Jak rozruszałem kanał na YouTubie?

in polish •  7 years ago 

Ten wpis jest kontynuacją posta, który znajduje się tu

Grind

Wakacje i cały kolejny rok pracowałem, zakończywszy już wtedy studia pierwszego stopnia. Po pracy wracałem i miałem całą resztę dnia dla siebie. To właśnie "Daj Jednego" poświęcałem wolny czas. Nagrywałem filmy telefonem. Najpierw LG G2 mini, później Huawei'em P9 Lite. Uczyłem się edytować w Sony Vegasie, nagrywać dźwięk, tworzyć zsynchronizowane angielskie napisy, których "wypalanie" w obrazie trwało dłużej niż renderowanie gotowego materiału. W tym światku na to wszystko i jeszcze parę innych rzeczy ludzie do tej pory mówią "grind".

Na początku był statyw i zwykła przystawka na telefon. Z czasem zacząłęm używać statywu gorilla zamontowanego na starym statywie z lepszą przystawką na większy telefon. Do tego doszedł softbox. Później parasole fotograficzne i mikrofon krawatowy RODE'a kompatybilny ze smartfonami.

Nagraj, zedytuj, wrzuć w Internet. I tak każdego dnia. W nadziei, że to wszystko kiedyś przyniesie rezultaty.

Postanowiłem, że będę wrzucał filmy każdej niedzieli, raz w tygodniu. O 12tej w południe. I wiecie co? Jestem z siebie zadowolony, bo konsekwentnie wypuszczałem odcinki tydzień za tygodniem. Przez ponad rok. A chipsy nigdy mi się nie skończyły.

Zresztą nadal się nie kończą.

Find a way to get there

Mój kanał "Lawliet45" miał już 7 lat zanim powstało "Daj Jednego". Można było znaleźć na nim moje "covery" piosenek w językach angielskim czy japońskim, a także anglojęzyczną serię ze zmodowanego Minecrafta na prywatnym, dwuosobowym serwerze, założonym przez mojego przyjaciela z Niemiec.

Miałem wtedy 39 subskrypcji. Pamiętam ten obraz jakby to było wczoraj.

W Internecie pojawiła się moja twarz, a wraz z nią - pierwszy odcinek "o chipsach". Seria odegrała swój debiut w lipcu 2015 roku. Jednakże... licznik stał w miejscu.

To zrozumiałe. - mówiłem do siebie - To jest ten najtrudniejszy czas, powstać z zera nie jest przecież łatwo.

To jest ten moment zupełnej stagnacji, muszę coś zrobić, żeby nie oszaleć. Jestem w stanie popchnąć to do przodu!

I wtedy wymyśliłem:

Stworzę własną wizytówkę.

I nie mam tutaj wcale na myśli tego 30-sekundowego filmiku pokazującego streszczenie tego co dzieje się na Waszym kanale, i którego stworzenie YouTube proponuje swoim nowym twórcom, by przyciągnąć nową widownię.

Mam tutaj na myśli prawdziwą, fizyczną wizytówkę kanału na YouTubie. Like, who does that, ever?!

Widzieliście, żeby kto kiedykolwiek coś takiego zrobił? Wy jesteście zdziwieni? Sam byłem zdziwiony!

Design, czyli na czym można było zawiesić oko

Zaprojektowałem w GIMPie kilka wersji, a na ostateczną naniosłem na te informacje, które uważałem za niezbędne:

  • logo YouTube
  • powitanie
  • krótki opis
  • nazwę kanału
  • adres do kanału na Facebooku

I najważniejsze:

  • kod QR przechowujący link do głównej strony kanału na YouTubie.

No dobrze, wizytówka, wszystko fajnie, tylko komu to rozdawać? - zapytacie.

Pracowałem w tamtym czasie jako kasjer w wiecznie obleganym Carrefourze we wrocławskiej Galerii Dominikańskiej w centrum miasta i postanowiłem ten fakt wykorzystać.

Zleciłem firmie zajmującej się drukiem wydrukowanie 500 sztuk wizytówek mojego projektu. Wrzuciłem template z projektem z GIMPa w maila, wysłałem go do firmy, zapłaciłem około 100 zł i czekałem, jak na szpilkach, na swoją paczkę.

Następny dzień w pracy zacząłem od pytania do kierowniczki sklepu:

Mam takie coś. Czy mogę zrobić tak i tak? - zapytałem.

A wszystko mnie jedno, Marcin. Może se być." - otrzymałem w odpowiedzi i zacząłem wprowadzać plan w życie!

Rozdzieliłem 500 sztuk wizytówek na każdą z siedmiu kas i położyłem je w widocznym, łatwo dostępnym, jednakże nieinwazyjnym miejscu, tak że kiedy ręka płaciła rachunek, zaciekawione oko spozierało na wizytówkę.

Swoim współpracownikom mówiłem:

Nie musisz proponować, niech leżą. Nic nie musisz robić. Jak ktoś zapyta co to, powiedz że to kanał na YouTube, takie tam. Możesz nawet wysłać go do mnie, jeśli chcesz.

Wizytówki leżały oczywiście i na mojej kasie i było ich na niej więcej, a ja wychodziłem z inicjatywą. Nauczony tą pracą zachowań sklepowych konsumentów, proponowałem wizytówkę każdemu kto, według mnie, mógł potencjalnie zainteresować się kanałem. Wszyscy pozostali mieli wybór samemu wziąć wizytówkę z lady. Niektórzy pytali, niektórzy chcieli więcej szczegółów. Niektórzy nie byli zainteresowani, a jeszcze inni przechodzili obojętni.

One miały kod QR! Czaicie? Jakby sama wizytówka to było za mało! Czułem się jakbym rozdawał ludziom jakiś cud techniki z science-fiction! :D

Wierzcie mi jednak, że kiedy jakiś nastolatek, który właśnie kupił sobie żelki w sklepie, zaraz po odejściu od kasy skanował telefonem wizytówkę, którą właśnie mu daliście, to satysfakcja sięgała zenitu! :D

Po pięciu dniach wszystkie wizytówki zniknęły, a na kanale zaczęli pojawiać się ludzie.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Powiem ci, że to bardzo ciekawy pomysł ma promocje kanału na YouTube :) Takie jakby "wyciągnięcie internetu na spacer":) promocja kanału na wizytówce, kto by pomyślał :) pozdrawiam i gratuluje pomysłu :)

Dziękuję bardzo! :)