2019 01 30 - 30 dni muzyki odcinek 11 - tęskne dinozaury

in polish •  5 years ago 

Temat 11 - Piosenka, która nigdy się nie nudzi.

A to już jest cholernie subiektywne. Przecież każdy utwór, nawet jeśli się nie nudzi, to staje się tak znajomy, że mózg go już nie rejestruje. Przynajmniej sam to zauważyłem - ulubioną muzykę jestem sobie w stanie przypomnieć w każdej chwili, ale gdy sobie ją puszczę, to często się na niej nie skupiam.

Nieraz zdarza mi się w związku z tym, że jak podoba mi się dany utwór, to słucham go z rzadka. Właśnie dlatego, żeby się nim nie przesycić w napisany wcześniej sposób.

Wybór nie był łatwy. Padło dziś na dinozaurów muzyki. Pink Floyd w fazie schyłkowej, nie znaczy że złej. Chyba że ktoś akurat wybitnie nie lubi stylu charakteryzującego najbardziej twórczą osobowość w grupie w tamtych czasach - czyli Davida Gilmoura. Z jednego skrajnego punktu widzenia, Gilmour jest arcymistrzem, wirtuozem elektrycznej gitary. Z drugiego skrajnego punktu widzenia, umie tylko remiksować Comfortably Numb.

Pink Floyd-Poles Apart

Tekst utworu interpretowany jest jako list do dwóch członków zespołu, którzy odznaczyli się jako twórcze centra grupy we wcześniejszych fazach jej istnienia.

Zgodnie z tą interpretacją, pierwsza zwrotka odnosi się do Syda Barretta (gitara), serca zespołu we wczesnej fazie jego istnienia.
Niektórzy uważają go właściwie za autora pierwszego albumu grupy, "The Piper at the Gates of Dawn". W tym czasie, w porównaniu z późniejszymi dokonaniami, muzyka grupy była znacznie bardziej psychodeliczna i eksperymentalna.
Syd Barrett stał się człowiekiem-legendą, jednak w związku z problemami psychicznymi i nadużywaniem narkotyków, rozstał się z zespołem. Nagrał jeszcze trochę materiału muzycznego, ostatecznie jednak zerwał z tym etapem życia, wrócił do domu i posługiwał się swoim właściwym imieniem - Roger. Na imię Syd nie reagował, w każdym razie niezbyt chętnie. Odszedł do lepszego świata w 2006 r.

Wczesny Pink Floyd i to co dzisiaj zaprezentowałem to jak widać niemal zupełnie inne zespoły.

Druga zwrotka w tej interpretacji odnosi się do Rogera Watersa (bas). Jako przywódca grupy odznaczył się mniej więcej od momentu Dark Side of the Moon. Znak rozpoznawczy Watersa w Pink Floyd i w karierze solowej, to tworzenie albumów wokół określonych koncepcji. W końcu, zdaniem jego kolegów z zespołu, koncepcje urosły do rozmiarów które uniemożliwiły twórczą współpracę. Do tego zaostrzył się konflikt osobowości. W krytycznych opiniach, Waters był dyktatorem i skrajnym egoistą. W opiniach zwolenników - jedynym, któremu naprawdę zależało.
Ostatecznie, Waters zerwał współpracę w połowie lat 80. W późniejszych latach toczył z pozostałymi członkami zespołu procesy o wykorzystanie jego nazwy i związanej z nim symboliki.

Watersowi zawdzięczamy m.in. Another Brick in the Wall part II

Po odejściu Watersa na pierwszy plan wyszedł David Gilmour (gitara). Z jego nazwiskiem kojarzone są albumy "A momentary lapse of reason" i "Division Bell".

Z pierwszego z nich pochodzi inny radiowy szlagier zespołu, Learning to fly

Wracając do dzisiejszego utworu - uważam że klawiszowe solo pojawia się tam nieprzypadkowo.
Na klawiszach w zespole grał nieżyjący już (zm. 2008) Richard Wright. W trakcie prac nad "The Wall", został wyrzucony z zespołu przez Watersa. Później wrócił do Pink Floyd, ale jako najemny klawiszowiec. Jako pełnoprawny członek zespołu występuje dopiero na Division Bell i słyszymy tam potwierdzenie jego roli w historii zespołu.

Jedynym stałym członkiem zespołu we wszystkich jego wcieleniach był perkusista Nick Mason, który sam raczej nie aspirował do przywództwa. Poza wkładem w muzykę, był także kronikarzem zespołu i wykonał lwią część roboty za dziennikarzy muzycznych, którzy zgłębiali bądź zgłębiają historię Pink Floyd.

Z dotychczasowych wpisów wynika, że lubię raczej dinozaurową muzykę.
Ale to tylko moja osobista preferencja.
Nie mam absolutnie nic przeciwko nowym trendom i nowej muzyce.
Cieszę się że cały czas ludzie muzyki próbują zrobić coś nowego.
Bardzo miło patrzeć na wysiłki pasjonatów i dziennikarzy muzycznych, którzy wyszukują te nowe trendy.
Nie oceniam wartości nowej muzyki przez pryzmat starszej.
Pink Floyd jest dla mnie punktem odniesienia wobec zespołów, które chcą grać rock progresywny w stylu Pink Floyd.

To tak na marginesie- niemniej, uważam że gdy janusze trójkowej muzyki kłócą się wulgarnie z koneserami nowych trendów sojowych, wygląda to mniej więcej tak.

Poza tym jeszcze nie wyrosłem z dinozaurów

100_0936.JPG

Na obrazku: David Gilmour, Nick Mason i Richard Wright podczas trasy uwiecznionej na "PULSE", ok. 1994

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!