O Katalonii pisać każdy może, lecz nie każdy potrafi

in polish •  6 years ago 

59f84e4cfc7e9360618b4567.jpg

Temat Katalonii i wydarzeń mających miejsce w tym regionie co jakiś czas wraca do polskiej debaty publicznej, między innymi za sprawą artykułów prasowych. Jednym z najnowszych jest zamieszczony przez tygodnik „Polityka” tekst Marcina Zaborowskiego, byłego dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), enigmatycznie zatytułowany Katalonia nowym państwem w Unii Europejskiej?.

Co znajdziemy w tym tekście?

Sporo daleko idących uogólnień, uproszczeń oraz zwyczajnych błędów rzeczowych i merytorycznych, które czytelników nie do końca zaznajomionych z przypadkiem katalońskim mogą wyprowadzić w pole. Brakuje przede wszystkim odpowiedzi na tytułowe pytanie, w szczególności dlatego, że poza ostatnim akapitem Autor w ogóle nie odnosi się do ewentualnych starań niepodległej Katalonii o członkostwo w UE oraz związane z tym problemy i komplikacje natury formalnoprawnej czy politycznej. Samo stwierdzenie „Nie można wykluczyć, że choć Unii Europejska nie planuje rozszerzenia, to będzie mieć wkrótce więcej członków” to zdecydowanie za mało. Ale przyjrzyjmy się nieco bliżej wspomnianym mankamentom omawianego tekstu.

Przykładowo, Autor sprowadza historyczne źródła „negatywnych emocji między Katalonią i Kastylią” do barcelońsko-madryckiej rywalizacji klubów FC Barcelona i Real Madryt, która – jakkolwiek wielu Katalończykom nieobojętna – stanowi ledwie pewien wycinek ukształtowanej na przestrzeni wieków katalońskiej tożsamości. Z kolei przywołując wydarzenia z lipca 2010 r., Zaborowski myli Trybunał Konstytucyjny z Sądem Najwyższym, przypisując konsekwencje orzeczenia hiszpańskiego TK w sprawie Statutu Autonomii Katalonii z 2006 r. politycznej decyzji rządu Mariano Rajoya. Tworzy tym samym w oczach czytelnika obraz – nieprawdziwy – jakoby za ograniczeniem katalońskiej autonomii blisko dekadę temu stali politycy rządzącej wówczas w Hiszpanii Partii Ludowej (Partido Popular, PP). Ponadto ani Katalonia, ani żaden inny region nie jest – wbrew twierdzeniom Autora – samowystarczalny. I raczej, o czym warto pamiętać, nigdy nie będzie.

Problematyczne i niepotwierdzone wydaje się również twierdzenie, jakoby „Nastroje w Katalonii zaczęły się pogarszać, a tendencje separatystyczne rosnąć po 2008 r., kiedy Hiszpania znalazła się w sześcioletniej recesji”. Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy większe znaczenie dla wzrostu katalońskich aspiracji niepodległościowych miał kryzys finansowy i gospodarczy czy następstwa przywołanego orzeczenia TK w sprawie Statutu Autonomii. Co więcej, mimo stopniowej poprawy stanu katalońskiej gospodarki poparcie dla ugrupowań secesjonistycznych nie zmalało, a wręcz wzrosło, co może wskazywać na brak istnienia związku przyczynowo-skutkowego między kondycją gospodarki regionu a wskaźnikiem poparcia dla partii niepodległościowych. Warto mieć w tym miejscu na uwadze wewnętrzny podział katalońskich ugrupowań, które Autor wrzucił do jednego worka, uznając, że skoro dane ugrupowanie działa na terenie Katalonii, to zapewne obrało „jednoznaczny kurs na niepodległość”, mimo że tak nie jest. Znajdziemy bowiem katalońskie partie zarówno w obozie secesjonistycznym (niepodległościowym), unionistycznym, jak i reformistycznym. Na tym jednak nie koniec błędów dotyczących katalońskiej sceny politycznej.

