Z niewiadomych przyczyn czuję się w obowiązku walczyć z nierzetelnym, nastawionym tylko na zarobek dziennikarstwem. Może to dlatego, że denerwują mnie clickbaity, przez które ciężko przefiltrować te naprawdę ważne wydarzenia? Może to przez brak obiektywizmu i wszechobecne manipulacje, które stosują media z każdej strony sceny politycznej w celu wyprania mózgów wyborców? A może to przez to, że nigdy nie zaoferowano mi pisania takich szmir za niezłe pieniądze? Nie wiem.
Wiem natomiast jedno. Wbrew pozorom felieton ten nie będzie manifestem skierowanym przeciwko złym mediom. Będzie on manifestem skierowanym przeciwko clickbaitom. Dla niezorientowanych śpieszę z wyjaśnieniem - clickbait to zachęcający do kliknięcia w siebie nagłówek bądź link. Spytacie: ale zaraz, zaraz, nagłówek ma przecież zachęcać do zapoznania się z treścią artykułu, prawda? Prawda. Ale dobry nagłówek robi to w etyczny sposób. Clickbait nie.
Gdy wejdziecie na jakikolwiek portal internetowy z "niusami" natychmiast zaleje was fala "fascynujących" i "szokujących" historii, "niesamowitych" rzeczy, których "nigdy dotąd jeszcze nie widzieliście". Oczywiście przykłady można mnożyć, na dodatek wykładniczo, ale mi się nie chce. Bo i po co, skoro sami możecie to wszystko zobaczyć w kilkanaście sekund (polecam w szczególności pikio.pl)?
Chciałbym powiedzieć, że media schodzą na psy, ale byłoby to kłamstwo (czy jak to się mówi w dzisiejszym świecie, mijanie się z prawdą) . Media już dawno zeszły na psy. Popisze się tutaj mądrym terminem - następuje tabloidyzacja, czy, jak ja wolę mówić, fastfoodyzacja środków masowego przekazu. Ważne, by informacje były szokujące i mózg odbiorcy się nimi nie zmęczył. Przecież łatwiej jest łyknąć papkę medialną niż wartościowe informacje okraszone profesjonalnym, acz nudnym komentarzem.
Diagnoza postawiona, czas na leczenie. Tutaj mam zagwozdkę. Niestety nie jestem w stanie zaproponować skutecznego lekarstwa. Po prostu próby rozwiązania problemu clickbaitów to walka z wiatrakami. Coraz więcej serwisów informacyjnych wprowadza nieetyczne nagłówki. Zwyczajnie się im to opłaca. Co pozostało nam, zwykłym zjadaczom informacji? Odwiedzajcie tylko strony dbające o rzetelne dziennikarstwo. Niby proste, a takie trudne - clickbaity kuszą...