Uwielbiam takie historie, bardzo ciekawe są aspekty etyczne. No bo jeśli ktoś dobrowolnie wrzuca swoje dane w Internet to jak może mieć potem pretensje jeśli coś się wydarzy? Była tu kilka dni temu całkiem niezła burza wywołana przez użytkownika @fifek, który wynicował z otchłani (publicznie dostępnego) Internetu wszystkie dane jednego z użytkowników, ponoć nie bez przyczyny. Spotkał się za to ze srogą krytyką. Jednak to tak jakby zostawić odpięty rower na tydzień i potem mieć pretensje, że ktoś ukradł. Czy to jest victim blaming?
Szacun za przekazanie giftów na cele charytatywne, dziwić tylko może tak mały wskaźnik odpowiedzi od sklepów.