Life is Strange :Before the Storm (2017) - Recenzja

in polish •  7 years ago  (edited)

Moja "recenzja" w/w gry, napisana na początku września 2017 roku po ukończeniu pierwszego epizodu i nieco zmodyfikowana po ukończeniu gry. Nie jestem zawodowym recenzentem, tylko gościem, który lubi sobie poczytać i pobazgrolić. Proszę o wyrozumiałość i łagodny wymiar kary :)

Life is Strange :Before the Storm ™
© Twórca: Deck Nine Games
Wydawca: Square Enix
Premiera: 31 sierpnia 2017

Screeny - pochodzą z gameplay'ow, ale prawa autorskie należą do Deck Nine Games i Square Enix.

Kiedy w czerwcu 2017 roku na targach E3, Microsoft na konferencji Xboxa zaprezentował trailer gry "Life is Strange: Before the Storm", szczerze mówiąc byłem zdziwiony i bardzo podekscytowany. Prawdę mówiąc
pierwszy raz wtedy dowiedziałem się o tej grze. Nie wiedziałem, że Square Enix pracuje nad tym tytułem. To było jak grom z jasnego nieba, różne uczucia przewijały się przez
mój organizm : od ciarek i gęsiej skórki, poprzez wzruszenie do euforii. Szczerze mówiąc byłem bliski popłakania się, kiedy ujrzałem Chloe siedzącą na łóżku w swoim
pokoju i palącą papierosa... i jeszcze ten tajemniczy czarny Kruk...

"Life is Strange: Bfore the Storm" jest to epizodyczna gra przygodowa, stworzona przez studio Deck Nine Games, ponieważ Dontnod Entertainment najprawdopodobiej
pracuje już nad pełnoprawnym sequelem. "Before the Storm" jest to prequel "Life is Strange" z 2015 roku. Gra ta wydana została 31 sierpia 2017 roku, podobnie jak pierwszy "Life is Strange", przez japońskie studio Square Enix (wydawca min. serii Tomb Raider, Final Fantasy, Hitman). Gra się składa z trzech odcinków, a ostatni trzeci epizod został wydany 19 grudnia 2017 roku. "Life is Strange: Before the Storm" dostępne jest na komputery osobiste (niestety na razie tylko w wersji cyfrowej - między innymi będzie można
kupić ją na platformie Steam oraz na stronie Square Enix), oraz na konsolach Sony Playstation 4 i Microsoft Xbox One. Czas na ukończenie każdego epizodu, ze szczegółową eksploracją danych lokacji, powinien zająć mniej więcej 3 godziny, czyli ukończenie gry z pełną eksploracją lokacji powinno zająć mniej więcej 9 godzin. Gra będzie zawierać czwarty, bobusowy epizod, który będzie dostępny tylko w wersji DeLuxe i w którym najprawdopobniej po raz ostatni spotkamy główną bohaterkę pierwszej części - Max Caulfield i najprawdopodobniej będziemy mogli przez część czasu nią zagrać.

Nie jestem zwolennikiem cyfrowych wersji gier, zwłaszcza preorderów w wersji w De Luxe, ale co zrobisz? Poczekasz rok czasu, aż Square Enix łaskawie... może... wyda to w wersji pudełkowej? Zwłaszcza, że lubisz tą grę i płakałeś jak dziecko podczas finału pierwszej części? Chyba nie. Jak napisałem wcześniej nie jestem zwolennikiem cyfrowych wersji gier, ale są gry, dla których jestem gotów zrobić wyjątek. Z resztą wiele "pudełkowych" gier WYMAGA np konta Steam żeby plik instalacyjny się łaskawie odpalił (np Skyrim), albo w pudełkach nie ma fizycznej płyty, tylko sam klucz na Steam (np najnowsze Call of Duty: WWII w wersji na PC - brawo ActiVision). Dobra, ale to jest temat na osobną notkę, wracamy do LiS :BtS.

