal na całym świecie. Po kiepskich sequelach, seria wróciła na właściwe tory dopiero przy okazji 4-tej części. Najnowsza odsłona nie była dla mnie zbyt zaskakująca (pomijając akcję ze sztucznym pokojem z samego początku), miała dość przewidywalny, ale poprawnie napisany scenariusz. Nie mówię że jest on słaby, czy byle jak napisany. Jest pretekstowy, to prawda, ale gdyby nie zakończenie pozbawione polotu, to nie miałbym zbyt dużo powodów do narzekania.

Jak wypadają popisy kaskaderskie Cruise'a i reszty? Świetnie, warto obejrzeć "Fallout" dla samej sceny walki w łazience, nie widziałem tak dobrze wyreżyserowanego pojedynku w 2018 roku. Równie dobrze jest z pozostałymi momentami, w których Tom Cruise na każdym kroku prezentuje swoje olbrzymie ego. Choć w sumie, patrząc na to z drugiej strony, to trudno odmówić aktorowi jego umiejętności kaskaderskich i uczenia się nowych rzeczy. Nie dość, że wszystkie ryzykowne sceny nagrywał sam, to jeszcze nauczył się obsługiwać helikoptera dla lepszego efektu. Sam nie bardzo za nim przepadam, ale przyznajcie że mało który byłby tak odważny (lub szalony) by to zrobić. Tom Cruise po mistrzowsku pokazał większości współczesnym “aktorom kina akcji”, gdzie jest ich miejsce. Zasłużone miejsce 8.

7 Czarna Pantera - To jedna z moich ulubionych produkcji MCU. Ma co prawda parę wad, ale nie licząc IMO nieudanego finału, to nie mam za bardzo do czego się przyczepić. Jego zalety zbyt mocno rzucały się w oczy - doskonałe przedstawienie jednego z klasycznych motywów ze sztuki (książek, przypowieści, filmów etc.), efektowne i kreatywne połączenie tradycji plemiennych z super technologią. Swoje też zrobili aktorzy, którzy wykreowali jednych z ciekawszych bohaterów Marvela. Fabuła jest prosta i znana nam (w tej czy innej formie), ale droga do finału wymykała się schematom, do których zdążyli nas przyzwyczaić biali scenarzyści. Nie chcę by to zabrzmiało w jakikolwiek sposób rasistowsko, po prostu widać, że "Czarna Pantera" jest filmem skierowanym bezpośrednio do czarnoskórych. Dla mnie jest to duża wartość - seans nie był liniowy, a wiele pomysłów postrzegam za oryginalne. Bohaterowie są zagrani jak w b. dobrze napisanym mangowym bitewniaku - lubi się autentycznie każdego, niektórych co najwyżej troszkę mniej. Mam nadzieję, że duży zysk przełoży się na większe zainteresowanie producentów. Nie wiem jak Wy, ale ja mam dość ciągłego ratowania USA i byłoby super, gdyby akcja kolejnych produkcji działa się częściej w Afryce, czy Europie. Jeśli chodzi o sequel, to nie mam zbyt dużych oczekiwań... No, może poza tym że chciałbym widzieć jak najwięcej Shuri, chyba mojej ulubionej postaci z "Czarnej Pantery". Dawno nie widziałem tak utalentowanej młodej, żeńskiej aktorki, jeśli chodzi o mimikę twarzy.

6 Isle of Dogs - Przed seansem myślałem, że będę musiał zmuszać się do skończenia tego filmu... Uwielbiam tak się pozytywnie zaskakiwać! Nadal uważam, że jest w pewnej mierze "sztuka dla sztuki", jak również, że nie każdemu ten pomysł przypadnie do gustu. Gdyby nie świetna reżyseria i swoista ciekawość, to najprawdopodobniej i ja straciłbym cierpliwość w połowie seansu. Czemu ciekawość? Bo byłem zaintrygowany, jak się potoczy ta unikalna animacja i czy Wes Anderson pozostanie wierny narzuconej sobie konwencji. Nie będę próbował się wymądrzać i nie zajrzę do google'a, by sprawdzić, kiedy takie animacje były oglądane przez ludzi, ale to było parę dobrych dekad temu. O ile ja czy moi rówieśnicy mogliśmy oglądać bajeczki, jak "Miś Uszatek", czy inny Coralgol, o tyle obecna młodzież kojarzy kukiełki raczej jedynie z teatrem dla dzieci. Jeśli chodzi o mnie, to nie oglądam takich "hipsterskich" produkcji. Rzadko kiedy sprawiają mi przyjemność, zazwyczaj są dla mnie zbyt przegadane i nie mają zbyt dużo akcji. W przypadku "Wyspy Psów" jest inaczej - fabuła momentalnie mnie kupiła i podobnie jak przy "Lego Batman", już po kilkunastu minutach przestałem zwracać uwagę na to, jak bardzo różni się od innych bajek. Cieszę się, że posłuchałem swojej koleżanki Samanty i obejrzałem ten film - nigdy nie widziałem tak dobrego pokazania naszych czworonogich przyjaciół w kreskówce.

