RE: Pod prąd wąwozem w twarz ognistym wiatrom...

You are viewing a single comment's thread from:

Pod prąd wąwozem w twarz ognistym wiatrom...

in polish •  7 years ago 

A czemu mamy się nie szczycić? Stało się, rozkazu nie odwołasz. ;)

Biczowaniem, czy tzw. pedagogiką wstydu faktów nie zmienisz. A bohaterstwo zasługuje na pamięć i szacunek. Moim zdaniem wyjścia są dwa - możemy wyciągać z naszej historii to co najlepsze, jak inne narody lub coraz bardziej pogrążać się w odmętach szaleństwa, które powoli zrównuje Polaków z nazistami, którzy nota bene tracą powoli narodowość i już w zasadzie nie wiadomo czy oni przybyli z Marsa czy ciemnej strony Księżyca...

Inna sprawa, że warto uczyć się na błędach. I z tej strony patrząc przychylam się do Twojego komentarza, że niestety mamy z tym nadal spore problemy. A zarazem wydaje mi się, że mamy jeszcze taką cechę, że ze skrajności lubimy popadać w skrajność - od romantycznych, bezsensownych zrywów, do kompletnej negacji jakiejkolwiek walki. Chyba minie jeszcze sporo czasu zanim uda się to jakoś wyśrodkować.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  
  ·  7 years ago (edited)

Bynajmniej nie jestem za samobiczowaniem. I jako wychowany w Polsce i w Polsce nauczany historii zgadzam się, że bohaterstwo rzeczywiście zasługuje na szacunek. Nieważne, że są wątpliwości czy akt bohaterski żołnierzy polskich został wykorzystany w słusznej czy niesłusznej sprawie. A może to błąd?

Bo właśnie o wyciąganie wniosków mi chodzi. Wystarczy:

  • mało romantyczny spacer po jakimś cmentarzu na miejscu jednej z wielkich, europejskich bitew i próba policzenia polskich krzyży,
  • albo obejrzenie zdjęć z Warszawy po zduszeniu powstania,
  • albo z porównania statystyk gospodarczych 15 lat po II wojnie światowej w Polsce i Zachodnich Niemczech,

by rodziły się wątpliwości.

I odcinam się z całą mocą od ustawiania Polaków w roli "Jezusa narodów, który cierpi za miliony". Zastanawiam się po prostu czy częściej nie powinniśmy wyłączać emocji i przynajmniej momentami próbować zastąpić je zimną kalkulacją.

I w naszej historii próbować częściej akcentować momenty gdy udało się coś zbudować, zdobyć albo utrzymać, albo czemuś zapobiec niż na siłę gloryfikowanie aktów owszem bohaterskich, ale za to nie do końca za naszą sprawę.

Tu przyznaję Ci rację. Mi na przykład marzy się, aby szerzej do świadomości - nie tylko w Polsce - weszły osiągnięcia takie jak np. Konfederacja Warszawska, czy w ogóle dorobek XVI-wiecznej Rzeczypospolitej. Tu naprawdę pod wieloma względami prześcignęliśmy zachodnią Europę.

Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w tym paskudnym międzynarodowym PR wykorzystywać też Somosierrę, Monte Cassino, czy Powstanie Warszawskie - tylko należy to robić z głową. To co napiszę jest brutalne, ale Izrael jest tu idealnym przykładem, że nawet z największego dramatu i hekatomby całego narodu można po prostu zrobić biznes i element nacisku. My także mamy argumenty potężnego kalibru, żeby walczyć z oszczerstwami jakie w ostatnich latach spadają na nasz kraj.

Ale też nie chciałbym żeby klęski stawały się czymś w rodzaju "mitów założycielskich". Czegokolwiek.