FILOZOFIA - | IMPLIKACJE | - istnienie a rzeczywistość i mistycyzm

in polish •  7 years ago  (edited)


Niejednokrotnie spotkać się można w dyskusjach o filozofii lub religii z tematem udowadniania istnienia sfer mistycznych, bytów mistycznych - w tym bogów, Boga. Wydaje się ciekawym tematem kwestia, czy należałoby oczekiwać od każdego człowieka wierzącego, by to na nim spoczywał ciężar wykazania istnienia sił i istot nadprzyrodzonych, czy winno to spoczywać na barkach osoby wątpiącej w takie zjawiska, czy też owa "powinność" leży równomiernie po obu stronach. 

Jest to kwestia dotycząca samej kwintesencji podejścia do logiki. Czy przyjmujemy za to co jest za podstawę, czy też uznajemy, że wszystko może się zdarzyć zawsze i nic nie jest i nie będzie nigdy pewne, gdyż w wyniku działania sfery mistycznej - nie związanej z logiką - może się zawsze wszystko wydarzyć, powstać. 

Krócej - czy to wierzący winien udowodnić Boga, czy niewierzący jego brak, czy też obie strony są w tej kwestii tak samo zobowiązane przez logikę. 

Jak można było by na to spojrzeć:


Pętla na dole może trwać w nieskończoność....  Tylko oparcie na rzeczywistości może mieć sens przy udowadnianiu czegokolwiek. Uczucia są niemożliwe do weryfikacji jako źródło prawd o tym, co jest i czego nie ma. Każdy ponad to może mieć inne uczucia w tych samych kwestiach - np. wiara (oparta w swej istocie na uczuciach) wyznawcy Allah'a jest na poziomie wiary/uczuć tym samym co wiara hinduisty - jak zatem rozsądzić który z nich ma rację, skoro jeden twierdzi np. że jest jeden bóg a inny, że jest ich wielu?

Uczucia nie rozsądzają o istnieniu. Zatem wiara też nie. Wniosek: to na osobie wierzącej spoczywa obowiązek wobec rozmówcy/rozmówców udowodnienia istnienia swych wierzeń - i to metodami opartymi na rzeczywistości nie mistycyzmie.


Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  
  ·  7 years ago (edited)

Wreszcie zajrzałeś do nas na #pl-religia. Witamy serdecznie!

Nie chcę przeginać, ale przy odrobinie wysiłku (i odżałowaniu jeszcze jednego tagu...) mógłbyś bez trudu włączyć ten tekst do konkursu #labirynt-swiata, gdzie właśnie napisaliśmy trochę tekstów o nauce, wiedzy, wierze i światopoglądzie. Zwłaszcza:

https://steemit.com/polish/@glass.wolf/o-nauce-skad-sie-wziela-jak-sie-rozwija-i-co-z-nia-zrobic

Wystarczy dodać tag #labirynt-swiata i określić, pod który temat Twój tekst by pasował. Ostatnio rozdaliśmy w nagrodach 16 SBD ;) Aktualne tematy są tutaj:

https://steemit.com/polish/@assayer/w-labiryncie-swiata-iii-konkurs-tagu-pl-religia-nagrody-10-sbd

(komentarz merytoryczny w przygotowaniu)

noo ja też w sumie polecam to co Kolega, Fajowa pętla!

.

Wniosek: to na osobie wierzącej spoczywa obowiązek wobec rozmówcy/rozmówców udowodnienia istnienia swych wierzeń

Ale jak ten wniosek niby miałby wynikać tego wszystkiego wyzej? Z tego że uczucia są niemożliwe do weryfikacji i że "pętla" udowadniania czegoś mogłaby iść w nieskończoność nijak nie jest w stanie wynikać ciężar dowodu.

Co więcej na Twoim rysunku pętla po stronie "logicznej" też może iść w nieskończoność, już nie mówiąc o tym że są różne filozoficzne postawy nt relacji logiki do świata rzeczywistego, że są różne logiki, że dychotomia logika-wiara jest w ogóle nieprawdziwa, etc

A czym jest rzeczywistość? Dla kogoś kto ma halucynacje jego wizje też będą rzeczywistością. Skąd wiemy, że nie ulegamy zbiorowej halucynacji? Albo że wszystko co nas otacza, łącznie z innymi ludźmi, nie jest taką halucynacją? Istnienia Boga nie można dowieść tak samo jak nie można dowieść, że to co uważamy za rzeczywistość jest tą rzeczywistością. To kwestia wyłącznie wiary, nie dowodów i na nikim obowiązek dowodzenia nie spoczywa.