Euthanasia what's the doctor's perspective | Eutanazja jak to wygląda z punktu widzenia lekarza. EN & PL.

in life •  7 years ago 

EN

There's no doubt that euthanasia is one of the hardest etical dilemma we can face, of course euthanasia which is prosecuted to shorten pain and suffering of fatal patients. For some it's a synonym of murder, other's see it as sing of compassion. Although lot of us pick up this topic in discussions, medical professions are the ones who meet this problem during their everyday work.

As a medical student I spend a lot of time in hospital talking to patients, seeing their ailments and consulting their health problems with doctors. Terminal patients are not the rarity and many times I've heard from physicians of their condition. In this post I'd like to explain how doctors see and feel about this matter.

AAEAAQAAAAAAAAbZAAAAJDUzMTU5NGRiLWNiYTUtNDE4Yi1hZGViLTg3NmVjN2FhZTJkZA.png

Hippocratic Oath

(…) I will use treatment to help the sick according to my ability and judgment, but never with a view to injury and wrong-doing. Neither will I administer a poison to anybody when asked to do so, nor will I suggest such a course(…) .

Primum non nocere ( First do no harm )

Starting medical schoold I was full of optimism ( I am still to be honest :) and such things as fatal conditions haven't been coming to my mind so when was the first time i heard physician talking about patient “He should have passed away already” I was quite shocked. In my country there is no possibility of ending legally someone's life due to any reason. Such crime is punished by prison.

Euthanasia is for many a sign of our times. Quick and hedonistic. But it's not something our century or even century before us invented.

Misericordia (lat. Compassion) was a name of a short blade used in Middle Ages to shorten suffering of wounded solders on battlefield.

pobrane.jpg

The "weapons" that doctor's have:

  • suspending futile medical care
  • DNAR - it's abbreviation of "Do not attempt resuscitation" which is patient's will.

Even tough some patients often spend their last days in immense pain that even highest doses of analgetics can't soothe. The only feeling that physician can find to describe this part of their work is being helpless. There's not a single doctor I know who would like to play God and decide whether patient should live or not but sometimes death might be relief for patient itself and his family.

Situtation that I will keep in mind was patient with sarcoma clarocellulare(really serious prognosis). He was only 16 but already in terminal stage. Despite his young age his parents wanted to stop obstinate treatment because of all the suffering he experienced. Even though he still stayed alive for more than a week.

How this matter looks in your country? What is your opinion about it? I'd love to talk with you in comments.

PL Eutanazja jak to wygląda z punktu widzenia lekarza.

Bez wątpienia eutanazja jest jednym z najtrudniejszych etycznych dylematów, które możemy podjąć, oczywiście mam na myśli tylko eutanazję wykonywaną w celu skrócenia cierpień pacjenta.
Dla niektórych jest to synonim morderstwa, gdy inni uważają ją za oznakę miłosierdzia. Pomimo iż często dochodzi do dyskusji o eutanazji to głównie lekarze spotykają ten problem w ich codziennej pracy.

Jako student medycyny spędzam dużo czasu w szpitalu rozmawiając z pacjentami, poznając ich problemy i konsultując ich dolegliwości z lekarzami. Terminalni pacjenci nie są rzadkością i często słyszymy o ich stanie podczas rozmów z personelem medycznym. W tym poście chciałbym przybliżyć punkt widzenia lekarzy na eutanazje.

AAEAAQAAAAAAAAbZAAAAJDUzMTU5NGRiLWNiYTUtNDE4Yi1hZGViLTg3NmVjN2FhZTJkZA.png

Przysięga Hipokratesa

(…) Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją. (…) .

Primum non nocere ( Po pierwsze nie szkodzić )

Zaczynając szkołę medyczną byłem pełen optymizmu ( nadal jestem :) i takie rzeczy jak śmiertelne choroby nie przychodziły mi do głowy więc gdy pierwszy raz usłyszałem od lekarza o pacjencie, że: “Powinien był już odejść” Byłem w szoku. W Polsce nie ma możliwości legalnego zakończenia czyjegoś życia niezależnie od powodu. Taki czyn jest karany więzieniem.

