Świat się deprofesjonalizuje

in polish •  5 years ago 

Nie jestem eskpertem. Post ma charakter poglądowy.

Wielu młodych ludzi np. w moim wieku, na całym świecie zarabia bardzo dobre pieniądze dzięki aplikacji TikTok (dawniej musical.ly). Aplikacja ta polega na tym, że udaje się że się śpiewa +- robi jakiś prosty układ choreograficzny.
Tymczasem wielu ludzi śpiewających naprawdę i naprawdę ładnie, nie może się z takiego życia utrzymać. Program talent show telewizyjne, nie są wiarygodne. Niewidoczni producenci programów i reprezentanci sponsorów decydują na precastingach kto przechodzi, jurorzy tych programów nie mają tam znaczenia.

Ale jest więcej rzeczy, które bardziej finansowo opłaca się udawać, że się robi, niż to robić.
Media promują np. Gretę Thunberg, która mówi: "no, nie wiem nic ani o faunie ani o florze, ani o atmosferze ani o energetyce, ale fajnie by było gdybyście wy coś tam zrobili, bo odbieracie mi marzenia, bo przez was nawet nie chodzę do szkoły bo muszę ciągle do was mówić żebyście coś zrobili".
Jest też mniej znany Boyan Slat, który zdobył wartościową wiedzę i próbuje oczyścić oceany. Celowo nie napiszę o nim więcej, aby skłonić Państwa do wygooglowania Go - może Google zacznie go częściej proponować gdy będzie częściej googlowany.

System boloński prowadzi do deprofesjonalizacji... profesjonalistów. Można robić licencjat z A, magisterkę z B i doktorat z C. Nie wszystko z A daje się zastosować B i C. A brak niektórych rzeczy - ogranicza. Osoba sprawująca aktualnie urząd premiera Polski, buduje swój wizerunek jako ekonomisty. Ten człowiek ukończył studia historyczne, a z ekonomii tylko podyplomowe. No ale w tym kraju ludzie wybierają na prezydenta człowieka który ukończył zawodówkę na 3...
W firmach coraz mniej ludzi pracuje w czymś co ja nazywam "siłą sprawczą". Coraz więcej mamy niekonkretnych, płynnych stanowisk. Ogólnie świat promuje ludzi, którzy mówią, mówią i mówią. Deprecjonuje się ludzi, którzy robią.
Nie podoba mi się upadek rzemiosła na rzecz masowych szablonowych rzeczy np. z Chińskiej Republiki Ludowej, kraju dążącego do powieści Orwella Rok 1984.

Ludzie mówią: "Po co mam się uczyć na pamięć, skoro sprawdzę to w Internecie w 10 sekund?".
Ja uważam, że bycia profesjonalistą nie można nadrobić w 10 sekund. Nie wszystko da się pamiętać i wiedzieć - ale każda wiedza jest na wagę złota i każda powinna być doceniana.

Można mnie skrytykować - ja w tym poście też tylko piszę (czyli jakby mówię przez Internet). Ten post nic nie zmieni.
Zmiany nastąpią samoistnie, i trzeba będzie popłynąć z ich prądem. Spieszyć się i czekać.

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Ciekawy tekst zawierający wiele trafnych spostrzeżeń. Pracuję w szkole średniej i potwierdzam - przekonanie, że nie ma sensu pamiętać czegokolwiek, bo jest Google, jest po prostu powszechne. Z drugiej strony zastanawiam się, czy część osób powtarzających ten "kultowy" tekst byłaby w ogóle zdolna do opanowania jakiegokolwiek materiału pamięciowo, skoro tak starannie tego unikają, powtarzając mantry o tym, jaki przestarzały jest system edukacji i niepotrzebnych rzeczy ile im wmusza. :)

Jednocześnie obserwuję, że banalne niby stwierdzenie "przecież to mogę sobie wyszukać" nie znajduje odbicia w faktycznych kompetencjach z tego zakresu. Skąpy zasób słów i brak pewnej bazy wyjściowej powodują, że wiele osób nawet nie wie, jak zabrać się za wyszukiwanie konkretnych informacji o charakterze innym niż rozrywkowe. Najczęściej to legendarne wyszukiwanie treści w internecie sprowadza się do biernej konsumpcji papki wyświetlanej w serwisach społecznościowych.