Po odpaleniu programu wita nas miłe dla ucha gitarowe intro i charakterystyczne dla serii menu z planszą tytułową, przedstawiającą drzewa w parku narodowym. Oczywiście z następnymi odcinkami widok ten będzie się nieco zmieniał, jak mogliśmy to zaobserwować w pierwszej części, ale nie będę spoilerować.

image

Fabuła gry przeniesie nas znów do fikcyjnego miasteczka Arcadia Bay w stanie Oregon. Odwiedzimy ponownie dobrze znane nam lokacje z części pierwszej (Blackwell Academy, dom Chloe, złomowisko) , a także poznamy całkiem nowe miejsca (wcześniej ujrzany park narodowy, opuszczony młyn, dom Rachel Amber). Spotkamy dobrze znanych NPC z podstawki (mamę Chloe - Joyce, ojczyma - Davida Madsena, Dyrektora Ray'a Wellsa, nauczycielkę chemii panią Grant, dealera narkotyków - Franka Bowersa, Victorię Chase, Nathana Prescotta, Danę Ward, Haydena, Justina, a nawet ducha ojca Chloe - Williama), a także poznamy nowych NPC z legendarną Rachel Amber na czele, której nie mieliśmy okazji poznać w podstawce "Life is Strange".

image

Różnica jest tylko taka, że akcja gry... cofa nas prawie... trzy i pół roku wstecz, a mianowicie do początku maja 2010 roku i skupi się na wątku poznania się Chloe i Rachel oraz początku ich przyjaźni. Żeby za dużo nie zaspoilerować powiem tylko, że znowu nie będzie "różowo", będziemy musieli jeszcze raz stanąć przed trudnymi życiowymi wyborami, nie zabraknie tutaj także wątku kryminalnego i znów będziemy musieli bawić się w detektywa. Fani starszego "Life is Strange" poczują się jak ryba w wodzie.

Protagonistką gry jest Chloe Price, zbuntowana nastolatka, dobrze znana graczom z części pierwszej "Life is Strange". W "Before the Storm" Chloe miała 16 lat i już wtedy była na dobrej drodze, by stoczyć się na dno.
Picie alkoholu, zażywanie narkotyków, problemy w szkole, chociaż Chloe była wcześniej prymuską, kłótnie z matką i przyszłym ojczymem, ucieczki z domu, oraz zabawy w nieciekawych miejscach w obecności szemranego
towarzystwa były dla niej chlebem powszednim. Wszystko po to, by móc zapomnieć o przeciwnościach życia codziennego: stracie ojca, który zginął w wypadku samochodowym dwa lata wcześniej, o rozłące z
najlepszą przyjaciółką - Max, która zaraz po śmierci ojca Chloe - Williama, wyjechała z rodzicami do Seattle. I wtedy pojawia się ona - Rachel Amber. Jak napisałem wcześniej "Life is Strange: Before the Storm" skupi się na początku przyjaźnni pomiędzy Chloe i Rachel. Szkoda tylko, że Deck Nine Games skupiło się tylko na tym okresie czasu. Moim zdaniem mogli spokojnie zrobić 5 odcinków, których akcja byłaby rozłożona w czasie. W sumie 3,5 roku do rozpoczęcia akcji pierwszego "LiS-a" to szmat czasu i można byłoby zrobić z jedną grę z tej serii. Ja bym się nie obraził i chętnie zagrał (jak to mówią - Shut up and take my money :D).

image

Mechanika gry jest praktycznie taka sama jak w podstawce, chociaż silnik gry został zmieniony z Unreal Engine na Unity (jakbym jeszcze się na tym znał 😄). W sumie ja tam większych różnic nie zauważyłem, poza tym, że na Unity gra chodziła płynnie, w 60 klatkach, nawet przy włączonym programie do nagrywania. Podobnie jak w podstawowej części "Life is Strange", chodzimy naszą protagonistką po różnych lokacjach, wchodzimy w interakcje z różnymi przedmiotami oraz NPC-ami, przy okazji możemy poznać co myśli nasza Chloe np. o wiszącej na ścianie gaśnicy. Często są to sarkastyczne i niestety miejscami wulgarne wypowiedzi. Moim zdaniem ułatwiono, względem części pierwszej, interakcję z danymi przedmiotami czy postaciami. Gdy w pierwszym "Life is Strange" musieliśmy przytrzymać lewy przycisk myszki i myszą nakierować na
odpowiednią opcję, co było czasem utrudnione przez ujęcie kamery. To tutaj wystarczy tylko przytrzymać lewy przycisk myszy i klawiszem kierunkowym (może to być W,S,A,D lub strzałki jak kto woli) wybrać odpowiednią opcję. Moim zdaniem jest to o wiele wygodniejsze, ale trzeba się do tego przyzwyczaić. Na początku miałem małe problemy z "aklimatyzacją".

