Skazywani na porażkę Japończycy (głownie przez zawirowania w sztabie szkoleniowym - zmiana trenera kilka tygodni temu) pokazali waleczność, dyscyplinę i dobre przygotowanie kondycyjne co w rezultacie wystarczyło na pokonanie Falcao i kolegów.
Rozpoczęło się sensacyjnie - w 3. minucie Sanchez zagrywa w swoim polu karnym ręką, a że piłka zmierzała do pustej bramki, to słoweński arbiter Skomina nie ma innego wyjścia, jak pokazać czerwoną kartkę Kolumbijczykowi i podyktować rzut karny dla Japonii. Takiej okazji nie marnuje Shinji Kagawa i daje swojej drużynie prowadzenie 1-0. Minęło trochę czasu aż piłkarze Jose Pekerman'a przystosowali się do nowego układu sił na boisku, ale jak to już nastąpiło, to mimo gry w osłabieniu potrafili zamknąć liczniejszego przeciwnika na 20-30 metrze od bramki. Wiązało się to oczywiście z ryzykiem kontry ze strony "samurajów" i dwie takie mogły i powinny skończyć się golem, ale w I części spotkania "celowniki" Osako, Inui'ego czy Haraguchi nie były najlepiej "ustawione"
Wreszcie nadeszła 39. minuta i kontrowersyjny rzut wolny kilka metrów przed "szesnastką" Kawaguchiego. Falcao starł się z Hasebe faulując go, jednak...Damir Skomina wskazał odwrotnie. Quintero strzelił sprytnie - pod murem, a źle ustawiony goalkeeper Azjatów nie zdołał złapać piłki zanim ta całym obwodem przekroczyła linię bramkową.
Kolumbia dopięła swego i odważniej zaatakowała zaskoczonych Japończyków. Rezultat 1-1 utrzymał się do końca I części spotkania i obie drużyny miały o czym rozprawiać podczas przerwy (zwłaszcza piłkarze z Ameryki Południowej: grając w "10" dalej mieli ochotę na 3 pkt w tym spotkaniu). Ten jednak kto spodziewał się, że "Los Cafeteros" zdominują w II części spotkania swoich przeciwników... srodze się zawiedli. Im bliżej było końca meczu, tym gorzej wyglądały ataki Kolumbijczyków. Japonia z kolei częściej niż w początkowej fazie spotkania utrzymywała się przy piłce i gościła pod bramką oponentów. Owocem tego był rzut rożny dla ekipy Nishino... i bramka na 2-1 dla piłkarzy z "Kraju Kwitnącej Wiśni"! Osako najwyżej wyskoczył do piłki w polu karnym rywala i tym samym David Ospina drugi raz musiał wyciągać piłkę z siatki.
Wprowadzenie Jamesa Rodrigueza nic w grze jego rodaków nie zmieniło i Japonia mogła świętować 3 pkt z arcytrudnym rywalem, który co by nie powiedzieć od początku meczu skomplikował sobie mecz i w dalszej jego części "zbierał tego owoce".
Co mogło spowodować taki obraz gry jednych i drugich? Kolumbijczycy wyglądali jakby opadli sił (co jest możliwe przy grze z brakiem jednego zawodnika), a dodatkowo ich ataki stawały się z biegiem czasu co raz bardziej czytelne i mniej groźne. Natomiast ich rywale zapewne porozmawiali poważnie z trenerem i (słusznie) doszli do wniosku, że samą obroną tego meczu się nie wygra, a może i nawet nie zremisuje. Dodatkowo grając w przewadze wolniej tracili siły i ich gra obronna nie traciła tak szybko na jakości.
Taki wynik meczu w bardzo korzystnej sytuacji stawia zwycięzców, bowiem pokonali (potencjalnie) najtrudniejszego rywala w grupie i ze spokojem mogą czekać na mecz z Senegalem. Kolumbia natomiast ma "nóż na gardle" i nie może sobie pozwolić na kolejną porażkę...jeśli myśli o awansie do fazy pucharowej...
Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!