Kolejny mój stary tekst, tak a propos ostatnio wrzuconej recenzji 2 filmów spod tej marki. Niedługo w końcu może napiszę tekst, jak się powinno oglądać tę franczyzę, bo dla ludzi nieznających tematu, to może być popieprzone, jak oglądanie "Gundama" xD.
Mało którą serię anime cenię sobie tak wysoko. Póki co nie zawiodłem się jeszcze ani trochę na Lupinie i każdy obejrzany serial oceniłem na co najmniej 8/10. "The Italian Adventure" jest tak samo wybitny, choć podobał mi się najmniej. Jego największa wada, to tylko ładna Mine Fujiko. “Tylko ładna”, bo inne inkantacje tej femme fatale są moim zdaniem lepsze. Zdarzało się też, że nie była dokładnie narysowana, jak również troszkę przesadzono z fanserwisem. Reszta problemów to w sumie drobnostki, w sumie nieistotne patrząc z tej perspektywy.
Jak wskazuje w/w podtytuł, akcja 4 sezonu dzieje się we Włoszech. Praktycznie nie wyjeżdżają poza ten kraj, a większość wątków kręci się wokół żony Lupina, tajemniczego skarbu Italii, wątków paranormalnych, pojawia się też znany nam Leonardo Da Vinci. Jakby tego było mało, w całą opowieść wkręcają się również agenci MI6 oraz ich czempion - Nyx. Nie brakuje standardowych, luźniejszych epizodów, w których nasi bohaterowie i ich interakcje błyszczą. Jak wypada w zestawieniu z 5 sezonem? Jest niewiele słabiej. Fakt, w 4 parcie było więcej odcinków, które bardziej mi się spodobały, ale biorąc pod uwagę całokształt, to bardziej do mnie przemawiały reżyseria, scenariusz i wątki piątego.
Tak jak w 5 części pokazano nam parę przykładów działań CIA (m.in. że mogą wywrócić niemal dowolny rząd na Ziemi, jeśli są ku temu spełnione odpowiednie warunki polityczno-społeczne), tak "The Italian Adventure" pokazuje nam pewien urywek działalności służb specjalnych na przykładzie MI6. Wiadomo, nie są to rzeczy, których nie można się dowiedzieć w ten, czy inny sposób, ale cieszę się za każdym razem, gdy twórcy seriali/filmów/anime poruszają takie tematy w swych tworach. Jasne, na pewno część rzeczy podkolorowali, ale nie widziałem motywów, które byłyby kompletnie zmyślone. Wojsko i służby stosują dragi nie tylko w celu np. ułatwienia przesłuchania, ale i podniesienia skuteczności bojowych . Wszakże odpowiednia dawka narkotyku może wzmocnić zmysły, poprawić czas reakcji, czy uspokoić nerwy. Tak samo co jakiś czas zdarzają się zdecydowane akcje - a to napad na placówkę dyplomatyczną innego państwa, a to "zdjęcie" jakiegoś ważnego człowieka, czy operacje wojskowe na terenie obcego kraju. Przypadkiem jeden z wątków w 4 parcie, jest jak najbardziej możliwy do zaistnienia i wygląda on mniej-więcej, jak w znanej nam rzeczywistości.
Wspominałem o Nyxie, ten to jest rzeźnik - jedna z lepszych policyjnych/wojskowych postaci, jakie widziałem w anime. I choć pod koniec scenarzyści zaczęli go pisać trochę na jedno kopyto, to nie sposób mu odebrać jego wcześniejsze zasługi. Jest to chyba pierwsza gościu (a przynajmniej takie odniosłem wrażenie), którego Lupin choć trochę się obawia. Trudno się go nie bać, to niezwykle zawzięty, bezwzględny i przebiegły typ. Nie warto też grozić jego rodzinie. A jest czego się bać - nie dość że jego ciało jest wzmocnione dzięki farmakologii, to jeszcze posiada własne nadludzkie moce, które czynią z niego maszynę do zabijania.
O ile mam pewne zarzuty wobec nadnaturalnych mocy Nyxa (czy raczej sposobu, w jaki je wykorzystywali pod koniec scenarzyści), o tyle główni bohaterowie, jak zwykle mnie nie zawiedli. Lupin jest przygotowany na każdą okazję, zupełnie jak Batman. Trzeba zdeszyfrować jakiś stary dokument, który został napisany w trudny sposób w kilku językach (w tym po etrusku)? Żaden problem, nasz bohater chwyci za lupę i może się tym zająć z marszu. Aparycja wyluzowanego śmieszka, wraz z małpią głową są doskonałą zasłoną dla diabolicznie sprytnego, pewnego siebie i mądrego protagonisty. Trochę “cierpi” na plot-shield i nadmiar szczęścia, ale dzięki konsekwentnej kreacji i zręcznym scenarzystom, kompletnie mnie nie irytował.
