Urszula umówiła wizytę do lekarza, przez telefon w skrócie opowiedziała o chorobie i pobytach w szpitalach syna. Lekarz zaprosił na pierwszą wizytę celem obejrzenia Sławka i podjęciu decyzji czy będzie leczył chłopca.
zdjęcie: google.pl
Doktor mieszkał w starej kamienicy róg Nawrot i PKWN, na pierwszym piętrze. Kiedy przyszła Urszula wraz synem na pierwszą wizytę, drzwi otworzyła starsza pani, żona doktora, cudzoziemka mówiąca w miarę po polsku. Kobieta zaprosiła ich do środka korytarza, z którego zrobiona była poczekalnia do gabinetu. Było mnóstwo ludzi i dzieci, z rozmów wynikało że to faktycznie cudowny lekarz. Oboje czekali pond 1,5 godziny. W korytarzu były krzesła, antyczny wieszak na płaszcze i półeczka z kolorowymi czasopismami. Sławek do dziś pamięta swoją pierwszą wizytę, zwłaszcza skrzypiącą drewnianą podłogę pokrytą linoleum.
Kiedy przyszła kolej na Sławka z gabinetu wyszedł starszy Pan w białym fartuchu w okularach, przywitał się z Urszulą po czym nachylił się w stronę chłopca.
- To jest pewnie ten chorowitek?
- wejdźmy do środka, spróbujemy Ci pomóc.
Starszy Pan z uśmiechem się wyprostował i ręką wskazał gabinet. To był nieduży pokój a w nim leżanka, biurko i stary jeszcze przedwojenny stojak ze zbiornikami wody. Pod nim zlew i dwa pedały do spuszczania wody. Na ścianach było pełno rysunków dzieci a pomiędzy nimi dyplomy. Było też kilka zabawek i biały drewniany koń na biegunach.
Biurko było też starej daty, widać znaki staroci, stały na nim karteczki i kamienny komplet do podtrzymywania długopisów i wiecznego pióra. Sławek pamięta jak doktor zawsze na każdej wizycie dawał mu kredki i kartki do malowania. Później niektóre z jego prac wisiały wśród innych rysunków dzieci.
Lekarz najpierw wysłuchał matki dziecka potem poprosił o zdjęcie koszulki, po wysłuchaniu słuchawką powiedział:
- tak – chwilę się zastanowił po czym – słyszę poważną chorobę płuc, do tego napady astmatyczne co pewnie związane będzie z uczuleniem. Ponadto kłopoty sercowe, prawdopodobnie zapalenie osierdzia.
- i co teraz Panie doktorze?
- no cóż, będziemy leczyć, tylko niestety czeka Państwa wiele wizyt nie tylko u mnie ale i u laryngologa i kardiologa. Leczenie będzie bardzo kosztowne, ale prawdopodobnie uda się wyciągnąć chłopca z tego. Na pewno może chodzić do szkoły ale żadnego wysiłku i nie widzę też żadnej potrzeby leczenia szpitalnego. No i tylko spacery w asyście rodziców.
- dziś przepiszemy mu silny lek Ercorton i zastrzyki i inhalator jakby nastąpił atak. Następna wizyta w przyszłym tygodniu, nie musi się Pani umawiać, po prostu proszę przyjść.
Zmartwiona Urszula z synem wróciła do domu, poczekała aż Andrzej wróci z pracy, musieli poważnie porozmawiać.
Kiedy Sławek już spał rodzice usiedli do rozmowy. Urszula powiedziała wszystko Andrzejowi i na koniec dołożyła:
-nie wiem czy będzie nas stać na leczenie.
- Nic się nie martw znajdę dodatkowe zajęcie i jakoś to będzie.
Andrzej hobbystycznie robił zdjęcia więc postanowił dodatkowo tym się zająć, popytał po znajomych i udało się, zaczął robić zdjęcia na uroczystościach przedszkolnych, chrzcinach, ślubach. Leczenie było kosztowne, rodzice oszczędzali na wszystkim czym tylko mogli, nawet na jedzeniu. Aby tylko zapewnić leczenie synowi.
W tym dniu mały Sławuś poznał swojego nowego wujka, dr Emauela Starzyckiego (Ś.P).