RE: Czy ludzie staną się bogami?

You are viewing a single comment's thread from:

Czy ludzie staną się bogami?

in polish •  6 years ago 

Po pierwsze, to co napisałem, to argumenty Harariego, który opiera się w dużej mierze na globalnych statystykach. W związku z tym "straszność" wojny mierzona jest ilością ofiar, a tych w drugiej połowie XX wieku i w XXI w. było i jest nieporównanie mniej niż wcześniej. Piszę tylko o tych, wynikających bezpośrednio z konfliktów i trudno z tymi statystykami dyskutować. Zniszczenia materialne takie jak w byłej Jugosławii czy dzisiejszej Syrii nie są tu mierzone. Ale nawet jakby próbować to porównywać ze zniszczeniami Polski podczas II wojny czy Francji lub Belgii podczas I wojny, to co byśmy powiedzieli? Być może wydaje nam się, że tamto jakoś mniej znaczyło, bo wchodzi tutaj odległość czasowa? To co dzisiaj bardziej dotyczy nas, bo wiąże się z ewentualnym zagrożeniem naszego życia?

Podobnie traktuję argumenty związane z głodem i chorobami. Harari podaje twarde dane statystyczne, z którymi trudno, jeszcze raz podkreślę, dyskutować. Można na nie jedynie spojrzeć z innego punktu widzenia. Np. skoro duża część (generalnie północna) część świata żyje w dostatku (a nawet w naddatku), to dlaczego nie może się podzielić z tą resztą, która de facto jest większością? A jeśli dzieli się, to dlaczego jest to na tyle nieefektywne, że ludzie wciąż głodują? Do tego dodajmy jeszcze zarzuty o politykę postkolonialną, bo każde wtrącanie się "człowieka północy" często jest brane właśnie za prowadzenie takowej polityki. Będziemy mieli wtedy cały kompleks problemów, których nie rozwiążemy z dnia na dzień. A choroby? Oczywiście, że są, również cywilizacyjne, ale tu idzie raczej o zarazy (może niezbyt precyzyjnie się wyraziłem), które dziesiątkowały różne społeczeństwa - np. ospa lub choroby przeniesione międzycywilizacyjnie (np. te, które wyniszczyły Indian, a przyniesione zostały przez Europejczyków).

Co do dążenia do szczęścia, nie dyskutuję. To jest subiektywna sprawa. Praca daje szczęście, jeśli robimy, to co lubimy, a nie musimy. A co jeśli tej pracy braknie, bo zastąpią nas maszyny? Znowu są tutaj przywoływane dane. Co wtedy będziemy robić? Tak, wiem, wymyślane są coraz to nowe zawody, w których czujemy się lepsi od maszyn, ale te też są coraz doskonalsze. To jest pewien paradoks ludzkości, że w sumie sama na siebie kręci bat, wynajdując coraz doskonalsze urządzenia. O tych zagrożeniach też pisze Harari.

Marzenia o byciu bogiem, to nie jest wcale nowa sprawa. Boga zabiła rewolucja francuska i narodziny humanizmu. Wystarczy zerknąć co pisał Nietzsche, co próbowali zrobić naziści albo jak popularna w latach 20-tych i 30-tych była eugenika. Wszystko to dążności do stworzenia jeszcze doskonalszego człowieka. Dzisiaj mamy natomiast coraz lepszą technologię, która to umożliwia. A jutro? No właśnie, w jaki sposób wykorzystamy tą technologię? Przecież będą tacy, którzy zapragną nieśmiertelności (albo przynajmniej długowieczności). Myślę, że to założenie nie jest całkiem oderwane od rzeczywistości.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Porównywanie strat globalnej wojny do wojen lokalnych -> LOL. Niech porówna do wojen od czasów starożytnych z pominięciem wojen światowych które zresztą powinny być uznawane za współczesne.
Co więcej statystyką można udowodnić wszystko więc to słaby argument. Czy ten Pan doliczył ofiary ludobójstwa przeprowadzanego już po IIWS? Wątpię, a to też były wojny (zazwyczaj wewnętrzne ale jednak). Więc mówienie że sobie poradziliśmy z wojnami to kpina, chciejstwo, albo głupota.