Goemon jest mistrzem w posługiwaniu się bronią białą. Pod płaszczykiem kurtuazji i spokoju kryje się wojownik, który jest przygotowany, by w każdej chwili chwycić po miecz. Jego akrobacje niezbyt odbiegają od tego, co mogliśmy zobaczyć na początku "Bleacha". Dostał uroczy wątek w jednym z odcinków - psinka zwana Goemon-chan na trwale zapadła mi w pamięci. Arcymistrz broni palnej, Jigen jest niezmiennie zajebisty (facet ma atest mistrzostwa zbrojenia od samego Da Vinciego!). Nie spodziewałem się, że czymś mnie jeszcze może zaskoczyć. Jest co prawda dość nieśmiały, gdy idzie o relacje z kobietami, ale jeśli chodzi o całą resztę - nie mam zarzutów. Strzelec umie dostosować emocje do sytuacji, jak mało który ze znanych mi bohaterów w anime. Wie kiedy lepiej siedzieć cicho, a kiedy może sobie pozwolić na krzyk, czy gwałtowniejszą reakcję. Zna też swoje możliwości, jak również ograniczenia i dopóki go coś nie zaskoczy, to zazwyczaj umie sobie poradzić z zagrożeniem sam. A i byłbym zapomniał - znał Ultra Instynkt przed Goku ;).
W tym sezonie jest mocna kobieca reprezentacja. Mine Fujiko i Rebecca Rossellini - obie wybitnie piękne, urocze, sprytne, samowystarczalne, przebiegłe, rozrywkowe, umieją korzystać z kobiecych. Mimo że przejawiają podobne cechy osobowości i wyglądu zewnętrznego, to mają różne charaktery. Z Rebeccą zetknąłem się pierwszy raz i w sumie nawet ją polubiłem. Nie tak jak Ami, Nyxa, czy stałych bohaterów "Lupina" (poza Zenigatą), ale przypadła mi do gustu. Początkowo wydawała mi się dość prostą postacią, ale gdy pokazano nam kawałek jej przeszłości, to zmieniłem zdanie na jej temat. Fajna kreacja, mam nadzieję że jeśli powstanie drugi sezon bajki o Mine, to Rebecca do niego dołączy. A propos Fujiko, za często szczuje cycem. W piątym sezonie wszelkie sceny tego typu były subtelniejsze. Choć nosiła wtedy skórzane legginsy i koszulki podkreślające jej duże piersi, to nie emanowała seksem w takim stopniu. Pewnie by mi to przeszkadzało, gdyby to była niekonsekwencja autorów lub zdecydowanie przeginali z fanserwisem, ale Mine Fujiko uwielbia flirtować i lubi przygodny seks, więc można uzasadnić niektóre wymuszone "gagi".
Jeśli chodzi o kreskę i wszystko co się z nią wiąże, jak również animację, to standardowo nie mam większych zarzutów wobec Lupina - to poziom, którego nie doświadczę przy oglądaniu większości bajek. Jedyne co mi minimalnie doskwierało, to drobne niedociągnięcia, takie jak: niedokończone kontury postaci (a przynajmniej odniosłem takie wrażenie), czy ich nazbyt uproszczone modele, które stały na dalszym planie. Nawet bym o tym nie wspominał, gdyby nie to, że w 5 sezonie tego nie uświadczyłem. To drobnostki przy tak przepięknie narysowanych sceneriach, uliczkach, restauracyjkach, kamieniczkach, czy zwykłych budynkach, zarówno od wewnątrz jak i zewnątrz. Nie znam się tak na tych aspektach, ale rzadko kiedy spotykam się z takim pietyzmem w seriach telewizyjnych. Rysunki są bogate w kolory i szczegóły. Nie wiem, czy nie przesadzę z tym twierdzeniem, ale uważam, że jakość audio-wizualna 4 sezonu Lupina, nie odstaje od poziomu kinowego. W sensie, że gdyby odpowiednio zmontować odcinki (co w sumie zrobiono w "Italian Game") do formatu filmu, to raczej nikt by się nie zjarzył.
Yuji Ohno to jeden z lepszych kompozytorów, jeśli idzie o anime i w "The Italian Adventure" pokazał to po raz kolejny. Wiele utworów przywodzi mi na myśl retro anime sprzed 3 dekad, które leciały w różnych krajach Europy w latach '90 i parę lat później. Część z nich, jak np. opening, czy jingle są remixami ze starych partów "Lupina". Klasyczne instrumenty które wykorzystał Yuji Ohno doskonale uzupełniają wyczyny rysowników, grafików, czy animatorów, odpowiednio podkreślając komediowe fragmenty, czy rozbudowując baśniowy klimat mistycznych zakamarków tej serii. Opening to po prostu mistrzostwo! Oglądałem za każdym razem, nie tylko dla zapadającej w ucho piosenki, ale i super animacji. Jak tak dalej pójdzie, to David Production przestanie być studiem, które w moim mniemaniu robi najlepsze intra.
Skracając powyższą recenzję do jednego akapitu - warto dać szansę tej kreskówce, nawet jak filmiki z YT, czy screenshoty nie kupują was do końca. Nie wiem, jak jest z innymi bajkami od studia TMS, ale w przypadku marki "Lupin III", zachowują najwyższe standardy tworzenia anime od strony technicznej, muzycznej i fabularnej. Scenariusz nie tylko jest łatwo przyswajalny, ale również potrafi poruszać wątki, których nie powstydziłyby się dojrzalsze serie i czyni to z wyjątkową lekkością. Szczerze polecam, super rozrywka zarówno dla wymagających, jak i casualowych widzów.