Interfejs gry jest praktycznie taki sam jak w pierwszym "Life is Strange". Chloe, podobnie jak Max, prowadzi także swój pamiętnik, w którym cyklicznie pojawiają się nowe
wpisy. Aby wejść do pamiętnika naszej protagonistki, należy wcisnąć guzik Tab. Zakładki w pamiętniku są dokładnie takie same jak w pierwszym "Life is Strange": strona główna pamiętnika, spis postaci do odblokowania i ich opisy, album na osiągnięcia w grze, spis odblokowanych miejscówek i telefon, w którym możemy odczytywać SMS-y od innych NPC.

Jest kilka różnic względem pierwszej części. Na przykład system osiągnięć. Gdy Max w pierwszym "Life is Strange" robiła zdjęcia i wklejała je do pamiętnika, tutaj Chloe... dokonuje aktu wandalizmu. Dzięki czarnemu markerowi (chociaż nie tylko) możemy wypisywać na murach, ścianach, lustrach i podobnych
miejscach różne głupie i wulgarne docinki, ale także coś mądrego. Podobnie jak w pierwszej części, w każdym epizodzie jest po 10 miejsc, gdzie Chloe będzie mogła dać "świadectwo" swojej obecności, a także kilka "bonusowych", za które nie otrzymamy Achievementu . Gra także daje nam wybór jaki napis mamy nabazgrać, ale tylko są dostępne dwie opcje, które możemy wybrać strzałkami kierunkowymi - w prawo lub w lewo.

Jedną z nowości jest tryb dla osób zbierających Achievementy, a mianowicie tryb Collector Mode, który możemy sobie włączyć po ukończonym epizodzie, jeżeli się okaże, że gdzieś po drodze zapomnieliśmy zrobić jakiegoś graffiti. Wtedy wybieramy odpowiedni autosave i zaczynamy grę w lokacji, gdzie nie zdążyliśmy zrobić jakiegoś osiągnięcia. Całe szczęście, że gra nie oznajmia nas bajkami "czy jesteśmy pewni", "że stracimy dalsze postępy w grze", itd... . Nie wiem jak to działa, ale nie nadpisuje to naszych sejwów i później spokojnie możemy kontynuować przygodę w następnym epizodzie.

Kolejną, acz najbardziej znaczącą zmianą w kontekście podstawki "Life is Strange" jest brak cofania czasu, ponieważ Chloe nie posiada takiej mocy. Wszystkie nasze wybory będą miały permanentny charakter i nie będzie można ich zmienić (jedyny sposób to wczytanie ostatniego autsave'a).

W zamian za to Deck Nine Games zaserwowało nam taką minigierkę na siłę persfazji, tak zwany "Backtalk Challenge".

image

Czasami gra zmusza gracza do przekonania niektórych postaci niezależnych. Wtedy przy opcjach dialogowych z różnymi NPC pojawiają się takie dymki jak w komiksach, a w nich takie symbole jak @#$*!, które symbolizują
cenzurę wulgarnych wyrazów. Wtedy przechodzimy do takiej minigierki, w której "siłujemy" się słownie z danym NPC. Można spróbować zastraszyć daną postać, lecz nie zawsze to
działa. Gra ta przypomina trochę przeciąganie liny albo odbijanie piłeczki. Polega to na tym, że dany NPC wypowie jakieś zdanie, a my dostajemy trzy opcje dialogowe i musimy wybrać dobrą odpowiedź w przeciągu kilku sekund, o czym informuje nas ikonka klepsydry w środku. Należy uważnie wsłuchiwać się w zdania wypowiadane
przez postacie niezależne. Zarówno Chloe, jak i dany NPC muszą zdobywać mniejsze punkciki aby dojść do środka, w którym jest duża kropka do zapełnienia. Kto pierwszy zajmie środkowy punkt ten wygrywa. Zazwyczaj jest tak, że NPC mają "fory" i mają mniejszą drogę do przebycia niż Chloe, więc trzeba wybierać mądrze.

