Drugie życie w świecie IT.steemCreated with Sketch.

in pl-poradniki •  7 years ago  (edited)
Zaczęło się od starego Della Latitude E6400. Kupiony kilka lat temu okazyjnie na portalu aukcyjnym okazał się małą miną. Przy pracy na baterii pod obciążeniem grafika zaczęła migać. Pojechał w ramach gwarancji na serwis, wróciła inna sztuka, ta również migała pod obciążeniem. Podpiąłem go więc na stałe pod zasilanie i postawiłem na stole w kuchni jako sprzęt do przeglądania internetu, filmów i rozgrywek HS-a. Okazało się, że przy dłuższym czasie pracy pod obciążeniem nagrzewa się i zwalnia. Przeczyściłem bestię sprężonym powietrzem, wymieniłem pastę i nasmarowałem wentylator, wgrałem nowy bios, który jakoby miał pomóc... Nie pomogło. Zacząłem szperać w sieci i znalazłem info o tym modelu traktujące właśnie o przegrzewaniu się go jak również opinie użytkowników, którzy wszyscy pisali to samo - pisali do pomocy technicznej Della - wszyscy dostali tą samą odpowiedź "Problem jest znany, pracują nad rozwiązaniem". :)

Czas mijał rozwiązania jak nie było tak nie było. W ramach dalszych prób walki laptop dostał nowy dysk SSD. Szybkość wzrosła przez pierwsze 30 min. pracy, przegrzewanie się i wynikiem tego mulenie się grafiki pozostało. W międzyczasie w lombardzie trafił się w ładnym stanie biały Samsung z serii 3 370R5E. Dell poszedł na półkę z serwisowymi klamotami i złomem elektronicznym.

Nie dawał mi spokoju ten złomek. Miał dobrą matrycę z podświetlaniem led, procek pentium 2,8 pełne dwa rdzenie i 4 Gb Ram-u... no męczyło mnie to strasznie, że leży na kupce złomu.

Wczoraj znajomy przyszedł z padniętym laptopem, wysypał się system a on pilnie potrzebował odzyskać do pracy dane z dysku. Pech chciał, że naszą przenośną serwisową stację dokującą do dysków zabrał kolega w teren. Najszybszym rozwiązaniem było pociągnięcie z sieci obrazu dystrybucji linuxa, za pomocą programu Rufus wrzucenie jej na pamięć przenośną i stworzenie tym samym bootowalnego pendrive'a. Potem jeszcze tylko przestawienie w laptopie kolegi sekwencji boot'owania na USB i po robocie. Potrzebne mu dane przerzuciliśmy na drugą pamięć przenośną. On pojechał do pracy a ja stwierdziłem, że pogrzebię w złomkach i mój stary laptop dostanie drugie życie.

Wytargałem mojego pechowego della i przy okazji jakiś stary monitor i klawiaturę z myszką. Z plecaka wygrzebałem 4 GB pamieć przenośną, której nie widział komputer u fotografa i popadła w niełaskę u mojej kobiety. Mój komputer ją widział więc kobieta dostała nową 16 GB pamięć a ja zatrzymałem tą "zepsutą" - teraz nadszedł jej czas! . Całość przytargałem na biurko i zacząłem szukać dystrybucji linuxa, która odpalona na pamięci przenośnej zrobi z mojego złomka serwisową stację roboczą. Padło na Linuxa Mint 18.3 „Sylvia” w edycji Cinnamon.

m1.jpg

Test wypadł OK. Dell chodzi jako stacja serwisowa 24 h. Nic się nie grzeje i nie muli, wiatraka o ile wcześniej wył to teraz jakby wcale nie było. Ja dobrze się bawiłem i wreszcie jestem wolny - kamień spadł mi z serca ponieważ sprzęt się nie marnuje a dostał drugie życie i jeszcze nieraz nam się przyda. :)

Ta techniczna przygoda dała mi inspirującą podróż przez różne dystrybucje linuxa. Ja zatrzymałem się kiedyś na Knoppix Linux Boot CD... przez dwa dni życie "wymusiło" na mnie weryfikację tego co od czasów Knoppix 6.0 się zmieniło a zmieniło się sporo i cieszę się, że uzupełniłem tę wiedzę. :)

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Czy linux potrzebuje programu antywirusowego?

Uważam, że każdy system operacyjny powinien być chroniony przez zaporę sieciową i program antywirusowy, również linux. Bezpieczeństwo każdego systemu to priorytet i powinno stanowić status quo jego administratora/użytkownika bez względu na obiegowe "opinie" o odporności jakiegokolwiek systemu na infekcje wirusowe. Technologia bezpieczeństwa IT rozwija się cały i coś co wydawało się nie do złamania jeszcze kilka lat temu dziś jest już niejednokrotnie porzuconym, dziurawym projektem.

Ja napiszę tak. Używam linuxa już od kilkunastu lat, jako jedyny system na moich komputerach (i większości rodzinnych) i nigdy nie zainstalowałem sobie antywirusa. Po pierwsze dlatego, że jestem świadomym i ostrożnym użytkownikiem komputera (w sensie bardzo się interesuję bezpieczeństwem IT) a po drugie niestety zdarza się, że antywirusy są same słabym punktem w bezpieczeństwie maszyny (np. ta świeżynka). I nie zapominajmy oczywiście o tym, że wszystko spowalniają, strasznie irytują i tak naprawdę nie wiadomo co na tym komputerze robią (vide w miarę niedawna afera z antywirem Kasperskyego, który rzekomo wysyłał do Rosji dokumenty z chronionych komputerów).

Ale nie będę twierdził, że to jest słuszne podejście dla każdego (bo raczej nie jest). Nie będę się też zarzekał, że nigdy tego dziadostwa nie zainstaluję (bo niestety może się zdarzyć, choć będę się przed tym bronił).

Generalnie na Linuxa jest trudniej napisać wirusa ale nie jest to niemożliwe. Tylko, że przestępcy tego nie robią, bo Linux jest mało popularny na komputerach domowych i częściej używany jest przez bardziej zaawansowanych użytkowników. Znaczni łatwiej skubie się przysłowiowego Kowalskiego, który nawet nie wie, że są inne systemy operacyjne niż Windows.

I tak trzymać !!!!

Nie dość, że sprzęt nie trafił na półkę ani na złom to jeszcze dostał porządny system ;-P.

Ja podobne złomki z linuxem mam poupychane u rodziny. Dla niektórych to nie drugie ale trzecie a może i czwarte życie. Są tam nawet jednostki jeszcze 32-bitowe - i jako tako dają jeszcze radę.