Moj tydzien w daintree, Queendland, Australia. cz.3

in travel •  7 years ago 

Witam Was w mom ostatnim poście o tygodniowym zwiedzaniu Far North Queensland

Muszę Was z góry przeprosić za takie opóźnienie, ale niestety

  • problemy z wiza,
  • powrót do Polski,
  • tygodniowy wyjazd do Francji,
  • kilka sesji zdjęciowych w Polsce,
  • zbieranie dokumentów/wysyłanie wniosku na nową wizę

Skutecznie odwlekło zakończenie tej mojej małej trylogii.

To tyle słów wstępu, zabieram się za opowiadanie :)

Swój ostatni wpis zakończyłem na szybkim lunchu na pięknej plaży niedaleko Cape Tribulation - Thornton Beach.

Po krótkiej przerwie, odpoczynku i lekkiego drugiego śniadania, ruszyliśmy dalej w kierunku plantacji tropikalnych owoców. Z opisu na stronie internetowej wynikało, że znajduje się tam ponad 300 gatunków owoców z całego świata. Jako, że z reguły jestem otwarty na poznawanie, odkrywanie a tu jeszcze smakowanie nowych rzeczy - wybór by tam jechać był prosty.

Naszym przewodnikiem po plantacji był właściciel - człowiek z ogromną wiedzą i pasja do tego co robił. Przez pierwszą godzinę byliśmy usadzeni przed stołem, na którym znajdowało się ok 15 owoców. Przeróżne kształty, zapachy, rozmiary. Zaczynając od wielkości ziarenka kawy na wielkim, zielonym 50kg worku kończąc.
Było to dla mnie zaskakujące jak mało wiem o otaczającym mnie świecie.
Moja dziewczyna siedząca obok nie była ani trochę zadziwiona - pochodzi z karaibskiej Martyniki, więc większość z tych owoców znała już wcześniej.

Nasz lektor opowiadał o każdym owocu z osobna. pokazywał nam, otwierał, mówił w jakiej formie najlepiej smakują, rozcinał, dawał do spróbowania. Jeden z nich był nawet smażony wcześniej.
Wszystkich nazw niestety nie udało mi się zapamiętać.
Był tam owoc w kształcie gwiazdy, który smakował jak jabłko, inny o konsystencji kremu i smaku czekoladowym, jeszcze inny bardzo kwaśny, ale jednocześnie pyszny, jeszcze inny smakował jak guma balonowa. Ten wielkością przypominającą ziarno kawy miał specjalne właściwości. Należało go delikatnie rozgryźć a następnie przetoczyć po całej jamie ustnej. Ten zabieg blokował receptory kwaśnego smaku, więc cytryna zjedzona po tym miała smak bardzo słodkiej mandarynki.
Podobno ten owoc pomaga ludziom po chemioterapii, którzy odczuwają nieprzyjemny smak jedzenia.

Oto własnie ten owoc, który osiąga wagę do ok 50kg, a po rozcięciu ukazuje kolonie mniejszych o smaku gumy balonowej:

IMG_4655.JPG

W planach po tej plantacji mieliśmy wyjście na obiad, jednakże degustacja wszystkich tych owoców była tak obfita, że nawet nie pomyśleliśmy o jedzeniu. Na zakończenie dnia pojechaliśmy na plażę, zrobić zakupy uzupełniające nasze zapasy i powróciliśmy do naszego wspaniałego 'domku na drzewie'

DSC_7666.jpg

Następny przystanek - Cairns i region Tablelands.

Cairns to 140tys miasto oddalone o ok 60kg na południe od Port Douglas, w którym mieszkałem. Okolica otoczona jest rzekami, strumieniami, małymi wodospadami i miejscami do kąpania. Jednym z nich jest Crystal Cascades. Jest to miejsce mało znane turystom, bardziej odwiedzane przez lokalnych ludzi, przez co jest ciche, spokojne. Zimna, odświeżająca woda, rzeka otoczona drzewami.

Screen Shot 2018-01-21 at 7.18.26 pm.jpg

Spędziliśmy w tym miejscu kilka godzin. Trochę chodząc dookoła, obserwując naturę, ciesząc się ciszą. Na chwilę usiedliśmy na brzegu rzeki, by sprawdzić wodę. Była lodowata jakto górska woda bywa, jednak i tak wskoczyłem do niej. Powietrze miało ponad 30*C, wiec takie odświeżenie było idealne.

Po lewej tronie mieliśmy ludzi bawiących się w wodzie, skaczących do wody. Po prawej ogromne głazy i piękny widok na cała długość strumienia i otaczającego go las tropikalny.