Kolejną nowością w grze jest zmiana aktorów dubbingujących postacie. Znaną z głosu Chloe - Ashly Burch - zastąpiła dobrze Rhianna DeVries, która moim zdaniem, dobrze poradziła
sobie z postacią Chloe. Na początku było słychać różnicę, lecz później przestałem na to zwracać uwagę i nie robiło mi to już żadnej różnicy. Także widziałem w internecie na forach dużo sprzeciwów fanów (nerdów) "Life is Strange" po opublikowaniu 20 minutowego gameplay'u, że Chloe ma inny głos, jakby to był największy problem tego świata. Jakby to powiedział Klasyk - "Mama! Mama! Bo Chloe ma inny głos, nie gram w to, głupia gra! Meee... " 😄 Nerdy i ich problemy.

To, że Ashly Burch nie podkładała głosu naszej protagonistce nie oznacza, że nie brała udziału przy powstawaniu tej gry, a mianowicie była konsultantką przy scenariuszu. Także inne postacie mają inne głosy: min. David Madsen, dyrektor Ray Welles. Niezmienne zostały głosy takich postaci jak: Frank Bowers chyba na 100%, Joyce, Victoria Chase czy Nathan Prescott. Chyba, że ja już jestem taki głuchy (pracuję w hałasie, w stoperach w uszach i z ochronnikami słuchu), bo mam prawo :)

Następną nowością w grze jest
możliwość przebierania naszej protagonistki w nowe ubrania, między innymi w swoim pokoju w tej komodzie przy łóżku Chloe. Sekwencja gdy nasza bohaterka podchodzi do lustra i się w nim przegląda przypomniała mi trochę stare dobre czasy, a mianowicie GTA San Andreas, gdzie też mogliśmy przebierać CJ-a w dowolny sposób.

Graficznie "Before the Storm" jest ukazane w podobnej stylistyce co pierwsze "Life is Strange". Na pewno oprawa graficzna w grach z tej serii ma swoich zagorzałych fanów, jak i przeciwników. Nie oszukujmy się, że pierwsze "Life is Strange" w dniu premiery było już nieco przestarzałe jeśli chodzi o grafikę i ten komiksowy styl rysowany ręcznie, nie wszystkim mogą się podobać, ale za to gra nadrabiała fabułą i klimatem. Tutaj jest podobnie.

Ogromnym plusem w tej grze jest
oprawa muzyczna, która nie ustępuje tej z pierwszego "Life is Strange", gdzie pierwsze skrzypce grał Jonathan Moralli oraz jego zespół Syd Matters. Przy powstawaniu "Before the Storm" został zaproszony brytyjski zespół Daughter, którego piosenkę "Numbers" można było usłyszeć już w czerwcu, w pierwszym trailerze gry zaprezentowanym na targach E3. Pierwsze uruchomienie "Before the Storm" wita nas spokojnym, gitarowym utworem, w którym się zakochałem od pierwszego usłyszenia. Najprawdopodobniej jest to utwór skomponowany przez zespół Daughter, ale za jakiś czas będę miał 100% pewność (dop. red. tak to jest Daughter) , tak jak to miało miejsce przy pierwszym "Life is Strange" gdy dowiedziałem się, że to
był Jonathan Moralli z Syd Matters.

Oczywiście gra ta nie jest pozbawiona wad.

Niestety jest to "odgrzewany kotlet" (ale smaczny), prawie wszystko to co było w pierwowzorze, znajdziemy i tutaj. Ponownie przyjdzie nam stanąć przed moralnymi dylematami jakie znaliśmy z pierwszej części. Znów nasze poczynania będą miały konsekwencje w przyszłości. Po wyborze jednej z dróg, zamkniemy sobie pewne ścieżki dialogowe. Pomimo naszych wyborów fabuła jest dosyć liniowa. Niestety nie przeżyłem emocjonalnie tego prequelu jak cześć pierwszą (tak płakałem, chyba mi wolno 😄), może poza jednym wyjątkiem pod koniec pierwszego odcinka, ale nie będę spoilerował.

