Skoki, jakie są, każdy (niby) widzi, czyli o punktacji słów niemało

in pl-sport •  7 years ago 

Jutro, wczesnym sobotnim popołudniem, nasi skoczkowie narciarscy staną przed kolejną szansą zdobycia medali olimpijskich. Jak wyglądał konkurs na mniejszej skoczni, pewnie większość z Was widziało (a jeśli nie widziało, to przynajmniej słyszało, jak i w jakich warunkach się skończyło). Jutro, mam nadzieję, wiatr będzie sprawiał mniej problemów i będziemy mogli obejrzeć zawody rozegrane w warunkach równych dla wszystkich...

Ale zanim się rozpoczną, chciałbym Wam co nieco opowiedzieć o samych zasadach, a zwłaszcza o tym, jakie czynniki mają wpływ na ilość punktów, jaką poszczególni zawodnicy zdobywają za swoje skoki. Przypuszczam, że jako że skoki są od pewnego czasu jednym z naszych sportów narodowych, a co za tym idzie – mamy w kraju kilkadziesiąt milionów ekspertów, będzie dla Was oczywiste, że końcowa nota skoczka zależy od:
a) odległości, na jaką skoczył
b) stylu, ocenianego przez zespół sędziowski
c) siły wiatru podczas skoku
d) ewentualnych zmian długości najazdu.

Na poniższym screenie bardzo dobrze widać wszystkie części składowe - omówię je poniżej.

Punkty za wiatr + rekompensata za belkę

Te dwa czynniki funkcjonują stosunkowo od niedawna, z lepszym lub gorszym skutkiem. Można mieć do nich sporo zastrzeżeń (szczególnie przeliczniki za wiatr nie najlepiej się spisują przy wietrze tylnym, jeszcze gorzej przy bocznym), niemniej trzeba też oddać sprawiedliwość – dzięki nim konkursy już nie są przeciągane w nieskończoność, nie zdarza się już, by serię trzeba było wznowić po skokach, na przykład 40 zawodników, nie zdarza się też, by niespodziewanie wygrał zawodnik słabszy, który jako jedyny dostał korzystny podmuch pod narty – generalnie wszystko idzie płynniej, i zasadniczo bardziej sprawiedliwie. Aczkolwiek losowość wciąż odgrywa pewną rolę, zgodnie zresztą z wolą FIS – działacze ujawnili, że obecne współczynniki rekompensują wiatr jedynie w 75%.

Szczegółowo omawiać tych składników not tutaj nie będę, ponieważ dla każdej skoczni inne są wyjściowe wartości parametrów. Dla dużej skoczni w Pjongczangu wynoszą one odpowiednio: dla zmian długości najazdu – 7,67 punkta za każdy metr, dla wiatru: 10,8 punktu za każdy m/s wiatru pod narty i 13,07 za każdy m/s wiatru w plecy.

Odległość

Punkty za odległość są najprostszym elementem, prawdopodobnie jasnym i zrozumiałym dla każdego widza. Żeby prawidłowo je obliczyć, musimy, oprócz odległości uzyskanej przez skoczka znać dwie, łatwo dostępne, wartości: tzw. punkt K (dla skoczni w Pjongczangu – 125 metrów) oraz wartość punktową jednego metra (która dla skoczni dużych wynosi 1,8 punkta, dla skoczni normalnych – 2 punkty, a dla skoczni mamucich – 1,2 punkta). Za skok idealnie na punkt K zawodnik dostaje 60 punktów za odległość, która to wartość jest następnie modyfikowana zgodnie z wyżej wspomnianym przelicznikiem. Innymi słowy, jeśli Kamil Stoch skoczy jutro na 145 metr, otrzyma za odległość 60 + 20 x 1,8, czyli 96 punktów. A jeśli zawodnik z Kazachstanu wyląduje na 110 metrze, za odległość dostanie 60 – 15 x 1,8, czyli 33 punkty.

