Miałem trochę męczący tydzień - trochę dodatkowych obowiązków, gorszy humor, parę wkurzających sytuacji. Dzień wcześniej zaplanowałem, że w piątek obejrzę "Opowieści z Ziemiomorza" (Tales from Earthsea), ale jak przyszło co do czego, to stwierdziłem, że nie ma opcji. Zmęczenie nie pozwoli mi na czerpanie pełnej radości z filmu animowanego, zasiadłem też zbyt późno przez telewizorem i musiałbym obejrzeć tylko połowę może trochę więcej, bo pod koniec zacząłbym przysypiać. Przypomniałem sobie o propozycji mojego kumpla i odpaliłem "The Midnight Gospel". Widziałem wcześniej zajawkę przy przeglądaniu Netflixa i założyłem, że to będzie komedia w stylu "South Park", czy "Rick and Morty". Mówiłem że chcę się zrelaksować przez męczący tydzień? No, to serial tylko mnie dobił, czułem się jak po obejrzeniu "Dorohedoro" (tylko mniej śmiesznie), czy ostatnich odcinków "Neon Genesis Evangelion". Mój mózg krzyczał do mnie "wyłącz to, za dużo rzeczy nad którymi trzeba myśleć! Włącz coś prostszego!" W połowie pierwszego odcinka chciałem przełączyć na co innego, ale skończyłoby się to pewnie tak, że wróciłbym do tej bajki przed wrzuceniem drugiego sezonu albo w ogóle. Postanowiłem wziąć to na klatę i obejrzeć co najmniej dwa odcinki. Skończyłem na 3, mój mózg był tak zmęczony, że parę minut po wyłączeniu telewizora zasnąłem jak dziecko.
O czym jest "The Midnight Gospel"? O pewnej istocie, która jest kosmicznym YouTuberem i tworzy audycje dla reszty mieszkańców bezkresnego kosmosu z symulatorów innych światów. Tak jakby skrzyżować "Rick and Morty" z GodTube (elementem świata Bogów z serii DBS - działa to mniej więcej tak, jak normalny YouTube). Wybiera na swoim komputerze planetę, na którą chce trafić, następnie bierze jeden z dostępnych avatarów (czyli może się wcielić w dziadka, okularnika, kobietę lub jakąś inną istotę, jeśli danej planety nie zamieszkują ludzie, czy inne humanoidalne stworzenia), wkłada głowę do teleportu wyglądającego jak wagina i przenosi się do innego świata. Gdy już się oswoi z nową rzeczywistością, to szuka jakiegoś kompana do rozmów i z nim (lub nimi, jak znajdzie kilku towarzyszy) przez większość odcinka. Mówią tak dużo i treściwie, że przy pierwszym odcinku skupiłem się wyłącznie na śledzeniu dialogów, praktycznie nie patrząc na animację.
Przy drugim i trzecim było już łatwiej, ale nie dlatego że postacie mówiły mniej lub można było pominąć część z dialogów (bo były bez znaczenia dla treści odcinka, jak w niektórych anime, czy serialach). Po prostu przyzwyczaiłem się, zacząłem szybciej czytać i przyswajać sobie tekst. Pierwszy odcinek skupia się głównie na miękkich narkotykach (tj. takich, które mniej uzależniają od alkoholu i pomagają otworzyć się na inne stany świadomości, lepiej zrozumieć otaczający nas świat) i krytyce tych ciężkich. Tutaj zrobię przerwę, bo sytuacja prawna w Polsce nie jest jak w UK, Portugalii, Hiszpanii, by o tym swobodnie gadać. Nie chciałbym mieć też jakiegoś młodego nastolatka na sumieniu... Jeśli to czytasz i chcesz spróbować, to zrób to po maturze, inaczej możesz sobie zaszkodzić :P. Wtedy mózg rozwinął już swoje najważniejsze elementy i nie narażasz siebie na problemy. Podobała mi się równoczesna krytyka ciężkich narkotyków (opiatów, niektórych alkoholi) które faktycznie są ścierwem i bardzo uszkadzają ludzi. Drugi odcinek był poświęcony naszej psychice i emocjom. Co prawda o większości z tych rzeczy słyszałem lub czytałem już dawno temu (np. że medytacja pomaga w ogarnięciu wielu problemów, o ile faktycznie mocno się na czymś skupimy i wsłuchamy w głos naszej duszy), ale niektóre były dla mnie nowością. Mówię tu o. rozmyślaniach na temat tego, czym jest człowiek, czym jest nasza osobowość, co się dzieje z naszą energią po śmierci, czym może być kosmos. Generalnie zacząłem nieco inaczej patrzeć na rzeczywistość i przestrzeń kosmiczną. Ostrzegam tylko, że to mogą być bardzo ciężkie tematy, jeśli nie interesowałeś się tym wcześniej.
Jeśli chodzi o kreskę, to nie podoba mi się. Tzn. żebyście mnie dobrze zrozumieli - nie przeszkadza mi i zdarzają się sceny, które wyglądają naprawdę fajnie. Jeszcze bardziej podoba mi się wyobraźnia twórców, to jak plastycznie i dynamicznie potrafią się zmieniać kolejne kadry. Co prawda nie są szczegółowo narysowane, ale to nie przeszkadza, za to wszystko płynnie idzie. Niemniej nie jestem fanem tego typu kreski i tak samo nie przypadła mi do gustu w przypadku ich poprzedniej bajki "Adventure Time".
Na pewno skończę pierwszy sezon i jeśli mi się spodoba jak pierwsze trzy odcinki, to napiszę jego recenzję.