Nie, akurat ze statystykami łatwo dyskutować, wystarczy wyciągnąć własne. Już wspomniałem o lekach, można wspomnieć też i o gigantycznych nakładach na Medycynę, albo i o takich sprawach jak to: https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/nowotwory/who-alarmuje-liczba-zachorowan-na-raka-gwaltownie-wzrosnie-aa-BaQB-SWik-xYPY.html
Podobnie z głodem.
Przy czym "gołym okiem" widać że ludzkość jest daleko od rozwiązania tych problemów, a w dodatku rozwiązując jedne pojawiają się kolejne.

Niby zgoda że szczęście subiektywne, ale raczej wydaje się być obiektywną prawdą że człowiek bez pracy nie ma szans na szczęście.

"Boga zabiła..." Hehe śmiała teza.

Jest oderwane, ponieważ rozmija się ze zrozumieniem co znaczy Bóg. Po za tym jak na razie obserwowany jest spadek możliwości człowieka, więc teza że komuś uda się zrobić nadczłowieka jest bezzasadna. Prędzej czeka nas świat z filmu Idiokracja.

Posted using Partiko Android

Oczywiście, że można nie zgadzać się z argumentacją autora książki, ani z przywoływanymi przez niego danymi. Moją intencją było raczej wskazanie ciekawej lektury, która skłania do zastanowienia. Ale pod warunkiem, że się po nią sięgnie. Wyrabianie sobie zdania o autorze na podstawie mojego pisania tutaj jest nie do końca poważne. Jasne, że facet jest kontrowersyjny i na tym też pewnie polega popularność jego tez. Wyciągnąłem kilka ciekawszych i mocniejszych kawałków ze wstępu te książki, aby nie robić tutaj spojlera i zachęcić może co niektórych do jej przeczytania. To, że piszę trochę o książkach ma na celu wzbudzenie zainteresowania czytaniem, a nie promowanie jakichkolwiek idei. Z jednymi się zgadzam, z innymi nie.

Ale do dwóch spraw się odniosę. Jeszcze raz powtórzę, Harariemu chodziło o zarazy zabijające w krótkim czasie duży procent dotkniętych nimi społeczności, a nie o choroby przewlekłe, którymi w istocie stało się wiele dzisiejszych schorzeń z AIDS na czele. Z rakiem jest podobnie. Przy odpowiedniej profilaktyce i wczesnym wykrywaniu staje się on chorobą przewlekłą, z którą można dożyć podeszłego wieku. Więc tutaj się z Hararim zgadzam, przynajmniej w ogólności tego wywodu.

Druga rzecz to kwestia boga. Ludzie w swojej historii wierzyli w różne rzeczy i różne bóstwa. Obecnie coraz bardziej widać odchodzenie od tradycyjnych wierzeń, które panowały w świecie ostatnich 2-3 tys. lat. W mniejszym stopniu dotyczy to prawdopodobnie islamu, ale to jest religia młodsza od chrześcijaństwa, judaizmu czy hinduizmu. Nauka zrobiła swoje i wytłumaczyła ludziom bardzo wiele z tego, co kiedyś składali na karb działania sił ponadludzkich. Jasne, że nie wszystko, bo wtedy trzeba by było ogłosić koniec nauki. I co za tym idzie coraz więcej ludzi wierzy jednak w to co naukowe, a nie to jak tłumaczą świat kościoły czy religie. Oczywiście bóg (w jakiejkolwiek postaci) będzie stanowił dla wielu ludzi oparcie jeszcze przez bardzo długi czas. To jest normalne, ale to nie zmienia faktu, że humanizm postawił człowieka w centrum. W związku z tym pojawią się jednostki lub grupy (pewnie bardzo bogate), które zapragną zastąpić bóstwa poprzez uzyskanie jakiegoś połączenia ludzkiego mózgu (Harari pisze, że działanie mózgu opiera się prawdopodobnie o nic więcej aniżeli algorytmy) z maszynami. Powstanie coś na kształt cyborga, który pewnie istotnie będzie miał lepsze właściwości psychofizyczne od "zwykłego" homo sapiens. I czy taka elita nie będzie mogła rządzić ludzkością? A ci przeciętni, których nie stać na takie zmiany, nie uwierzą wtedy w takie bóstwa? Jak kiedyś Egipcjanie wierzyli w wyjątkowość i boskość faraonów?

Warto się zastanowić dokąd zmierza ludzkość i rozwój naukowy. Dla mnie książka Harariego właśnie temu służy.