Dla niektórych wadą może być nieco przestarzała, ręcznie malowana i komiksowa grafika, a także nowe głosy dobrze znanych postaci, ale mnie to nie przeszkadza.
Niestety czasami gra lubi się scrashować, zwłaszcza w menu, i wyjść z siebie i do systemu operacyjnego. Miejscami są pourywane dialogi czy myśli naszej protagonistki, ale uważam, że niedługo wyjdzie jakiś patch poprawiający to.

Wadą też, dla osób wrażliwych, może być wulgaryzacja języka. Podobnie jak w pierwszej części, także tutaj padają przekleństwa. Ale w końcu jest to gra o życiu, kto z nas w życiu codziennym posługuje się piękną, mickiewiczowską polszczyzną i nie używa wulgaryzmów. Może jakiś niski procent społeczeństwa.

Nie wiem co tu jeszcze wymyślić... Wiem... Dla niektórych wadą może być wersja cyfrowa gry, zwłaszcza wersja DeLuxe, która jest trochę droższa od
podstawki, ale za to oferuje dodatkowy epizod, w którym po raz ostatni spotkamy Max, a także ona oferuje pakiet nowych strojów, w tym klasyczny strój Chloe z pierwszego "Life is Strange". Niektórym (między innymi i mnie) to się może nie spodobać, ale... biznes is biznes. Kolejnym minusem może być, dla niektórych, brak polskiej wersji językowej. Mnie to nie
przeszkadza, ponieważ jako tako znam angielski i około 80% dialogów zrozumiałem. Trzeba będzie poczekać aż chłopaki z "Graj po polsku" zrobią spolszczenie do tej gry, bo nerdy zaraz będą płakać. Już nie będę cytował Klasyka 😄

Podsumowując, "Life is Strange: Before the Storm" to bardzo dobra i solidna produkcja, ale jednak myślę, że ciut gorsza od podstawki. Co nie znaczy, że gra jest crapem, bo nie jest. Koledzy z Deck Nine zapewne starali się jak mogli najlepiej dorównać oryginałowi, ale czegoś tu zabrakło - i tutaj zaczyna lać wodę... 😄 Nie zabrakło oczywiście wątków humorystycznych, gdzie można wybuchnąć śmiechem, na przykład "pomoc" z pracą domową Victorii Chase. Nie zabrakło oczywiście licznych easter-eggów i odniesień do popkultury. Znów będziemy mogli przejść się po parkingu szkolnym i przeglądać tablice rejestracyjne, czy nie są one tytułami dzieł literackich bądź filmów (tylko spółgłoski). Aha i będziemy mogli zagrać w papierowego RPG w stylu Dungeons & Dragons :)

Chyba rzecz najważniejsza,
o której powinienem powiedzieć na początku. Poleciłbym wszystkim osobom, które nigdy nie miały styczności z pierwszym "Life is Strange", aby zagrać najpierw w "Before the Storm" żeby zachować ciągłość chronologiczną wydarzeń i z zapoznać się z Uniwersum gry, ponieważ w "Before the Storm" jesteśmy świadkami paru wydarzeń, o których mogliśmy tylko usłyszeć w "podstawce".

Moja ocena: nie wiem, 7 - 8/10.

Plusy :

  • Life is Strange
  • Klimat
  • Fabuła
  • MUZYKA
  • Chloe Price
  • Możemy dopiec Victorii 😄
  • Ułatwiona interakcja z otoczeniem
  • Możliwość gry w "papierowego" RPG
  • Klasyczny strój Chloe...

Minusy :

  • ... za który trzeba zabulić :(
  • Przestarzała grafika (dla niektórych)
  • Inne głosy postaci (dla niektórych)
  • Czasami gra się crashuje w menu
  • Drobne niedoróbki techniczne (urywanie wypowiadanych myśli)
  • Tylko w wersji cyfrowej
  • Bonusy w wersji DeLuxe (dla niektórych, min dla mnie też) $£€
  • Brak polskiej wersji językowej (dla niektórych)
  • Ogrzewany kotlet (ale smaczny).
Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

spoko rezka

Dziękuję bardzo. Trochę grafomanii, ale staram się pracować nad stylem (z tysiąc korekt było zanim to opublikowałem) :)

o to se musze obczaic ,bo po przeczytaniu twojej recenzji mnie zaintrygowales ^.^

Miło mi to przeczytać :) Nie nalegam i do niczego nie zmuszam, gierka jest ogólnie spoko :)