Zaborowski sugeruje bowiem, że wybory do regionalnego Parlamentu (Parlament de Catalunya) odbyły się w styczniu 2016 r., mimo że miały one miejsce 27 września 2015 r. Być może Autor zasugerował się tym, że właśnie w styczniu 2016 r. Przewodniczącym katalońskiego rządu (Govern de Catalunya) został Carles Puigdemont i Casamajó. Było to jednak spowodowane trwającymi wiele tygodni negocjacjami między CUP Països Catalans (Candidatura d’Unitat Popular Països Catalans) i tworzącymi wyborczą koalicję Junts pel Sí ugrupowaniami: ERC (Esquerra Republicana de Catalunya), PDeCAT (Partit Demòcrata Europeu Català) i CDC (Convergència Democràtica de Catalunya). Katalońscy antykapitaliści z CUP nie chcieli bowiem zgodzić się na to, by Artur Mas został ponownie wybrany na stanowisko Przewodniczącego i niemal w ostatniej chwili do pełnienia tej funkcji został desygnowany alkad (burmistrz) Girony, Puigdemont.

Kolejnym z nie do końca zgodnych z chronologią wydarzeń stwierdzeń Autora jest sugerowanie jakoby „Trzy tygodnie po ogłoszeniu referendum Madryt ogłosił zawieszenie autonomii regionu, na co parlament w Barcelonie zareagował przegłosowaniem deklaracji niepodległości”. Było bowiem nieco inaczej: 27 października 2017 r. Parlament Katalonii uchwalił Deklarację Niepodległości, a kilka godzin po tym wydarzeniu zakończył obrady hiszpański Senat, podejmując decyzję o zatwierdzeniu uruchomienia mechanizmów z art. 155 hiszpańskiej konstytucji.

Niestety, gdy Zaborowski wszedł na poziom hiszpańskiej sceny politycznej, również nie ustrzegł się błędów. Zasugerował czytelnikom, że mniejszościowy rząd Pedro Sáncheza uzyskał poparcie katalońskich polityków z katalońskich ugrupowań zasiadających w hiszpańskich Kortezach Generalnych. Tymczasem ich „zasługi” polegały na tym, że w trakcie kluczowego głosowania wstrzymali się od głosu, dzięki czemu Sánchez mógł zostać desygnowany na stanowisko premiera rządu centralnego. Różnica może się wydawać niewielka i subtelna, lecz głosowanie „za” i wstrzymanie się od głosu nie są tym samym. Dlatego też nie należy twierdzić, że parlamentarzyści z ramienia ugrupowań katalońskich „wycofali poparcie dla rządu socjalistów”, ponieważ nigdy takowego rządowi Sáncheza nie udzieliły. Gorzej, że czytelnikowi sugeruje się, jakoby lider socjalistów „zezwolił na nowe wybory [w Katalonii]. Te zaś ponownie wygrali zwolennicy niepodległości”. Sam Autor raczy wiedzieć, o jakich wyborach mowa, gdyż ostatnie regionalne wybory w Katalonii odbyły się 21 grudnia 2017 r., a zatem jeszcze za kadencji Rajoya.

Kończąc wątek dotyczący hiszpańskiego rządu, Zaborowski sugeruje, że „Funkcjonując między młotem a kowadłem, rząd Sáncheza był zmuszony rozpisać wcześniejsze wybory”. W tak zarysowanym kontekście separatyzm kataloński miałby stanowić albo młot, albo kowadło. Tymczasem sprawa jest nieco bardziej „prozaiczna”: przedterminowe wybory to konsekwencja braku uzyskania większości głosów w Kortezach dla ustawy budżetowej. W tym kontekście warto odnotować, że nawet gdyby wszyscy deputowani ze Wspólnoty Autonomicznej Katalonii zagłosowali za jej uchwaleniem, to tak czy inaczej nie wystarczyłoby to do zebrania wymaganej liczby głosów. Można w związku z powyższym powiedzieć, że decyzje katalońskich polityków zasiadających w Kortezach ani nie pomogły, ani nie zaszkodziły Sánchezowi. To nie kwestia katalońskich dążeń do niepodległości przeważyła o politycznej porażce rządu socjalistów z PSOE.