Styl

Noty za styl są, w teorii, równie proste. Jest sobie pięciu sędziów, którzy oceniają każdego zawodnika w skali od 3 (dlaczego od 3, dowiecie się dalej!) do 20 punktów. Z pięciu not odrzuca się najwyższą i najniższą, pozostałe się sumuje i dodaje do noty za odległość (oraz, ewentualnie za belkę/wiatr). Łatwe, prawda? Jednak haczyki tkwią w szczegółach. Dość powszechna jest opinia, że ocena dotyczy wyłącznie lądowania telemarkiem, no, ewentualnie czasem jeszcze jakiejś gwałtownej utraty równowagi w locie. Potem się słyszy głosy zdziwienia, że zawodnik, który rekordowy skok ląduje na dwie nogi dostaje wyższe noty od tego, który wyląduje, co prawda, wzorowym telemarkiem, ale dwadzieścia metrów przed punktem K.

Zgodnie z zasadami opublikowanymi przez FIS, oceniany jest cały skok, od momentu wybicia aż do przekroczenia przez skoczka „linii upadku” na zeskoku. Sędziowie mają obowiązek zwrócić uwagę na precyzję, doskonałość i stabilność skoku, jak również na ogólne wrażenie estetyczne. A co się kryje pod tymi zwięzłymi słowami?

Otóż każdy skok można podzielić na trzy fazy (tzn. w zasadzie na cztery, ale faza najazdu przed wybiciem ocenie nie podlega) – lot (wraz z wybiciem), lądowanie i zachowanie na zeskoku. Co ważne, sędziowie nie odejmują punktów łącznie za cały skok, ale za każdą fazę z osobna.

Lot

I tak, w fazie lotu, dla uzyskania maksymalnej noty, skoczek musi:
a) wykonać zdecydowany i agresywny ruch przy wybiciu
b) szybko i płynnie przejść do optymalnej pozycji w locie
c) rozpocząć przygotowania do lądowania w odpowiednim momencie.

Sędziowie będą tu oceniać:

  • sposób aktywnego wykorzystania powietrza i podmuchów wiatru
  • umiejętność wykorzystania ciała i nart do zbudowania całościowego systemu lotnego
  • uzyskanie optymalnej i stabilnej pozycji ciała, z symetrycznie ułożonymi nartami, nogami i ramionami (przy czym nogi muszą być w pełni wyprostowane)

Za tę fazę lotu sędziowie mogą odjąć maksymalnie 5.0 punkta.
Innymi słowy, skoczek, który ląduje kilkanaście metrów przed punktem K, na sto procent nie uzyskał ani optymalnej pozycji, ani nie utworzył idealnego systemu lotnego, ani też, zapewne, nie wykorzystał powietrza jak należy – i nawet jeśli pozostałe elementy skoku wykona perfekcyjnie, raczej nie ma co liczyć na noty wyższe od 17,5 punkta.

Lądowanie

W fazie lądowania wymagania wobec zawodnika są następujące:

  • musi do niego podejść, mając stabilną pozycję w locie, następnie unieść głowę i górną część ciała, przesunąć ramiona do przodu i ustawić narty równolegle tuż przed dotknięciem zeskoku
  • następnie powinien wykonać wykrok, uginając nogi w kolanach
  • zaraz po dotknięciu zeskoku – zamortyzować lądowanie, wykorzystując siłę własnych mięśni
  • równocześnie – zwiększyć odległość między nogami, uginając tylną nogę jeszcze mocniej (telemark). Narty powinny być ustawione równolegle, zaś nacisk ciała rozkładać się równomiernie na obie nogi, dla poprawy stabilności.
  • rozłożyć ręce na boki i unieść je lekko w górę i do przodu

Sędziowie będą oceniać:

  • płynność przejścia z fazy lotu do fazy lądowania poprzez wyprostowanie górnej części ciała
  • wykrok i ugięcie kolan przy dotknięciu zeskoku
  • aktywną amortyzację lądowania i redukcję szybkości
  • płynność lądowania (nie za głębokie, nie za długie) dzięki odpowiedniemu ugięciu kolan.
  • ustawienie nóg w pozycji prawidłowego telemarku: odstęp między stopami powinien wynosić mniej więcej tyle, co długość stopy właśnie (w momencie dotknięcia zeskoku odstęp musi być przynajmniej minimalny, jeśli następnie zostanie powiększony w trakcie lądowania)
  • równoległe prowadzenie nart (odległość między nimi nie może przekraczać podwójnej szerokości narty)
  • równomierny nacisk na obie narty, na całej ich powierzchni.