Nie do końca zgadzam się z ogólnym stwierdzeniem o deprofesjonalizacji. Mam wrażenie, że wiele osób dostrzega wagę i wartość posiadania konkretnych, specjalistycznych umiejętności i wiedzy i to te osoby odnoszą sukces. Równolegle jednak obserwujemy sukcesy celebrytów, jutuberów, instagramerów, których po prostu wybrały masy. Ten sukces jest jednak dość trudny do zdefiniowania i osiągnęcia, a jednocześnie znacznie bardziej działa na wyobraźnię młodych ludzi.
Krótko mówiąc - przyjemniej wyobrażać sobie, że bez uczenia się czegokolwiek będę w top ten polskich jutuberek lub zostanę megarozpoznawalną szafiarką (choć to udaje się mniej więcej jednej osobie na milion - no może jednej na pół miliona), niż zdobywać konkretne kompetencje praktycznie gwarantujące sukces zawodowy i dobre zarobki.

Bardzo dziękuję za tak zaangażowany komentarz.
Uczniowie sami nie widzą, jak sprzeczne jest to co wygadują. Z jednej strony mówią, że szkoła nie przygotowuje do życia, "kiedy wzory skróconego mnożenia przydadzą mi się w życiu", a z drugiej mówią jak to szkoła wszystkich ustawia w szereg a przecież każdy człowiek jest wyjątkowy.
No właśnie - każdy człowiek jest wyjątkowy, każdemu człowiekowi inne umiejętności i inna wiedza się przydadzą w życiu - nie da się zrobić tak, żeby 100% rzeczy ze szkoły przydało się 100% uczniom w dalszym życiu, nawet gdyby system edukacyjny miał na ten cel nieskończoność pieniędzy. Większość przedmiotów stara się nauczyć tego, co ma największe prawdopodobieństwo przydania się w życiu z tej dziedziny - podwaliny dają szansę do zapoznania się, a potem każdy specjalizuje się w tym co mu się najbardziej spodobało...
Resuscytacja krążeniowo-oddechowa też zdecydowanej większości ludzi nie przyda się w życiu - proszę spytać uczniów czy chcieliby bezradnie patrzeć na śmierć np. rodzica, bo nie uczyli się resuscytacji bo >95% ludzi nie przydaje się w życiu więc obstawili, że im też nie.
Notabene, gdy przychodzi do zrealizowania jakiegoś projektu, ci zwolennicy zdobywania wiedzy "ad-hoc" są pierwsi do skopiowania artykułów z wikipedii i... nauczeniu się opowiadać o tym czymś na pamięć, bo są zbyt głupi, żeby to zrozumieć i móc opowiadać z głowy swoimi słowami.
Edit: mam wrażenie, że ten komentarz mi wyszedł nawet lepiej niż główny post :)

Wiadomo, że takie prawa młodości - kontestownie, poddawanie w wątpliwość ale też poszukiwanie własnych prawd, drogi życiowej. Z listy przedmiotów szkolnych zawsze ma się jakieś ulubione, nielubiane, znienawidzone, ale przecież poza nauczaniem przedmiotowym szkoła daje naprawdę sporo możliwości rozwijania przeróżnych umiejętności typu wystąpienia publiczne, organizowanie działań o charakterze rozrywkowym czy charytatywnym, samorządność, do tego dochodzi bardzo szeroki wachlarz konkursów właściwie wszelakiego typu. Wszystko zależy właściwie od chęci młodych ludzi właśnie do pewnej profesjonalizacji, chociażby wypróbowywania swoich możliwości w różnych dziedzinach. A co zrobić gdy takiej chęci brakuje? A brakuje jej znacznej większości osób. Można zachęcać, motywować, ale wiadomo, że zmusić się nie da.

Przykład - ogłaszany jest konkurs powiązany z profilem klas technikum. Najlepszy projekt graficzny ma być wydany drukiem, zatem jest to coś, co absolwent mógłby umieścić w swoim portfolio i CV. Na około 60 uczniów prace konkursowe przygotowuje 7. Czy te niespełna 12% uczniów to ci, którzy zaczynają działać profesjonalnie? A może tylko tylu wybrało szkołę średnią świadomie? Trudne pytania, trudno o jednoznaczne odpowiedzi.

@tipu curate :)

Upvoted 👌 (Mana: 5/10 - need recharge?)

Dziękuję.