Eutanazja jest dla wielu znakiem naszych czasów. Szybka i hedonistyczna. Ale nie jest ona wynalazkiem tego ani poprzedniego stulecia.
Mizerykordia (łać. Miłosierdzie) – sztylet używany w Średniowieczu do dobijania rannych żołnierzy na polu walki.

pobrane.jpg

"Broń" jaką dysponują dzisiejsi lekarze :

  • Zaprzestanie uporczywej terapii – może być dokonane za zgodą pacjęta lub rodziny.
  • DNAR – jest to skrót oznaczający "Nie podejmować prób reanimacji" jest wolą pacjenta.

Mimo tych możliwości niektórzy pacjenci często spędzają ostanie dni w silnym bólu, którego nawet wysokie dawki leków znieczulających nie mogą całkiem poskromić. Jedyne co wtedy może czuć lekarz to bezradność. Nie poznałem żadnego doktora, który chciałby bawić się w Boga i decydować kto ma żyć, a kto nie lecz czasem koniec może byc wybawieniem dla pacjenta i jego rodziny.

Sytuacja, która szczególnie zapadła mi w pamięć dotyczyła 16 letniego chłopaka z mięsakiem jasnokomórkowym w terminalnym stadium. Pomimo tak młodego wieku rodzice postanowili odstąpić od uporczywej terapii z powodu cierpienia jakiego doświadczał i pozwolić mu odejść. Chociaż wstrzymano terapię chłopak nadal żył przez ponad tydzień będąc w strasznym stanie.

Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Bardzo chciałbym porozmawiać o tym z wami w komentarzach.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Nie sądzę żeby był jakiś mądry, który rozwiąże ten dylemat. To jeden z tematów, który raczej nigdy nie doczeka się rozstrzygnięcia i dlatego po wsze czasy będzie przedmiotem dyskusji, kłótni, konfliktów a nawet będzie wykorzystywany do zbijania kapitału politycznego przez różne strony sceny politycznej. Tak się składa, że nie każdy dylemat ma rozwiązanie. Sprawa jest łatwiejsza jeśli pacjent może sam decydować o swoim losie ale jeśli nie... (?) Problem można rozpatrywać w o wiele szerszych horyzontach. Np. Nikt się nikogo nie pytał czy w ogóle chce się urodzić, czy chce przyjść na świat i borykać się z z problemami egzystencjonalnymi - chorobami, bólem, walką o przetrwanie itp... Jesteśmy do tego zmuszani i nie mamy w tym temacie nic do powiedzenia. No i trudno żeby było inaczej bo tak to urządziła natura. Ale (żartobliwe) wyobrażam sobie sytuację, w której ktoś podaje rodziców do sądu, że wbrew jego woli powołali go do życia :D Przed urodzeniem nikt nas nie mógł zapytać o zdanie. Ale przed śmiercią...?

I've never really participated in the discussion, but in my opinion it all boils down to whether we (the person making the decision) believe in the existence of God - or not. If anyone involved believes in God, he should be allowed to act according to his faith. Again, that is based on the assumption that there are universal rights and obligations - for which God is the only real basis. Since we cannot prove otherwise, it should be taken as granted that we do have the right to control our own thoughts and bodies, and the obligation to grant the same right to everyone else.

To be clear; our decision should be based on our beliefs, but the significance of our decisions depend on Gods existence. If there is no God and we are just matter, nothing ultimately matters. If God exists, we seem to have an obligation to do what we can to extend the persons life. If no-one involved believes in God, they are collectively free to do as they see fit. But if even one involved believes in God, he should have a VETO right. Unless the others give him that right, they effectively give him permission to kill them all. Not that someone would actually do that.

Ten aspekt jest mocno skomplikowany i moim zdaniem przede wszystkich należy podzielić wszystkie przypadki na dwie osobne kategorie:

  • gdy chory jest świadomy i spełna rozumu,
  • gdy chory nie jest świadomy lub jest niespełna rozumu.

W pierwszym przypadku wola chorego powinna być uszanowana, bo podejrzewam, że ma już po prostu dosyć bólu i gdyby mógł to by sam zakończył swoje życie (samobójstwo).

Drugi przypadek jest bardziej skomplikowany, bo nie możemy mieć pojęcia, co dana osoba myśli, jak znosi ból i jakie ma podejście do życia.

Przypadek pierwszy jest również komplikowany przez art. 151

Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Aktualnie nie ma rozwiązania, które w regulowałoby taka wolę pacjenta.

To teraz mnie zaskoczyłeś... Czyli człowiek nie może nawet podjąć samemu decyzji, czy chce umrzeć... Porażka systemu.

Drugi przypadek nie zawiera się w pojęciu eutanazji, ponieważ mówi ono o pełnej i świadomej zgodzie na uśmiercenie przez lekarza.