Za niedociągnięcia w tej fazie sędziowie mogą odliczyć maksymalnie 5 punktów, z zastrzeżeniem, że brak zaznaczenia telemarku pod koniec fazy lądowania (jako pojedynczy błąd) musi zostać ukarany odebraniem co najmniej 2 punktów.

Zeskok

Ostatnia faza to zeskok. Tutaj zawodnik musi:

  • po wylądowaniu z zachowaniem prawidłowej pozycji nóg, ugiętych w kolanach, utrzymać telemark, a następnie podnieść górną część ciała
  • przejechać przez wypłaszczenie, aż do linii upadku, którą musi przekroczyć, zachowując wyższą (ale stabilną) i rozluźnioną pozycję, prowadząc narty równolegle lub hamując pługiem.

Sędziowie oceniają:

  • utrzymanie stabilnego telemarku (na odcinku mniej więcej 10-15 metrów)
  • utrzymanie nart w pozycji równoległej, w odległości maksymalnie dwóch szerokości narty od siebie (alternatywnie – hamowanie pługiem)
  • przejechanie linii upadku z zachowaniem równego nacisku na obie nogi, z ciałem wyprostowanym, ramiona i nogi mogą tu zachować dowolną rozluźnioną pozycję.

Za tę fazę lotu każdy sędzia może odjąć maksymalnie 7 punktów, w tym:

  • za niestabilność i/lub nieprawidłową pozycję ciała przed linią upadku – od 0,5 do 3 punktów
  • za dotknięcie nart lub śniegu obiema rękoma lub tylną częścią ciała przed linią upadku – od 4 do 5 punktów
  • za upadek przed linią upadku – 7 punktów

Tu warto dodać, że dawniej te wartości były trochę wyższe, za podparcie skoku oburącz można było odjąć nawet 7 punktów, a upadek to było obowiązkowe -10 od każdego sędziego.

Jak widać, warto przyłożyć się do poprawnego lądowania – brak telemarku to minimum łącznie 6 punktów w plecy (czyli nieco ponad 3 metry), podpórka to utrata minimum 12 punktów (około 6,5 metra), zaś upadek to równowartość skoku o blisko 12 metrów krótszego – przynajmniej na skoczni dużej.

Podsumowanie

Oczywiście, z podanego powyżej wynika, że ocena stylu jest w pewnym stopniu subiektywna i taką pozostanie. Jednak mając powyższą wiedzę, będziecie w stanie znacznie trafniej odgadnąć, co mogło mieć wpływ na taką, a nie inną ocenę danego skoku, a kiedy pojawią się duże rozbieżności w ocenie, będziecie wiedzieć, który z sędziów ocenił skok prawidłowo ;)

A ekipie trenera Horngachera życzymy oczywiście czterech miejsc w pierwszej czwórce :)

Źródła:

  • zdjęcia autorskie, Planica 2017
  • grafika z notami - Eurosport, konkurs kobiet w Pjongczangu, na prawach cytatu
  • przepisy - zaczerpnięte z okólnika FIS
Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Z punktami za wiatr to mogą robić co chcą, jakoś tego nie podają do publicznej wiadomości na bieżąco jak to liczą.

Nie. Punkty liczą prosto, według siły wiatru. Natomiast skomplikowany jest jej pomiar, to fakt. Czujników jest kilkanaście, rozmieszczonych wzdłuż zeskoku, pomiary są notowane tylko na dystansie skoku zawodnika (czyli jak np. skoczy na mamucie 200 metrów, to nie uwzględniają czujników z 220 metra). Problem, oprócz tego nieszczęsnego wiatru bocznego jest taki, że czujniki muszą być na krawędzi zeskoku, a tam, gdzie leci zawodnik, na środku, może być jednak nieco inaczej.
Co do możliwości pokazania tego widzom - nie widzę szans na ciągłe pokazywanie równoczesnego pomiaru np. z 10 czujników i zmuszanie widzów, żeby sobie wyliczali średnią na bieżąco, muszą to upraszczać. Chociaż zgodzę się, że kiedyś informacje o wietrze były bardziej przejrzyste.