[astrokonkurs1] Kosmos znaczy możliwości

in polish •  7 years ago  (edited)

foldspace1.jpg

(źródło: noeticscience.co.uk)

Odkąd byłem niezbyt wielkim człowieczkiem pamiętam posiadanie dwóch książek na temat astronomii, jak na lata 90-te były to solidne, mocno ilustrowane księgi, przy których spędzałem sporo czasu, zwłaszcza czytając o wielkich gwiazdach - czerwonych olbrzymach, białych karłach, gwiazdach podwójnych, ale moje ręce przewracały strony do momentu pojawienia się czarnych dziur, nad którymi spędzałem najwięcej czasu.

Kosmos to były perseidy na niebie podczas wakacji w Goszczanowie obok Gorzowa czy zaćmienie słońca obserwowane przez odymioną szybkę spreparowaną przez przemyślnego dziadka Janka w tym samym miejscu, gdzie zanieczyszczenie świetlne nie istniało. Było to także odnajdowanie rozmaitych konstelacji na mapie nieba i dziecięce pytania zadawane w kątach głowy: Czy gwiazd jest więcej czy mniej niż dwieście?

Ale później nauczycielka angielskiego, do której chodziłem na korepetycje pożyczyła mi "Diunę" Franka Herberta i po kolei jej wszystkie części. Wtedy kosmos się zmienił w coś znacznie bliższego, wypełnionego życiem, zdarzeniami, areną próby sił pomiędzy podmiotami występującymi w tej fantastycznie poprowadzonej i ociekającej rozmaitą wiedzą opowieści. Później Isaac Asimov i jego "Fundacja" oraz saga o robotach w większym stopniu zahaczające o problemy i wyzwania sztucznej inteligencji związanej nierozłącznie z ekspansją ludzkości w kosmosie. Także sławny apologeta amfetaminy Philip K. Dick ulatywał w gwiazdy ze swoimi wizjami, tak samo jak nieszczęsny Kurt Vonnegut Jr., choć on nieco lżej i bardziej parabolicznie, lecz z bardzo ciekawym konceptem planety, gdzie czas ogranicza się do wiecznego teraz - Tralfamadorii.

Skąd te porównania? Odpowiedzią byłby znak równości postawiony pomiędzy słowami "kosmos", a "możliwości". Mam prywatną teorię, że gdyby ludzkość nie strawiła w swoim nowoczesnym życiu tyle energii na wzajemne zabijanie się i konsumpcję, bylibyśmy już w na innych planetach. Wiadomo, że wojna jest pewnym kołem zamachowym postępu, jakkolwiek ponuro to zabrzmi, to człowiek poleciał w kosmos w dużej mierze za sprawą techniki hitlerowskich Niemiec, jednak późniejszy czas strawiony na odbudowie zniszczeń wojennych pewnie koniec końców sprawiłby, że mimo wszystko moglibyśmy myśleć namacalnie o planetach wcześniej. Zmarły niedawno Stephen Hawking otwarcie mówił, że jeśli ludzkość chce uniknąć zagłady, musi szukać nowych światów do zamieszkania. Jestem w stanie w to uwierzyć - miliardy ludzi w Chinach czy Indiach, którzy będą niedługo korzystać ze wszelkich dobrodziejstw współczesności sprawi, że ilość surowców może nie wystarczyć na zaspokojenie ich "potrzeb", nie mówiąc że przy próbach tego zaspokojenia środowisko naturalne (już mocno przekształcone przez człowieka) będzie na skraju wytrzymałości - jeśli nagle ludność Azji miałaby żyć na poziomie takim, jak w USA liczy się, że potrzebne byłyby surowce dwóch dodatkowych planet takich jak Ziemia, by to mogło mieć miejsce.

Także odpowiadam - kosmos to możliwości, a być może niebawem - konieczność...

Tekst popełniony w próbie przejechania się na intelektualnej karuzeli zwanej #astrokonkurs1

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Świetny materiał, gratulacje i pozdrawiam z Kalisza.

Pozdrowienia ze Szczecina i podziękowania za miłe słowa :)

Dziękuje za udział🙂Po zakończeniu mojego postu ogłoszę wyniki. Pozdrawiam

I dziękuję także :)

#pl-konkurs powstał do postów konkursowych organizacyjnych, nie zgłoszeń do nich.

Zanotowano, zmieniono.