Omawiając katalońskie referendum niepodległościowe z 1 października 2017 r., Autor słusznie podniósł, iż było ono po pierwsze niezgodne z hiszpańskim prawem, w związku z czym było niewiążące, po drugie natomiast, że w dniu referendum doszło do starć głosujących z niekiedy brutalnie działającymi siłami policyjnymi Guardia Civil. Wszelako, mówiąc o wynoszącej „tylko 43%” frekwencji, warto zastanowić się, czy przywoływanie tego rodzaju danych mających zdyskredytować kataloński plebiscyt jest uzasadnione, biorąc pod uwagę fakt, że dokładnie taka sama była frekwencja podczas referendum konstytucyjnego 25 maja 1997 r. w Polsce, na podstawie którego przyjęto obowiązującą ustawę zasadniczą.

Nieprawidłowe umiejscowienie wydarzeń w czasie to jedno. Drugie to nieprawidłowe umiejscowienie geograficzne kluczowych postaci, o których wspomina Zaborowski. W jednym z fragmentów tekstu, omawiając konsekwencje katalońskiego referendum i przyjęcia Deklaracji Niepodległości, wskazuje, iż „Puigdemont i paru jego najbliższych współpracowników salwowało się ucieczką za granicę i obecnie przebywa w Berlinie”. Owszem, były już Przewodniczący Generalitat faktycznie uciekł z kraju, tyle że do Brukseli, a następnie do belgijskiego Waterloo (położonego w Walonii, a zatem obok Flandrii, a nie „Flandry”, jednego z trzech regionów tworzących państwo belgijskie), gdzie aktualnie nadzoruje prace Domu Republiki (Casa de la República). W Berlinie przebywał tymczasowo w areszcie po tym, jak w drodze powrotnej z Finlandii został zatrzymany przez niemieckie służby i oczekiwał na decyzję w sprawie ekstradycji do Hiszpanii, której domagał się hiszpański wymiar sprawiedliwości. Jak się później okazało, bezskutecznie.

Najbardziej aktualne z wydarzeń, do których odnosi się Autor, to trwający obecnie proces dwanaściorga katalońskich polityków przed hiszpańskim Sądem Najwyższym. Kolejny z poruszonych tematów i kolejny z błędów rzeczowych: sądzonym grozi do 25 lat więzienia, a nie „aż do 15”, jak sugeruje czytelnikom Zaborowski. Ponadto w Katalonii nazywa się ich nie tyle „więźniami sumienia”, co więźniami politycznymi (Presos Polítics), domagając się ich uniewinnienia i uwolnienia (hasło Llibertat Presos Polítics).

Zgodzić można się z konkluzją Zaborowskiego: „Jeśli w najbliższych latach Katalonia nie otrzyma zadowalającej oferty, to dalsze powstrzymywanie secesji stanie się niemożliwe w warunkach demokratycznych”. To jeden z nielicznych atutów jego tekstu. A szkoda, gdyż zdecydowanej większości z przywołanych błędów, negatywnie rzutujących na jakość omawianego artykułu, można byłoby uniknąć, poświęcając przynajmniej kilka godzin na nieco bardziej dokładny research i weryfikację faktów oraz danych.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

My Polish is limited but I could understand larger parts of the article. I wrote this one 2 years ago https://conatusnews.com/nation-states-eu-catalonia/

So maybe you will be interested in my piece on the issue in question written for the FEE last year: https://fee.org/articles/in-catalonia-let-seceders-secede-and-remainers-remain/

Thanks for the article. Objective description of the development in Catalonia at that time and insightful ideas how to achieve comprises via decentralization and self-governance at local level. Are you writing often for FEE?

I have been working on similar ideas mostly on the basis of European federalism according to Hayek but also in cooperation with one libertarian friend who wrote about EU and democracy in his book promoting decentralization and enclavization. https://www.amazon.com/Democracy-again-Megapolis-challenge-democracy/dp/1980638047

https://www.vocaleurope.eu/increased-role-and-sovereignty-for-urban-areas/

By the way, I was in Wroclaw last year so maybe will be there at some point again.

Also, I have been in Barcelona couple of times. If I do not find some meaningful work in Stockholm or Berlin soon, I will go for Barca