Tajski epizod z dreszczykiem. Rozdział 5. Jak znaleźć pracę? Część 2.

in polish •  7 years ago 

Pierwsza rozmowa kwalifikacyjna: Nauczyciel angielskiego z Polski?

Zrywam się o siódmej rano — niemiłosiernej porze jak na sobotę. A wszystko po to, by spotkać się z Mali, która musiała wstać jeszcze wcześniej, by dojechać rano do Bangkoku. Korzystając z metra i skytrainu, błyskawicznie przemieszczam się do stacji Victory Monument, za którą jest półoficjalny dworzec z vanami zabierającymi chętnych do innych miast i miasteczek.

Tajski epizod z dreszczykiem. Rozdział 5: Jak znaleźć pracę? Część 1.

Pomnik otacza wielkie, chaotyczne rondo ze stojącymi w korkach samochodami, autobusami i ciężarówkami. Pomiędzy nimi przeciskają się motocykle i piesi, którzy wolą ryzykować życie, niż użyć kładek do przedostania się na drugą stronę. Tajowie wierzą, że mają wiele wcieleń. Śmierć nie jest końcem ani zbawieniem lub potępieniem, a jedynie transferem do następnego wcielenia. Gdybym w to wierzył, pewnie też szedłbym przez rondo na skuśkę. Wierząc jednak, że mam jedno życie, po którym nie ma już nic, decyduję się na skorzystanie z mostków.

Mali jest wysoką, czarnowłosą trzydziestolatką o miłym uśmiechu. Wymieniamy grzeczności, łapiemy szybkie śniadanie na ulicy i jedziemy do mnie. Ochrona budynku wpuszcza nas bez problemu, najwyraźniej zakładając, że raczej nie przyprowadzałbym prostytutki o 10 rano, w dodatku trzymając ją za rękę. Wprowadzam dziewczynę do swojego skromnego mieszkania i podziwiam całkowity brak reakcji na fakt, że mam tylko jedno łóżko. W trakcie mojego krótkiego pobytu w łazience Mali poprawia niedbale zarzuconą pościel i składa w kostkę dwie koszulki, które przerzuciłem przez oparcie krzesła.

— Dziękuję, Mali. Jesteś moim gościem. Nie musisz tego robić... — mówię, nie bardzo wiedząc, jak się zachować.
— Nie ma sprawy. Każda kobieta powinna dbać o swojego mężczyznę — dziewczyna odpowiada z uśmiechem.
— Wow, chyba trzeba tu zorganizować specjalne szkolenia dla Europejek!
— To w Europie kobiety tak nie robią?
— Żartujesz chyba!
— Nie, myślę, że to normalne.
— Ja też tak myślę. Zmieniając temat, Mali... słuchaj, głupio wyszło, bo mam niedługo rozmowę kwalifikacyjną. Planowałem spędzić z tobą weekend, ale muszę pojechać do tej szkoły. Pojedziesz ze mną?
— Jasne, nie ma problemu.

Ubieram się w mój dyżurny zestaw eleganckich ciuchów, rozmyślając o wszystkich moich europejskich eksdziewczynach, które w porównaniu z Tajkami zachowują się jak faceci w spódnicach. Półtorej godziny przed rozmową opuszczamy mieszkanie i kombinacją metra, skytrainu i taksówki docieramy do easyLingua.

Szkoła znajduje się na trzecim piętrze odrapanego budynku. Wchodzimy do recepcji, która przypomina hol w przedszkolu. Na żółtych ścianach wiszą obrazki przedstawiające owoce, warzywa, zwierzęta. Na zielonym dywanie stoi czerwone biurko, za którym siedzi sekretarka. Zostajemy zlustrowani od góry do dołu. Przyjście z tajską laską nie działa pewnie na moją korzyść. Niezrażony przedstawiam się jednak i zostaję skierowany do pokoju przesłuchań. Mali zostaje na zewnątrz.