Od razu z góry zaznaczam, że nie znam się dobrze na tych sprawach, więc mogę się całkowicie mylić...

A jak wygląda sprawa z odłączaniem od aparatury ludzi w śpiączkach? Jakie są wymogi i kto za to płaci?

Trzeba tu rozróżnić dwa pojęcia: śpiączka i śmierć mózgu. Ze śpiączki pacjent może się wybudzić lub zostać wybudzonym. Inna sprawa w jakim stanie potem pozostanie...
Natomiast śmierć mózgu stwierdza się badaniami i testami. Ostatecznie rzeczywiście zbiera się komisja, a w niej anestezjolog, neurolog, chirurg. Przeprowadzają szereg testów potwierdzających śmierć mózgu, jest to cała lista wykonywanych procedur... Po ok. dwu godzinach komisja zbiera się drugi raz (II komisja - ci sami lekarze) i ponawia testy. Jeśli śmierć mózgu zostanie potwierdzona, człowieka uznaje się za zmarłego.
I tu możliwe są znowu dwie sytuacje: czy będą pobierane narządy do przeszczepu czy też nie. Jeśli nie, odłącza się aparaturę i koniec. Godzina zgonu, to godzina, o której druga komisja uznała człowieka za zmarłego.
Druga, to wtedy, gdy po rozmowie z rodziną (najczęściej psycholog, choć może to być i lekarz) uzyska się zgodę na pobranie.
Dygresja: w Polsce istnieje domniemanie zgody na pobranie narządów do przeszczepu. A więc jeśli wcześniej człowiek nie wyraził NIEZGODY, to uznaje się, że godzi się na pobranie. Jednak - określę to "dla świętego spokoju" - pyta się rodzinę. I jeśli rodzina się nie godzi, odstępuje się od pobrania.
Jeśli jednak rodzina godzi się, dawcę nadal podtrzymuje się w możliwie najlepszym stanie (presory, respirator) do chwili pobrania narządów.

Jest to dla niektórych trudne do zrozumienia, że chociaż na monitorze są wyniki pomiaru parametrów życiowych, człowiek nie żyje. Stąd niezrozumienie dwu pojęć: śpiączka i śmierć mózgu. To nie jest to samo!

Jak wiadomo przeszczepy popiera nawet kościół katolicki, który jest na przykład przeciw in vitro...
A już radość ludzi, którzy żyją lub mają lepsze życie z przeszczepionym narządem jest nieoceniona!

Żeby można było kogokowiek odłaczyć musi być spełnione pełno wymogów których tutaj nie wymienię. Oraz zgoda lekarzy - neurologa, anestezjologa plus jeszcze jednego. Nie rozumiem pytania o płacenie

Ja również studiuję medycynę i czasem się zastanawiam co bym zrobiła w takiej sytuacji jak opisałeś powyżej (pacjent konający, leki przeciwbólowe nie pomagają, czekający na śmierć). Mam koleżankę, która mówi, że z racji wiary nigdy by tego nie zrobiła. Ale czy nie jest to zwyczajne umywanie rąk? My mamy czyste sumienie, podczas gdy ta osoba umiera w niewyobrażalnych dla nas zdrowych cierpieniach. Dlatego uważam, że powinno być to rozpatrywane w zależności od przypadku. Denerwują mnie też propaganda w mediach, raz na jakiś czas można usłyszeć w wiadomościach o osobie, która chciała się zdecydować na eutanazję, ale ktoś ją przekonał, a później szczęściliwe wyzrowiała i teraz cieszy się życiem. Uważam, że taki obraz zaburza definicję eutanazji.

  ·  7 years ago (edited)

Ach z tą wiarą. Według mnie to chyba nie umywanie rąk bo skrócenie czyjegoś cierpienia jest chyba znacznie bardziej ludzkie niż patrzenie jak ktoś potwornie cierpi. To chyba po prostu jakieś dziwne wierzenia. Szkoda że ludzie po prostu nie patrzą co jest dobre a co złe tylko trzymają się różnych np. religijnych zasad.

@jarrekpl Podpisuję się pod tym obiema rękami.