5 Upgrade - Jeden z moich ulubionych filmów minionego roku. Jeśli lubicie kino futurologiczne, a seriale poruszające podobną tematykę, co "Black Mirror" nie są Wam obce, to "Ulepszenie" jest filmem dla Was. Początkowo nawet nie planowałem go obejrzeć, bo natknąłem się w internecie na sporo krytycznych głosów. Opinie dwójki moich kumpli jednak przeważyły i dziś jestem im za to wdzięczny. "Upgrade" nie jest wysoko budżetowym filmem, można wręcz powiedzieć, że to taki tańszy "Blade Runner 2049". Od wielu scen czuć oszczędność, ale twórcy świetnie nadrobili z walkami. Co prawda bójka w najnowszym "Mission Impossible" podobała mi się najbardziej, ale choreografie z "Upgrade" są po prostu śliczne. Ciosy pełne chirurgicznej precyzji i morderczych technik mordu. Doskonałe ciała sterowane przez procesor, pełne gwałtowności i pozbawione emocji. Mówiąc obrazowo, przywodzi mi to na myśl Ultra Instynkt z DBS (umiejętność, która polega na tym, by ciało reagowało niezależnie od umysłu).

Jeśli chodzi o fabułę, to czułem się jakbym oglądał kolejny odcinek "Black Mirror". Tylko taki dłuższy i jeden z lepszych, jakie wyszły (bo nie każdy z epizodów mogę uznać za udany). Łatwo się utożsamić z głównym bohaterem m.in. dlatego, że jest w swojej roli przekonywujący. Nie były to szczególne wyżyny aktorstwa, ale dobrze wykonał zadanie i ma solidny materiał do swojego portfolio. Nie on jednak spowodował, że "Upgrade" trafił tak wysoko. To zasługa kogoś innego. Kogoś z chłodną kalkulację i nieskalaną perfekcją. Wszystko co Stem powie i wymyśli, jest logiczne i celne. Nie chcę więcej spoilerować, więc powiem tylko tyle - jeśli lubicie transhumanizm, cyberpunk, to jest to jedna z najlepszych pozycji jakie widziałem. Zdecydowanie warto obejrzeć ten film i zobaczyć prawdopodobną przyszłość, jak to w odcinkach "Czarnego Zwierciadła".

4 Avengers: Infinity War - O "Infinity War" tyle już napisałem w zeszłym roku, że tym razem ograniczę się do krótkiego wpisu. Pierwsza część największego eventu w historii filmów super-bohaterskich była wielkim wydarzeniem popkulturalnym. Przeżywaliśmy go bardzo długo (co można było zobaczyć w internecie), a szefowie Marvela pływali w zyskach, niczym Sknerus McKwacz z "Kaczych Opowieści". Mimo trudnych do osiągnięcia celów, bracia Russo podołali swojej pracy i zrobili coś, co parę lat wcześniej wydawało się nierealne dla wielu ludzi. "Wojna bez Granic" nie jest idealnym filmem, cierpi na parę naleciałości typowych dla produkcji z super-hero, ale jego niezwykle widoczne zalety dobrze to maskują. Thanos jest znakomity. Mógłbym powiedzieć, że jest to najbardziej kompetentna postać ze wszystkich Villianów zaprezentowanych w jakiejkolwiek produkcji z super-bohaterami. Jego motywacje są oparte na realnych przesłankach, z którymi możemy się do pewnego stopnia utożsamić oraz je zrozumieć. No i po raz pierwszy widzimy interakcję między postaciami na taką skalę. Być może stosunek emocjonalny nieco zaburza mój osąd, ale moim zdaniem, "Infinity War" zapisało się w historii gatunku jako pozycja "must-watch"!

