Dializowanie to dobroczynny proces dla filtracji niewydolnych nerek jak i całego organizmu.Na portalach o tematyce dializ,można wyczytać same superlatywy co nie jest do końca prawdą.Zgodzę się z faktem,iż na początku przygody z dializa ,samopoczucie pacjenta jest rewelacyjne,ze po dializie czuje się jak nowo narodzony.Jednak z upływem lat,czy miesięcy,nie wygląda to już tak kolorowo.Dla pacjentów przewlekle chorych,obciążonych dodatkowymi chorobami,dializa to koszmar,nie tylko złego samopoczucia,ale tez samego przetrwania kilkugodzinnej dializy.Nie zdarzyło się by ktokolwiek (z dodatkowymi obciążeniami chorób)wstał z łózka czy fotela bez żadnych problemów.Potworne zmęczenie przychodzi po jakiejś godzinie,nie zmienia faktu,ze nie ma się sil wstać,często po kilku minutach z przetoki „tryska”krew. Nie da się zliczyć ile razy w szatni już ,zaczynał się krwotok.Oprócz tego spadki ciśnienia ,często do drastycznie niskiego poziomu,przyczyniają się do niefunkcjonalności,a żeby dojść do siebie ,potrzeba kilkunastu godzin,a nawet zdarza się nie rzadko,do następnej dializy.Pacjenci,którzy zaczynają dializy,nie maja tez problemów z spaniem.Natomiast dializowani dłużej,nie śpią.Po prostu.I nie są to odrębne przypadki.Jedni oglądają tv nocami,inni przechodzą nockę.Od tych kilku lat dializowania,nie mogę wpisać ani jednej nocy do kategorii „przespanej”.To dodatkowo obciąża organizm,bo jak wiadomo sen,to jeden z ważniejszych czynników regeneracji nie tylko w chorobach.Nie ma jednak lekarstwa by moc zasnąć jak każdy człowiek,dosypiamy w dzień ,łapiąc kilkuminutowe drzemki.
Zamiast wypoczynku w nocy,zaczyna się walka z spływami.Wiele było już rekordówek,ten spływ przebija szerokością,grubością,twardością ,chyba wszystkie jakie były przez te kilkanaście lat.Były dłuższe,większe,ale ten to prawdziwy okaz. To dopiero początek „zabawy”,wyszła dopiero jakaś jedna czwarta całego spływu. Przy wydobywaniu tego świństwa, z okazja,stomia robi się wklęsła, wypukła, podłużna,wypadająca ….wszystko co tylko możliwe,a co za tym idzie przy takiej akcji worek trzeba zmienić z trzy razy,nie ma najmniejszej szansy na utrzymanie przepukliny stomijnej stabilnie. Nie brnąć w szczegóły procesu pozbywania się spływów,po akcji,pranie,przebieranie pościeli itd. Codzienność 17-letniego chorowania nie pozwoliła do tej pory na akceptacje stomii,spływów,przepukliny nie operacyjnej.Można zaakceptować jeden odłam od normy,ale nie aż tyle,czego nie wymieniam w całości.Z każdym dniem,miesiącem,rokiem ,odechciewa się walki i życia …
Nie każda dializa kończy się optymistycznie.
13-ty ,sobota…hm…Nadzieja ma zawsze kolor zielony!
…i wszystko do prania,łącznie z torba,piżamą,kapciami …kurtka,spodnie,podkoszulka-wszystko we krwi 🙁
Krwawienia z przetoki zdarzają się dość często ,Heparyna którą podają w czasie dializ na rozrzedzenie krwi by nie krzepła w przewodach jest krótko działająca do 5 godzin.W przypadku przetoki jest to bardzo niebezpieczne gdyż przetoka to połączenie żyły z tętnicą i występuje tam zwiększony przepływ krwi a na dodatek igły dializacyjne są dość grube i czas tamowania musi być wydłużony.Bardzo ważną sprawą jest tamowanie krwi po usuniętych igłach – lekko uniesiona do góry ręka. Średnio około 15-20 minut.Ale zdarza się ,że trzymanie nawet pół godziny nie uchroni od krwawień.Nie rzadko,gdy zaczyna „tryskać krwią przetoka”,zanim się pacjent zorientuje,ma już wkoło siebie (ubranie,podłoga,ściana),krwią....
30.01.2018r Jednemu poranek zaczyna się pukaniem promieni słonecznych w okno,innemu zaglądają chmury...Od piątej rano,niemalże pół dnia męczarnie spływów.Do tego, niesamowity ból całej ręki.Złe wkłucie,kolejne siniaki,jednym słowem same przyjemności.Nie ma co narzekać,zawsze może być gorzej.Żal jednak gdzieś tam się kłębi,tyle walki,czekania na założenie przetoki,a to przecież ostatnia droga z wszystkich już wykorzystanych możliwych do istnienia,do życia...