Dwie nagrody Golden Globe, w tym za najlepszy serial komediowy, nagrody Emmy i American Film Institute Awards oraz wiele więcej - wszystkie trafiły do twórców serialu “Atlanta”, zeszłorocznego hitu telewizji FX. Na czym polega jego fenomen i czy naprawdę jest się czym zachwycać?
Jeśli nigdy nie słyszeliście o “Atlancie”, jest to 10 odcinkowy sitcom wyprodukowany przez Dianne McGunigle, Paula Simmsa i rapera Donalda Glovera (znanego również jako Childish Gambino), który obok Briana Tyree Henry’ego i Lakeitha Stanfielda wcielił się w główną rolę. Fabuła toczy się wokół perypetii Earna, wyrzuconego z Princeton młodego ojca z tytułowej Atlanty, który mieszka pokątnie u swojej byłej dziewczyny. Pewnego dnia Earn dowiaduje się o sukcesie dalekiego kuzyna, rapera Paperboia i postanawia zrobić wszystko, aby zostać jego menadżerem i polepszyć swoją sytuację życiową.
Świeże spojrzenie
Chociaż fabuła mogłaby wskazywać na to, że “Atlanta” jest płytką i stereotypową komedią o afroamerykanach, nic bardziej mylnego. To bardzo ambitny, pięknie nakręcony i inteligentny obraz wypełniony subtelnym humorem i dużym realizmem. Jego twórcy postawili sobie nie lada wyzwanie - poprowadzić ludzką, a jednocześnie zabawną historię na tle amerykańskiego getta i przemysłu hip-hopowego. W efekcie dostajemy odczarowaną wizję współczesnego amerykańskiego snu, w którym między momenty splendoru i lekkości wkrada się gorzki smak codzienności i dziesiątki absurdów. Randka z byłą dziewczyną jest dosłowną walką o przetrwanie, wizyta na komisariacie zamienia się w seans przemocy i ignorancji, a eleganckie przyjęcie to metafora wzajemnego niezrozumienia białych i afroamerykanów. W “Atlancie” nawet zwykła podróż autobusem potrafi stać się onirystyczną wizją z kanapką w tle.
Zaskakujący format
“Atlanta” to 20-kilkuminutowy format, jednak w tak krótkim czasie jego twórcy są w stanie nakreślić bardzo szeroką perspektywę i przekazać wiele treści. Odcinki zbudowane są z krótkich gagów - często ubogich w dialogi i akcję, a raczej skupionych na detalach, gestach i rozbudowanej symbolice. Tradycyjny humor zastępuje tu ciągłe poczucie zażenowania, nic jednak nie popada w przesadę, pozwalając odbiorcy na swobodne interpretacje i poczucie komfortu. Wiele scen przypomina teledyskowe ujęcia, a kreacja świata budowana jest w oparciu o szeroki kontekst - momentami trudny do odszyfrowania dla europejskiego widza.
Ścieżka dźwiękowa
Nie byłbym sobą, gdybym nie poświęcił słowa na temat ścieżki dźwiękowej “Atlanty”, która stanowi bardzo zmyślny i świetnie dobrany mix trapu, alternatywnego rocka, rnb i jazzu. Można tu usłyszeć OJ Da Juicemana, Migos i Outkast, ale także Tame Impala, Kamasi Washingtona czy Micheala Kiwanukę. Brzmi świetnie?
Mam nadzieję, że udało mi się Was zainteresować tym nowatorskim serialem. To najlepszy czas żeby go obejrzeć, bo twórcy właśnie zapowiedzieli drugi sezon na początek marca :)
Wszystkie zdjęcia są bezpośrednimi odnośnikami z oficjalnej strony "Atlanta" na Facebooku