3 Creed II - W tym roku do kin trafiła kontynuacja, na którą czekałem połowę swojego życia. Tak jak kilkukrotnie pisałem, jestem niezwykle związany z tymi postaciami. Rocky Balboa, Ivan Drago i Apollo Creed to ważna część mojego dzieciństwa i wieku nastoletniego. Teraz gdy emocje już opadły i mogę na chłodno podsumować ten film, to... moja opinia w sumie niewiele się zmieniła przez ten czas. "Creed II" to duchowy spadkobierca serii o Włoskim Ogierze. Adonis ma w sobie parę cech ojca, a jednocześnie jest podobny do swojego mentora. Podobnie jak młody i będący w średnim wieku Rock, bywa naprawdę uroczo nieporadny w sprawach, których nie da się osiągnąć drogą fizyczną. Mamy również powrót do korzeni w najlepszym wydaniu - walki bardziej stawiają na technikę, co widać zarówno po scenariuszu, pracy kamery, jak i obrażaniach bokserów. Nie wiem jak Wy, ale jak lekarz opowiadał Adonisowi, co zrobił z nim młody Drago, to dostałem lekkich dreszczy. Efekciarstwo z 3 i 4 części przeniosło się na inne aspekty - oprawa aren, pirotechnika, gra świateł i oryginalne zdjęcia to po prostu majstersztyk. Poziom niespotykany w żadnej z części - arena w Moskwie robi po prostu piorunujące wrażenie.

Liczę na to, że dostaniemy jeszcze jedną część. Najlepiej również od Stevena Caple'a Jr. Gościu wyciągnął wszystko co było najpiękniejsze w "Rockym" i przekuł to na nowy sposób, dla młodego pokolenia. Syn Apolla ugruntował swoją pozycję jako godny następca, więc Sylvek może iść spokojnie na emeryturę. W pierwszej części nie przekonał mnie jako protagonista, ale wraz ze swoimi postępami w życiu prywatnym, wzbudzał moją większą sympatię. Mam nadzieję, że jeszcze go zobaczę wraz z jego rodziną razem na ekranie.

2 First Man - Gdyby nie "Halloween", to "Pierwszy Człowiek" dostałby złoty medal. Czekałem na taki film od dziecka (taki w pełni poważny, realistyczny i wysokobudżetowy obraz o kosmosie), odkąd po raz pierwszy kartkowałem encyklopedię poświęconą lotowi na księżyc. Temat pasjonuje mnie od dziecka, a nie kojarzę by przed nim wyszedł inny, równie realistyczny film. Była "Grawitacja", ale tam było troszkę za dużo fantazji, a za mało brutalnej prawdy o kosmosie. Z "First Man" jest inaczej, ujęcia z rakiet są niezwykle immersyjne i pozwalają odczuć namiastkę tego, co mogli czuć astronauci. Dodatkowo był on znakomicie udźwiękowiony, co przejawiało się tym, że słyszeliśmy każdy trzask i inne dźwięki wywoływane przez start rakiety. Jednym zdaniem - jeśli chodzi o techniczne aspekty, to jest to sztos. Z aktorami jest już troszkę gorzej. Nadal chwalę występy Ryana Goslinga, czy Coreya Stolla, ale zaprezentowali "tylko" dobre aktorstwo. Zdecydowanie lepiej wypadła Claire Foy i gdyby nie jej rola żony Janet Armstrong, to "First Man" sporo by stracił na swoim uroku. Mogę też się przyczepić do momentami nieco leniwego tempa, ale widziałem gorsze przykłady na tym polu.

Wielka szkoda, że osiągnął tak słaby wynik finansowy. Co gorsza, takie "filmy środka" (mające na tyle wysoki budżet, by wyglądać jak pierwszoligowa produkcja, ale za niskie na blockbuster) mają naprawdę kiepską sytuację. Winowajców jest kilku: rosnące ceny biletów (co jest odczuwalne zwłaszcza przez rodziny, wspólny wypad do kina staje się zbyt drogi), coraz więcej produkcji, które warto obejrzeć w kinie itd. Jak człowiek nie ma dobrych zarobków i/lub karty stałego kinomaniaka, to musi dokonywać selekcji, a co za tym idzie, zazwyczaj odpadają te mniej efektowne produkcje na rzecz blockbusterów. Przynajmniej zawsze zostaje Netflix, choć nie wydaje mi się, by doszli do porównywalnego poziomu (jeśli chodzi o efekty specjalne i scenografię) w ciągu najbliższych paru lat. Pozostaje mieć więc nadzieje, że takie obrazy nie znikną kompletnie, tylko odnajdą swoją niszę np. na streamingu.