Po kilkunastu długich minutach do pokoju wchodzi około 40-letnia Tajka w biurowym kostiumie.
— Dzień dobry Marku. Nazywam się Amporn i jestem dyrektorką easyLingua — mówi z nieznośnie amerykańskim akcentem.
— Witaj Amporn, miło cię poznać — odpowiadam z szerokim uśmiechem.
— W porządku, zacznijmy. Przejrzałam twoje dokumenty. A więc jesteś z Polski?
— Tak, dokładnie.
— Rozumiem... I szukasz pracy jako nauczyciel angielskiego? — mówi tonem zdradzającym, że właśnie zostałem zdyskwalifikowany.
— Tak.
— Czy masz doświadczenie w uczeniu angielskiego?
— Ukończyłem miesięczny kurs TEFL w Phukecie, gdzie w ramach praktyki uczyłem tajskich studentów.
— Rozumiem. W tej chwili nie możemy nikomu zaoferować etatu, ale
możemy cię wciągnąć na listę naszych nauczycieli freelancerów (Tzw. wolnych strzelców — nauczycieli niezwiązanych stałym kontraktem z jedną szkołą, często udzielających także lekcji prywatnych.). Jeśli coś się pojawi, to zadzwonimy i zapytamy, czy jesteś dyspozycyjny. Płacimy 500 bahtów za godzinę nauczania, ale dojechać do klienta musisz na własną rękę. Co Ty na to?
— Brzmi dobrze.
— Czy masz jakieś pytania?
— Miałem wiele, ale zdaje się, że odpowiedziałaś na nie wszystkie! — odpowiadam, dążąc do jak najszybszego zakończenia rozmowy.
— Super, w takim razie zadzwonimy do Ciebie.
— Jasne, dziękuję za twój czas.
— Nie ma sprawy — odpowiada Amporn, eskortując mnie do drzwi.

Znudzona Mali czeka przed budynkiem. W drodze powrotnej odwiedzamy
knajpę mojej pani od kurczaka z ryżem. Wieczorem po wyjściu spod prysznica zastaję Mali z moim telefonem w ręku.

— Co robisz? — pytam z uśmiechem.
— Sprawdzam twój telefon. Niezły z ciebie motylek! — mówi z wyrzutem.
— Motylek?
— No wiesz, skaczesz z kwiatka na kwiatek!
— Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
— Masz numery telefonu do wielu Tajek! No i te esemesy!
— No cóż, jestem popularny! — odpowiadam, całując ją namiętnie. Mali idzie pod prysznic, a ja wykorzystuję czas wolny, by sprawdzić, co ciekawego słychać na portalu randkowym.

Sprawdzam pocztę elektroniczną, by z niedowierzaniem zauważyć, że mam zaproszenia na dwie kolejne rozmowy kwalifikacyjne. Jedna ma się odbyć we wtorek w międzynarodowej szkole dwujęzycznej, będącej połączeniem podstawówki z liceum. Druga w Dusit Thani College w następnym tygodniu.

Zamierzam wybrać się na obie, choć oczywiście bardziej interesuje mnie college. Wyłączam komputer i kładę się na łóżku w oczekiwaniu na moją kolejną tajską kochankę. Mali wychodzi z łazienki w samym ręczniku, gasi światło i na moje zaproszenie wskakuje pod kołdrę. Przytulamy się, całujemy i pieścimy z rosnącą namiętnością. Robi się naprawdę gorąco, gdy Mali łapie mnie za rękę i szepce:

— Marek, to wszystko dzieje się tak szybko... chyba nie jestem jeszcze gotowa...
— W porządku, Mali... Nie musimy się spieszyć — odpowiadam, wracając do całowania jej szyi i uszu. Chwilę potem hamulce puszczają i idziemy na całość. Spędzamy w łóżku większą część niedzieli. Pod wieczór odprowadzam Mali na improwizowany dworzec przy Victory Monument. Żegnamy się czule, choć czuję, że już nigdy się nie zobaczymy...

Ciąg Dalszy Nastąpi...

Zdjęcie: https://upload.wikimedia.org

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!