I am a medical student as well and having also seen what a disease can do to a person, I believe euthanasia is a decent route and we should be allowed to take it. I would prefer it instead of being in pain (physical or phychological) and waiting death or a miracle

Podobnie jak @lukmarcus rozróżniłbym dwa przypadki:

  1. pacjenta świadomego i poczytalnego
  2. pacjenta nieświadomego lub niepoczytalnego

W pierwszym przypadku, jeśli pacjent wyraził wyraźne życzenie eutanazji, nie widzę sprzeczności pomiędzy jej wykonaniem a trzymaniem się wprost rozumianej zasady "po pierwsze nie szkodzić" (jest za to sprzeczność z fragmentem "nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny"). Szkoda to pojęcie subiektywne - i nawet jeśli przytłaczająca większość osób intersubiektywnie zgadza się, że utrata życia jest ogromną szkodą, to bardzo cierpiące osoby mogą to postrzegać zupełnie inaczej.

Z drugiej strony, uważam, że lekarz, który wyraźnie nie zgodził się na wykonywanie tego zabiegu podczas ustalania warunków pracy, nie powinien mieć obowiązku wykonywania eutanazji. Wyobrażam sobie szpitale (i lekarzy), które jasno informują pacjenta, że wykonują eutanazję, oraz takie, które wyraźnie mówią, że jej nie wykonują.
To wymagałoby zdecydowanego urynkowienia usług zdrowotnych, ponieważ publiczna służba zdrowia zabija różnorodność - i albo coś jest "prawem" pacjenta, albo nim nie jest. W mojej propozycji pacjent podpisywałby kontrakt z taką placówką lub ubezpieczycielem, którzy oferują pożądane przez niego usługi (niektórym pacjentom mogłoby zależeć na możliwości eutanazji, innym mogłoby to być obojętne, a jeszcze inni - np. z powodów religijnych - nie chcieliby w ogóle podpisywać umowy z podmiotem, który wykonuje eutanazje).

Podejście kontraktowe mogłoby w dużym stopniu rozwiązać również drugi, trudniejszy przypadek. Szpitale lub firmy oferujące ubezpieczenia zdrowotne, świadome tego, jakim problemem jest eutanazja w przypadku utraty świadomości lub poczytalności, mogłyby wymagać odpowiedzi na pytania, czy i w jakim momencie ma być ona wykonywana, już przy podpisywaniu kontraktu, kiedy klient jest świadomy i poczytalny.
W przypadku osób upośledzonych umysłowo od urodzenia, chyba nie ma lepszego wyjścia niż przekazanie decyzyjności opiekunom.

Rzeczywiście wyrażenie pisemnego życzenia przez pacjenta byłoby w swoim kształcie podobne do wspomnianego w artykule DNAR, w którym pacjent zaznacza i ubezpiecza się w przypadku utraty świadomości mając niejako pewność, że jego życzenie będzie respektowane. Kwestia "klauzuli sumienia" zdecydowanie jest bardziej skomplikowana gdyż nawet w przypadku legalnej procedury eutanazji znaczna część lekarzy nie byłaby skłonna takiej procedury dokonać. Kontraktowość usług medycznych jest jedną z możliwości istnieje też opcja, w której procedura nie byłaby wykonywana przez lekarza a pacjenta przy zachowaniu świadomości poprzez np. wstrzyknięcie odpowiedniej substancji. Co jednak nie ma zastosowania u pacjentów nieświadomych. Patrząc w przyszłość myślę, że jednak ze względu na różne podejście i oczekiwania jakie pacjenci wiążą ze służbą zdrowia w Polsce zostanie również wprowadzony system amerykański, który tu scharakteryzowałeś, oddający większą decyzyjność w ręce pacjenta.

jak już odpisałam wyżej, z definicji nie ma czegoś takiego jak nieświadoma eutanazja. A w przypadku pierwszym, jak sam napisałeś, "po pierwsze nie szkodzić" kłóci się z przysięgą Hipokratesa i z etyką zawodu lekarza. U osoby niepoczytalnej byłoby to tylko i wyłącznie zabójstwo.

Sytuacja 2 rzeczywiście jest trudna i w moim przekonaniu ma sens jej rozpatrzenie w przypadku gdy pacjent wcześniej zastrzega sobie takie życzenie w przypadku, w którym śmiertelna choroba skutkowałaby u niego utratą poczytalności lub świadomości.

Nie zajmuję się medycyną i nie wiem, jak w tym środowisku definiuje się eutanazję. Ja, jako osoba z zewnątrz, przyjąłem w swojej wypowiedzi definicję słownikową:

eutanazja «spowodowanie śmierci osoby nieuleczalnie chorej wywołane współczuciem»

Źródło: Słownik języka polskiego PWN

W takim razie ta definicja jest niepełna.