DSC_7062.jpg

DSC_7065.jpg

DSC_7075.jpg

DSC_7134.jpg

Naszym następnym celem był Paronella Park. Hiszpański dwór wybudowany w latach 30-40 XX wieku.

Jak możemy przeczytac na stronie internetowej:

"Everyone has a dream but not everyone’s dreams are fulfilled. José Paronella’s dream was to build a castle. He chose a special part of Australia and created Paronella Park. On 5 Hectares beside Mena Creek Falls he built his castle, picnic area by the falls, tennis courts, bridges, a tunnel, and wrapped it up in an amazing range of 7,500 tropical plants and trees (now a lush rainforest!). It opened to the public in 1935. Paronella Park has received multiple Queensland tourism awards, is State and National Heritage listed and is a National Trust listed property. It is privately owned and operated and Eco accredited. Paronella Park is the site of Queensland’s 1st privately owned hydro electric plant."

Niestety budowle teraz są bardzo zniszczone i zaniedbane, ale trwają prace nad przywróceniem ich do życia. W swoich latach świetności park był niezwykle nowoczesny. Sala balowa, kino, kawiarnia, restauracja, rzeka, wodospad, ogrody, korty tenisowe. Wszystko to zasilane prądem pośrodku niczego i to w roku 1935!
Nawet te ruiny wyglądały imponująco! Chodząc tam można było dotknąć marzenia, które miał Paronella stawiający tam pierwsze ściany budynków.

DSC_7817.jpg

DSC_7834.jpg

DSC_7839.jpg

DSC_7853.jpg

DSC_7883.jpg

DSC_7889.jpg

To miejsce jest przepiękne!

W drodze powrotnej do domu chcieliśmy jeszcze zobaczyć 'podniebny spacer' - ścieżki wybudowane ok 30m nad ziemią. Możnabyło z nich podziwiać panoramę przepięknego Tablelands, ale niestety spóźniliśmy się 30min i było juz zamknięte.
Wynagrodziliśmy sobie to podjechaniem do Milla Milla Falls. Jednego z wielu wodospadów tego regionu :

DSC_7903.jpg

DSC_7912.jpg

W planach miałem również kąpiel tam, ale niestety robiło się już ciemno, temp powietrza spadła a temp wody była niesamowicie niska. Zadowoliłem się samym podziwianiem wodospadu :)

Powrót do domu, weekend spędzony na pakowaniu walizki, ostatnimi chwilami razem i niestety musiałem odwieźć ją rano na lotnisko, by zdążyła na swój lot do Francji.
Był to jeden z lepszych momentów mojego pobytu w Australii, ponieważ przez nasz związek (chwilowo) na odległość nie mamy możliwości widzieć się każdego dnia. Przez ostatnie pół roku widywaliśmy się dosłownie kilka razy i to tylko na max 2-3 dni. Tutaj mieliśmy całe 8dni razem robiąc to co oboje kochamy - podrużując, zwiedzając, poznając nowe rzeczy, poszerzając nasze horyzonty i co najważniejsze: spędzając ten czas razem.

Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli i już niedługo będziemy mogli przenieść się i zamieszkać razem w Melbourn.

To tyle na dzisiaj!
Jeśli chcielibyście, bym dołączał mapki z miejscami, które odwiedzam to piszcie :)

Do napisania/przeczytania następnym razem :)

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE STEEM!
Sort Order:  

Pięknie :)

Niestety zadne zdjecie czy opowiesc nie jest w stanie oddac piekna natury :)

Super post, wycieczka - marzenie! Przychodzę z odpowiedzią na temat nazw owoców: w kształcie gwiazdy to Karambola, smakujący jak czekolada to prawdopodobnie Sapote, a ogromny smakujący jak guma balonowa to Jackfruit :)

tak - jack fruit pamietalem! i to chyba jedyne z tej kolekcji. gwiazdy nie, ale potocznie mowia na niego wlasnie starfruit. Sapote wierze na slowo ;)

Super zdjęcia i wycieczka.

dziekuje :)

Wspaniała wyprawa :)

Bardzo cykliczny naplyw nowych ludzi, a co z tym idzie - nowej energii do malego miasteczka, daje dobry powod zeby pozwiedzac dookola. Nowi znajomi, ciekawi swiata i chetni do podrozy to najlepsi kompani wycieczek :) My jednak jako 'starzy wyjadacze' Stwierdzilismy, ze tez wypada troche bardziej poznac rejon, w ktorym tyle czasu mieszkalismy :)

This is food? look so beautiful

yup, this is one of the tropical fruits from a farm in far north queensland, to be more precise: from Cape Tribulation exotic fruit farm :)

Congratulations @tropical-life! You received a personal award!

Happy Birthday! - You are on the Steem blockchain for 2 years!

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!