Nasze Kaliskie andruty. Smak dzieciństwa rodowitych Kaliszan.

in polish •  7 years ago  (edited)

Nasze Kaliskie ANDRUTY produkowane są w Kaliszu od 1960 roku przez rodzinną firmę państwa Cichych i od tamtych lat stały się bardzo popularne nie tylko wśród najmłodszych, ale i starsi chętnie po nie sięgają.
Zarejestrowane zostały w Unii Europejskiej w kwietniu 2009 roku jako produkt Polski.

1.jpg

Pierwsze wzmianki świadczą o ich produkcji już w połowie XIX wieku.
Najwcześniejszą wzmianką jest spis inwentarza majątku dworu we Wrzącej w Departamencie Kaliskim z dnia 16 listopada 1982 roku, gdzie widnieje wzmianka o formie do andrutów.

2.jpg

Nie pamiętam kiedy pierwszy raz zjadłem Kaliskiego Andruta, ale było to około trzydziestu lat temu jak pojawiłem się w Kaliszu.
Już wówczas zachwyciły mnie swoim smakiem i do tej pory jestem ich zwolennikiem i jeżeli znajdą się w pobliżu to żywot ich jest bardzo krótki.
Dla rodowitych Kaliszan jest to smak dzieciństwa i można je kupić w wielu sklepach oraz obowiązkowo od lat 60-tych stacjonują przy wejściu do Parku Miejskiego, który powstał w 1798 roku, gdzie przy okazji spaceru w Parku są kupowane przez nas i zjadamy je całym pokoleniem, czyli ja dziadek i babcia oraz dzieci z wnukami.

Do dnia dzisiejszego produkowane są w Kaliszu, ręcznie robione i każda sztuka jest inna, a to z uwagi na ręczny wypiek w niezmienionej recepturze, a jest ona bardzo prosta i składa się z mąki, oleju rzepakowego i niewielkiej ilości cukru.
Produkowane są bez żadnych składników konserwujących i tej całej chemii.

Andrut to cienki i delikatny płatek ciasta, który pieczony jest podobnie jak naleśnik lecz jest on bardzo cieniutki i chrupiący, a urządzenie do jego wypieku nazywane jest żelazkiem. Gdy jest już upieczony to jednocześnie jest już wysuszony i nie wymaga dalszej obróbki czy suszenia.

3.jpg

Kaliski andrut na stałe został wpisany w pamęć Kaliszan tak jak Kaliski herb czy ratusz. Wysyłany jest także za granicę jako wyrób regionalny.

Doczekał się także wyróżnień w 2004 roku zdobył I-szą nagrodę w konkusrsie „Nasze kulinarne dziedzictwo”, a 2005 roku I-sze miejsce w Wielkopolskiej Gali Produktów Regionalnych i Tradycyjnych oraz PERŁĘ 2005 za najlepszy polski regionalny produkt żywnościowy przyznany przez Polską Izbę Produktu Regionalnego i Lokalnego.

Pakowane są one w małych paczkach po 5 i 10 sztuk, a dwa tygodnie temu kupiłem mega pakę 20 sztuk. Chyba od niedawna są takie duże paczki, ponieważ nigdy takiej nie spotkałem.
Nigdy także nie próbowałem zrobić osobiście andruta, ale to się zmieni i spróbuje co mi wyjdzie.

Czy spotkaliście się z naszym Kaliskim ANDRUTEM?

Pomocne żródło
http://andruty.eu/regionfood/

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Pamiętam jak zaglądało się do Pracowni która jest przy M.Kopernika i tam się kupowało andruty lub paluszki. Miałem dopisać, że można je kupić na wejściu do parku, u starszej pani lecz nie zapomniałeś o tym. Pozdrawiam

Miejsce przy wejściu do parku to kultowa miejscówka na andruty. Pozdrawiam KALISZAKA.

Oj pamiętam ten smak i czekam na Twój przepis :) Tylko skąd wezmę żelazko?

Jedno to za mało. Potrzebne są dwa :)

To jeszcze większy problem... szkoda :(

Ten post został zgłoszony do kuratorstwa :)

Dziękuję bardzo. Na dniach podejmę próby zrobienia własnego domowego andruta.
Nigdzie nie znalazłem przepisu na takiego typowego Kaliskiego. Metoda prób i błędów może przyniesie owocne wyniki. Pozdrawiam.

Oj to czekam i życzę owocnych prób :)
Może i na żelazko znajdziesz jakiś sposób? A raczej na jego brak :P

No i wczoraj próbę podjąłem, o dziwo wyszło bardzo smacznie za pierwszym razem. Smak idealny.
Szklanka mąki
Dwie duże łyżki oleju rzepakowego
Woda w zależności od konsystencji, musi być nieco luźniejsza niż na naleśniki.
Jedna duża łyżka cukru - może za dużo, ale jak kto woli.
Smażone na suchej patelni, najlepiej jak jest chłodna, to wtedy ładnie się rozprowadza.
IMG_20180701_175257.jpg
IMG_20180701_181417.jpg
Wyszły mi chrupiące, łamały się w rekach. Niektóre musiałem lekko na rozgrzanej patelni pozostawić aby doschły.
Pozdrawiam.

No i bez żelazka!
Bo to o ten smak chodzi przecież a podsuszyć na patelni w razie potrzeby to nie problem. Wielkie dzięki, będę próbować :)