W rankingu najbardziej absurdalnych przyczyn krwawych konfliktów na jednym z czołowych miejsc umieściłbym walki o krowę stoczone przez mieszkańców Świdwina i Białogardu w 1469 r.
Rok wcześniej pewien gospodarz spod Świdwina (ze wsi Remmin) w zamian za korzystanie z pastwisk w okresie letnim i jesiennym wypożyczył na zimę krowę jednemu z mieszkańców Białogardu. Wiosną chłopa z Remmin spotkała niemiła niespodzianka – białogardczanin odmówił oddania zwierzęcia. Poszkodowany, nie namyślając się długo, zorganizował nocną akcję rewindykacyjną, która zakończyła się pełnym sukcesem. Rozsierdziło to białogardczan, którzy w odwecie zagarnęli krowy z pastwiska chłopów z Remmin. Szlachcic Jakub von Polenz, któremu poskarżyli się chłopi z Remmin, skierował ich do Karstena von Wapersnowa, władcy zamku w Białogardzie. Ten ich wyśmiał i wyrzucił. Mimo to wójt Białogardu zgodził się na oddanie zagarniętego stada krów. Rozwścieczyło to Wapersnowa, który zaczął podburzać mieszkańców Białogardu i organizować zbrojną wyprawę na Świdwin. Mieszkańcy tego brandenburskiego miasta postanowili zadać cios wyprzedzający i wysłali w stronę Białogardu własny oddział zbrojny dowodzony przez Christopha von Polenza. Do bitwy doszło koło wsi Długie na granicy pomorsko-marchijskiej, w rejonie Lasu Łęgowskiego. Obie armie składały się z chłopów, mieszczan i garstki rycerzy z pachołkami. Zacięty bój trwał aż trzy godziny i zakończył się zwycięstwem mieszkańców Świdwina. Spór o krowę zebrał jednak krwawe żniwo. Kronikarze wspominają o 300 zabitych i 100 wziętych do niewoli. Niemałe były także łupy wojenne, które ponoć przewieziono do Świdwina na 100 wozach. Jeńców wrzucono do wieży, którą zwano wówczas Kieck in Pommern. Wypuszczano jedynie tych, za których zapłacono okup. Ponoć takich szczęśliwców było niewielu i większość uwięzionych zmarła z głodu. Karsten von Wapersnow zachował się niegodnie – nie dość, że uciekł z pola bitwy, to jeszcze doradził kobietom w Białogardzie, aby po stracie mężów szybko poślubiły swoich parobków.
Równie absurdalny powód do wojny znaleźli sobie mieszkańcy włoskich miast Modena i Bolonia. Poszło o dębowe wiadro. W 1325 r. oddział żołnierzy modeńskich, chcąc poniżyć nielubianych bolończyków, wkradł się nocą do centrum Bolonii i ukradł dębowe wiadro zawieszone w głównej miejskiej studni. Wściekli bolończycy zażądali zwrotu cebrzyka, a kiedy Modena odmówiła, wypowiedzieli jej wojnę. Bolończycy zmobilizowali 32 tys. żołnierzy, Modena jedynie 7 tys., ale w bitwie, do której doszło pod Zappolino, niespodziewanie wygrali ci drudzy. Wiadro pozostało w Modenie i do dziś można je oglądać w katedralnej dzwonnicy.
Oczywiście geneza obu opisanych starć była nieco bardziej złożona. Konflikt o krowę ożywił zadawnione spory i niesnaski między „brandenburskim" Świdwinem i „pomorskim" Białogardem. Z kolei wojna o dębowe wiadro była jedynie fragmentem wielowiekowych zmagań gwelfów (stronników papieża) i gibelinów (zwolenników cesarza). Bogu ducha winne zwierzę i przedmiot codziennego użytku odegrały raczej rolę detonatorów i zapewniły nieco absurdalny casus belli.
ŹRÓDŁO _ rp.pl
Hi! I am a robot. I just upvoted you! I found similar content that readers might be interested in:
http://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/310279866-Najdziwniejsze-wojny-w-dziejach-ludzkosci.html/
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit
Podejrzewam, że nie jesteś autorem tej treści. Źródło
Proszę o edycję tego postu, aby nie łamał on praw autorskich.
Downvoting a post can decrease pending rewards and make it less visible. Common reasons:
Submit