A jaka jest pełna definicja? Czy można ją znaleźć w jakimś ogólnodostępnym źródle, najlepiej w internecie?

Opieram się na artykule 150 par. k.k. – eutanazja to wszelkie działania i zaniechania zmierzające do pozbawienia życia człowieka pod wpływem współczucia i na jego żądanie.

  ·  7 years ago (edited)

W kodeksie karnym nie pada słowo eutanazja, więc fakt, że akurat ten rodzaj eutanazji jest wprost zakazany w art. 150 k.k. nie oznacza, że to jest wyczerpująca definicja eutanazji.
Art. 150 par. 1 mówi jedynie, że:

Kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Ten artykuł nie mówi, że tylko zabicie spełniające wymienione w nim warunki jest eutanazją.
Poza tym, gdyby nawet eutanazja była w k.k. w ten sposób zdefiniowana, to mówiłoby to jedynie tyle, że takie jest znaczenie słowa eutanazja w rozumieniu przpisów k.k.
A znaczenie w rozumieniu przepisów k.k. może być inne niż znaczenie w codziennym języku. Np. art. 115 par. 11 k.k. mówi, że:

Osobą najbliższą jest małżonek, wstępny, zstępny, rodzeństwo, powinowaty w tej samej linii lub stopniu, osoba pozostająca w stosunku przysposobienia oraz jej małżonek, a także osoba pozostająca we wspólnym pożyciu.

Natomiast w codziennym języku często zdarza się, że ktoś zalicza przyjaciół do osób najbliższych - i nie jest to błędne użycie tego terminu, mimo że przyjaciele nie są osobami najbliższymi w rozumieniu przepisów k.k.

Wracając do eutanazji, w encyklopedii PWN jest jeszcze taki fragment:

Rozróżnia się: (...) eutanazję dobrowolną (kiedy występuje świadoma prośba o spowodowanie śmierci) i niedobrowolną (gdy chory nie jest w stanie wyrazić takiej prośby, np. jest nieprzytomny)

This post received a 1.9% upvote from @randowhale thanks to @mydrall! For more information, click here!

Nice post!

I think a lot of the decision making process is influenced by one's belief system. To me, as an atheist, there's no moral questioning - I would have no wish to suffer more than I should. I strongly believe everyone should be free to make a choice on his own, a choice that is not dictated by religion or ethnicity or anything else (an utopian vision, I know). I'd more than happy to sign the right paper so if anything happens to me in the future the decision is already made.

health is wealth

  ·  7 years ago (edited)

Ciekawy temat poruszyłeś. Jestem niepełnosprawny, rozmawiałem kiedyś o tym z moim rodzeństwem i doszliśmy do wniosku że osoby świadome które chcąc popełnić samobójstwo ale nie mogą z powodu niepełnosprawności powinien mieć prawo do eutanazji.

Ale powinno to wyglądać tak że taka osoba składa wniosek o eutanazje i jest weryfikowane z jakich powodów chcę się zabić i wtedy dopiero powinno być sprawdzane czy tych przyczyn nie da się wyeliminować, by nie było tak że osoby mające depresję dokonują eutanazję.

Natomiast osoby w terminalnych stadiach które bardzo cierpią powinny mieć prawo do skrócenia swoich cierpień bez żadnych przeszkód. Móc się pożegnać i umrzeć bez wykończającego bólu.

  ·  7 years ago (edited)

@mydrall zbaczając trochę z tematu eutanazji, ale tylko trochę :) Gdyby osoba chcąca popełnić samobójstwo połknęła rtęć z termometru - jakie byłyby tego konsekwencje zdrowotne z medycznego punktu widzenia, czy doprowadziło by to do śmierci i czy byłoby to bolesna i długotrwała śmierć ?

@jarrekpl Prawdopodobnie byłoby to nieudane samobójstwo :) rtęć z termometru czyli względnie czysta rtęć nie wchłania się z przewodu pokarmowego, w przypadkach jednak uszkodzeń jelita, owrzodzeń mogłoby dojść do zatrucia. Toksycznie działają związki rtęci:) Jesteś już drugą osobą zwracającą mi uwagę na temat rtęci więc następny temat będzie o rtęci własnie i tam wyjaśnię też temat zatruć :)

Fajny temat, ale imho wygodniej czyta się 2 posty w 2 językach niż jeden n