O tym jak MOK zrobił festiwal techno, czyli słowo o Local Warming Festiwalu

in olsztyn •  6 years ago 

37830855_827719250757507_3231390310969901056_n.jpg

Na taką imprezę czekał Olsztyn ( a przynajmniej ten elektroniczny ;) ). Tydzień temu na stadionie warmii odbył się Local Warming Electronic Festival, który odbył się
w zastępstwie za zwycięski projekt Burning Girl w Olsztyńskim Budżecie Obywatelskim. Jak to wyszło? Zapraszam do krótkiej relacji.

Olsztyńska scena elektroniczna nie ma łatwo - choć inicjatywa popularyzacji muzyki elektronicznej w stolicy warmii ma się w ostatnim czasie całkiem nieźle,
to napotyka ona liczne problemy pomimo tego że (patrząc chociażby na wyniki głosowania OBO) ma licznych zwolenników. W takich warunkach za niemały sukces można uznać
sam fakt powstania takiego wydarzenia, a jeszcze bardziej micha cieszy się gdy trwa ono dwa dni i obejmuje dwie sceny a wejście jest za darmo (choć na opaski).
Zachęcony tymi faktami udałem się w piątek po 20 na Zatorze oczekując solidnego łomotu z głośników a tym samym przyjemnego spędzenia nocy po dość długim poście
od tego typu atrakcji. Lineupu praktycznie nie znałem (poza Górnym, a także Qlhead'em i TASami których znałem osobiście), to też liczyłem na poszerzenie swoich
muzycznych horyzontów.

Jak na tego typu zgromadzenia przystało, pulsujący bit było słychać już kilkaset metrów przed stadionem, dźwięki znane mi choćby z płockiego Audioriver natychmiast
poprawiły mi nastrój i pozwoliły zapomnieć o tym że ledwo 2 godziny temu opuściłem pracę. Pierwszą rzeczą jaka rzucała się w oczy był różnorodny dobór artystów.
Organizatorzy postarali się zaspokoić możliwie szerokie muzyczne gusta, toteż obok występów kojarzonych ze sceną techno (Bau Li, TAS tym razem ze wsparciem
wokalno-instrumentalnym, Leon Pl), można było posłuchać projektów z okolic popowo-wokalnych (Linia Nocna, Ina West). Pierwszy dzień wspominam mile za sprawą
dwóch występów: Górnego - którego miałem okazję również słuchać rok temu na Audioriver. Przez rzeczony rok poczynił on duże postępy względem "taneczności" swojego
seta, jednocześnie kreśląc swój unikalny styl, co cieszy - zwłaszcza jeżeli chodzi o scenę techno.
Zaraz po Górnym wystąpił headliner czyli GusGus (w osobie przebranego w damskie ciuszki Biggiego Veiry) - tutaj najbardziej poza muzyką ceniłem bardzo dobry kontakt
z publiką, a sam set w klimatach lekko progresywnych był idealnym zakończeniem dnia pierwszego.

W dniu drugim było znacznie ciekawiej - Qlhead zaoferował solidną rozgrzewkę serwując dawkę energicznego techno na Warming Stage, i w tym samym czasie na mainie
Newborn Jr. grający houseowe klasyki - po protu idealnie :) Największym zaskoczeniem tego dnia okazał się jednak duet Lua Preta - polsko-angolański projekt zaprezentował
mieszankę muzyki afrykańskiej, trapu, dancehallu i innych znanych ze słuchu, a trudnych do określenia rzeczy. Koncert ten zebrał jedną z najliczniejszych
publik, a żwawa wokalistka zebrała całe mnóstwo owacji. Niemniej na miano występu dnia zasługuje grający na Main Stage - Blooma. Po prostu ideał - zarówno względem "mocy"
występu jak i... piękna brzmienia? W każdym razie duet ten został mi na długo w pamięci. Koniec drugiego dnia to występ FOQL na warming stage - tutaj z kolei była artystka
grająca coś co chyba najbardziej przypomina mi styl Zamilskiej- dużo basu, noise'u, bardzo mrocznie, momentami ambientowo.

Co w tym festiwalu było na plus? Zdecydowanie pierwszą rzeczą godną pochwały był bardzo dobry soundsystem - grający bardzo czysto i przyjemnie dla ucha - powrót spod
sceny bez charakterystycznego szumu w uszach to wciąż dość rzadko spotykana przeze mnie sytuacja. Poza tym, wspomniana różnorodność zaproszonych artystów, poziom
grania, tutaj bywało różnie, co kto lubi :)
Co uważam za minus? Praktycznie brak jakichkolwiek atrakcji dodatkowych - ot 2 sceny, gastronomia i kilka leżaków - to wszystko co znajdowało się na terenie imprezy.
Dziwny i nie do końca przemyślany rozkład artystów względem scen i pory grania - i tak pierwszego dnia na warming stage.po świetnie rozgrzewającym Bau Li,
zastój i sentymenty Linii Nocnej, która nijak ma się do poprzednika. To samo dnia drugiego - mocno QLHEAD, po nim taneczna Lua Preta,
a zaraz po nich ambientowa Poly Chain - nie atakuje tutaj żadnego artysty - po prostu ich układ na scenie sprawiał że raz nie pasowali do siebie, a dwa powodowało
to przesuwanie się ludzi raz do jednej, a raz do drugiej sceny, przy czym na tej aktualnie mniej popularnej nie było prawie nikogo - przy większej ilości festiwalowiczów
powstałby poważny problem.

Podsumowanie: Jak na pierwszą edycję było naprawdę nieźle. Poziom imprezy (szczególnie nagłośnienie) był znacznie wyższy niż oczekiwałem, i liczę na drugą edycję za rok,
będzie więcej czasu aby dopracować festiwal, uatrakcyjnić go chociażby na tle innych olsztyńskich imprez, i pora aby stolica Warmii mogła się w końcu pochwalić
przyzwoitym wydarzeniem na polskiej mapie letnich festiwali :)

MOK wszystko w waszych rękach, nie zmarnujcie tego ;)

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Congratulations @techno-szparagi! You received a personal award!

Happy Birthday! - You are on the Steem blockchain for 1 year!

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!