1 Halloween 2018 - Nigdy nie przepadałem za bardzo za horrorami. Zdarzyło mi się ich obejrzeć kilkanaście w ciągu mojego życia, ale nigdy nie polubiłem tego gatunku. Hype na serie "Halloween", "Piątek Trzynastego", czy inne "Teksańskie Masakry" itd. mnie ominął i w sumie chyba nigdy nie odczuwałem potrzeby ich nadrobienia. Moje podejście zmieniło się, gdy odpaliłem sobie "Halloween 2018" na początku swojego świątecznego urlopu. Tak się wkręciłem, że zapomniałem o tym, że zacząłem o 1 w nocy i oglądałem aż do samego końca.
W trakcie oglądania narzekałem na parę scen, czy pomysłów, ale sprawiały wrażenie, że takie właśnie miały być. Wyglądało to na taką laurkę skierowaną do fanów - takie wiecie "the best of". Z tego też powodu zignorowałem fakt, że Michael'owi wszystko wychodzi, błyskawicznie się przemieszcza, zawsze znajduje się tam gdzie trzeba, że ma nadludzką wytrzymałość - taki urok filmów z tego gatunku. Dopóki taki obraz jest dla mnie naturalnie spójny i konsekwentnie wykonany, to jestem w stanie przymknąć oko na drobną fantazję. Wiem, że to może głupie i trochę naciągane tłumaczenie, ale takie są slashery. Oglądając takie horrory, to naturalnym jest oczekiwanie na tego typu akcje. Gdyby trzymano się wiernie realnych możliwości takiego zabójcy, to większość slasherów byłaby nudna i kończyłyby się szybko. Tak jak np. seriale historyczne byłyby po prostu nudne, nie miałyby tylu różnych i efektywnych wątków, ludzie nie byliby tacy ładni (ze szczególnym uwzględnieniem kobiet).
Co mnie najbardziej przekonało do umieszczenia "Halloween" na 1-szym miejscu? Niezwykli bohaterowie, czyli: Michael, Laurie, jej córka Karen i wnuczka Allyson. Michael jest niezwykłą postacią. Od początku można odczuć, że jest on czystym złem. Żywiołem zniszczenia, który zabija z logiką znaną tylko sobie. A może czyni to kompletnie losowo? Nie wiemy, "Halloween" nie daje nam na to jednoznacznej odpowiedzi, przez co postać Michaela jest jeszcze bardziej intrygująca. Może to zabrzmieć trochę niepokojąco, ale sceny mordu w jego wykonaniu są majestatyczne. Zdjęcia to mocna strona tego filmu, a ujęcia w większości prezentują się naprawdę "ładnie"... No to ten, to może pomówimy sobie o czymś innym?

Laurie, jedna z jego ofiar, podporządkowała całe swoje dotychczasowe życie pod ponowne spotkanie z katem. Wyszkoliła córkę, przygotowała ją na najgorsze, wpoiła jej konkretne odruchy i reakcje, tym samym nieco olewając codzienne, matczyne obowiązki. Michael stał się jej obsesją i jak słusznie pokazała jej rozwinięta intuicja, sprawa wcale się nie zakończyła tamtej felernej nocy lata temu. Odkąd pojawiła się w "Halloween 2018" po raz pierwszy, to dało się odczuć jej charyzmę, a wraz z kolejnymi scenami, jej emocje były coraz to bardziej autentyczne. Gdy płakała bądź była załamana, to widać to było po jej mowie ciała. Gdy dobierała gnata i odpalała "battle-mode", to wzorcowo reagowała na każde ruchy, niczym kocica z wyostrzonymi zmysłami, która szykuje się do ataku. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, by można to było zagrać inaczej, Laurie sprzedała mi tę opowieść. Jej dziewczynki również odstawały od swoich kliszowych odpowiedników. Obie miały parę fajnych scen, w których pokazały, że nie są bezbronnymi białogłowami. Dzięki temu, finał w domu był niezwykle satysfakcjonujący... I gdyby nie ta bezczelne szczucie sequelem, to absolutnie nie miałbym nic zrzucenia. Z jednej strony chciałbym go zobaczyć, ale z drugiej obawiam się, że popsuje on moje wspomnienie.

No to tyle ode mnie. Jak wygląda Wasza top-lista? Jakie filmy spodobały się Wam najbardziej? Chętnie rzucę okiem.


Pierwotnie opublikowano na Zwykły chłopak piszący o popkulturze, polityce, anime, serialach, ksiażkach i wszystkim innym, co go zainteresuje.. Blog na Steem napędzany przez dBlog.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

@tipu curate

Świetna recenzja i żałuję, że mój głos jest warty tak mało, bo tak na prawdę to każdy podpunkt z Twojej listy mógłby spokojnie stanowić osobny mini-artykuł. Czyta się świetnie mimo długości tekstu. Dzięki!! Myślę, że część z tych filmów obejrzę w długie zimowe wieczory.

Bardzo dziękuję za miłe i ciepłe słowa :). Jak przeczytałem to z samego rana, tuż przed wyjściem do pracy, to mimo pory roku i ciemności za oknem, to z większą ochotą udałem się do Gułagu :D. Niedługo wrzucę top 10 2017, a pewnie do lutego top 2019.